Czy rodzic może czasem z nastolatkiem wypić alkohol?

.
Czy myśl o nastolatku: Twoim dziecku lub potencjalnym dziecku, z kieliszkiem i papierosem w ręku, przeraża Cię czy wprost przeciwnie: sądzisz, że to normalna sprawa?

Niech zgadnę, osoby bezdzietne lub mające małe, kilkuletnie dzieci, wzruszą rękami i powiedzą:

– Nie ma co dramatyzować: jak się było nastolatkiem, to się eksperymentowało, hehe. I nie ma nic dziwnego, że moje dziecko też będzie. Trzeba jakoś ten czas przetrwać i koniec.

Natomiast rodzice nastolatków widzą już tę sprawę nieco inaczej i już nie jest nam do śmiechu, prawda? 🙂 Nic dziwnego: temat staje się realny i ten widok, nawet tylko przed oczyma wyobraźni, sprawia, że przebiega nas niemiły dreszcz.

Napisała do mnie Czytelniczka, mama nastolatki. Zastanawia się, jak „najlepiej” zareagować na wieść o tym, że jej 16-letnia córka wróciła z imprezy pod wpływem alkoholu. Przeżywa to, bo była pewna, że córka stroni od używek, tymczasem już po raz kolejny wyczuła od niej wyraźną woń alkoholu i papierosów. Zastanawia się, co zrobić. Czy przymknąć na to oko? Czy udać, że nie widzi? Zwłaszcza, że nastolatka dobrze radzi sobie w szkole i nie sprawia większych kłopotów wychowawczych, przynajmniej na razie. Poza tym dręczy ją fakt, że ona sama, gdy była w wieku córki, wcale nie unikała alkoholu i nikotyny. Zastanawia się więc, czy ma prawo wymagać od córki tego, czego sama nie może powiedzieć  o sobie? A może robi z igły widły i zachowanie nastolatki jest normalne? Przyszło też jej do głowy, że może gdy ona, matka, pije wino lub piwo, mogłaby – skoro córce smakuje alkohol – zaproponować jej lampkę, wszak lepiej, żeby piła w domu niż poza nim? 

To nie był pierwszy list dotyczący tego tematu, dlatego pomyślałam, że wyrażę swoją opinię na ten temat na blogu: bo być może zainteresuje i Was. 

Otóż moim zdaniem: rodzic nie powinien pić z niepełnoletnim nastolatkiem alkohol. Ani akceptować faktu, że ten pali papierosy i pije alkohol. Dlaczego? Między innymi dlatego, że jest to niezgodne z prawem. Do momentu ukończenia 18 roku życia sięganie po używki jest zabronione. Przymykanie oczu na to jest dla dziecka komunikatem rodzica „To nic takiego, dziecko, że łamiesz prawo.” Dlaczego miałoby nie nabyć tego podejścia i w innych obszarach życia?

Dzieci i nastolatki potrzebują zasad i reguł. Jedną z rodzicielskich ról jest pomoc dziecku w wyznaczeniu granic, przekazanie wskazówek, których warto się w życiu trzymać i czuwanie nad przestrzeganiem reguł. Różne badania wskazują na to, że dzieci wychowane w domach bez ustalonych reguł źle się czują.

Pewnie gdyby spytać nastolatka, czy wolałby mieć rodziców, którzy na wszystko pozwalają czy tych, którzy oczekują respektowania reguł, to z rozpędu wskazałby na tych pierwszych. Jednak, wierzcie mi: nastolatki, których rodzice nie interesują się zupełnie stylem życia dziecka i przymykają oko na to, że ich dziecko wraca do domu na czworakach lub w ogóle nie wraca, wcale nie są szczęśliwe. Bo czują się zaniedbane. Tak naprawdę oczekują od rodziców wzięcia ich w „garść” i „doprowadzenia do pionu”. Pobłażliwość rodziców traktują jako brak zainteresowania i potem, w przyszłości, mogą mieć do rodziców żal, że w odpowiednim momencie nie powiedzieli im „stop”. Bo prawda jest taka, i coraz więcej badań o tym mówi, że alkohol jest dla młodych, wciąż rozwijających się mózgów, bardzo szkodliwy. Powoduje uszkodzenia neurologiczne, trudności z nauką, szkodzi pamięci – słowem: ma zły wpływ na zdrowie. Nie oszukujmy się: alkohol jest trucizną.

I tak jak nie pozwalamy 5-latkowi lizać klamki na klatce, wiedząc, że pełno na niej wirusów, tak nie możemy pozwalać 15-latkowi, żeby truł się alkoholem.

Oczywiście w przypadku tego starszego sprawa nie jest taka oczywista, nie wystarczy, że powiemy:
– Nie możesz. Nie rób tego.

Co nam pozostaje?

Rozmawiać. Rozmawiać. Rozmawiać. I najlepiej zacząć od maleńkości, a nie dopiero jak dziecko jest już nastolatkiem. 🙂 I najlepiej nie w formie kazań i drętwych rodzinnych zebrań, w których głos zabiera tylko dorosły, lecz spontanicznie, wykorzystując do nawiązania rozmów codzienne sytuacje, na przykład wiadomości w telewizji czy radiu.

Stosujemy to z mężem od lat: komentujemy różne wydarzenia, wplatając w nie swoje rodzicielskie mądrości życiowe.  Przykładowo, oglądamy wiadomości telewizyjne, w których pada informacja o tragedii związanej z podaniem pigułki gwałtu i od razu komentujemy to, uświadamiając córki, że to niestety może stać się w każdym klubie czy na imprezie, więc niech zawsze mają oczy szeroko otwarte na swoją szklankę, nigdzie jej nie zostawiając.

W wiadomościach pada informacja o wypadku, do którego doszło pod wpływem alkoholu? Oprócz współczucia dla bliskich, możemy również wyrazić zainteresowanie rozmową o tym, co się dzieje z człowiekiem, gdy wchodzi w ów odmienny stan świadomości: jak bardzo traci nad sobą kontrolę.

Podczas podróży, przez okna samochodu, widzimy pijanego chłopaka? Głośno zastanawiam się, co będzie działo się z nim za kilka lat, skoro już w pierwszej klasie liceum nie ma problemu z tym, żeby o godzinie 13 być pijanym na umór.

Łatwo to wszystko napisać i przeczytać, wiem. A co, jeżeli jesteśmy właśnie oto świadkami, gdy nasze nastoletnie dziecko wraca do domu pijane, tak jak dziecko Czytelniczki, która do mnie napisała?

Najpierw warto poczekać do następnego dnia, bo rozmowa z pijanym dzieckiem raczej nie przyniesie pożądanego skutku. Dziecko znajdujące się w odmiennym stanie świadomości nie będzie dobrym partnerem do rozmowy. 

To, czego moim zdaniem podczas takiej rozmowy należy unikać, to oskarżania, obrażania, grożenia, atakowania, czyli tekstów w stylu:

– Jak ci nie wstyd.
– Jesteś żenujący, brzydzę się tobą.
– Jesteś nieodpowiedzialna i bezmyślna, pijąc alkohol! Nie masz za grosz szacunku do siebie.
– Rozumiem, że postanowiłeś zostać narkomanem i alkoholikiem.
– Mam gdzieś, że palisz papierosy, ale nie życzę sobie, żebyś robił to za moje pieniądze.

Tego rodzaju komunikaty zamykają dialog. Dziecko słysząc je, czuje się upokorzone, obrażone, zdeprecjonowane i raczej na pewno nic konstruktywnego się z nich nie narodzi: ani refleksja ani postanowienie poprawy. Szybciej złość i nienawiść do rodzica i chęć zemsty i zadbanie o to, by następnym razem stary nie zorientował się, że dzieciak jest pod wpływem. Albo niech się nawet orientuje, phi, co mi z tego, skoro w jego oczach i tak jestem już pijakiem i degeneratem?

Jedynymi wartościowymi, czyli mającymi w sobie potencjał zmiany komunikatami, są te, w których mówimy o swoich uczuciach i traktujemy dziecko jako partnera do rozmowy, czyli np:

– Jest mi przykro, że wróciłeś wczoraj do domu pijany.
– Od jakiegoś czasu regularnie wyczuwam od siebie woń papierosów.
– Jestem rozczarowana, bo obiecałaś mi, że nie będziesz już piła alkoholu i złamałaś obietnicę. Co mam z tym zrobić? Jak sądzisz, co proponujesz?
– Przypominam, że dopóki nie skończysz 18 lat, nie możesz pić alkoholu ani palić papierosów.
– Oczekuję od ciebie, że będziesz trzymał się ustalonych reguł: trzymania się z daleka od używek.

Mówimy tu o swoich uczuciach, udzielamy informacji, opisujemy problem i jesteśmy otwarci na dialog. Jesteśmy konkretni, kategoryczni, ale jednocześnie darzymy naszego rozmówcę szacunkiem. Warto też wysłuchać wersji wydarzeń nastolatka: zachęcić, by przedstawił swój punkt widzenia, zaproponował jakieś rozwiązanie. Możecie wspólnie wypracować jakieś rozwiązanie.

Nie jesteśmy w stanie uchronić naszych dzieci przed niebezpieczeństwami czyhającymi w świecie, ale to, co możemy zrobić, to ustalić jasne „zasady gry” i stworzyć w domu atmosferę, w której dziecko będzie czuło się szanowane i słuchane – i wtedy odwdzięczy nam się tym samym: szacunkiem i słuchaniem. 🙂

Bardzo zachęcam Was do  lektury Przewodnika „Jak rozmawiać z dzieckiem o alkoholu?” oraz książki „Jak mówić do nastolatków, żeby nas słuchały. Jak słuchać, żeby z nami rozmawiały?” Adele Faber i Elaine Mazlish.

*

Jeżeli rozmowa nie pomaga, jeżeli sprawy z używkami zaszły już daleko, a  komunikacja między nami a dzieckiem leży i trudno złapać jakąkolwiek nić porozumienia, doradzam kontakt z psychoterapeutą: i dla dziecka i dla dorosłego.

I na koniec: sakramentalny argument: ale przecież ja, rodzic, w tym wieku wcale nie stroniłem od alkoholu i papierosów…

No i co z tego? I to był błąd! Serio, uważasz, że Twój przykład jest godny naśladowania? 🙂

Niech zgadnę: przypomnij sobie: w Twoim towarzystwie większość nastolatków  rzeczywiście „używała”, ale jednak były też takie, które pozostawały abstynentami, prawda? Były wesołe, towarzyskie, uczestniczyły w imprezach, ale ów dobry nastrój generowały na sucho i czysto. Da się? Da się. Może ich postawa była właśnie efektem odpowiedniej postawy ich rodziców? 🙂

Komentarze: