Urywki z rozrywki, czyli zeszyt 8-latki

Nie wtrącam się w szkolne prace domowe moich córek. Odkąd poszły do szkoły wiedzą, że to ich sprawa i obowiązek. Oczywiście czasem, na szczęście rzadko, pytają mnie o radę lub podpowiedź. Jednak sam proces odrabiania lekcji i poczucie odpowiedzialności za to spoczywa na nich, a nie na mnie i takie poczucie chciałam w nich wykształcić. Pisałam o tym w tekście: Rodzic Helikopter: sprawdź, czy nim jesteś.

Jeżeli przeglądam zeszyty córek, to robię to wyłącznie w celach rozrywkowych lub gdy chcę dokształcić się 🙂 Wczoraj, przeglądając zeszyt młodszej córki, uśmiałam się niemal do łez. Zastanawiam się czy Was to również rozśmieszy czy to tylko ja mam takie specyficzne poczucie humoru?

Przy okazji, jestem ciekawa jak to wygląda u Was: czy odrabiacie ze swoimi dziećmi lekcje, przeglądacie ich zeszyty? Odpytujecie do sprawdzianów itd? Wiecie dokładnie kiedy i co jest zadane, czuwacie nad tym? Czy dostrzegacie w sobie Rodzica Helikoptera?

Kilka dni temu klasa mojej młodszej córki przerabiała ortografię.

Nauczycielka wypisała na tablicy kilkanaście słów zawierających „ó”, a dzieci przepisały to do zeszytu.

5

I jeszcze kilka…

Następnie poprosiła uczniów, by samodzielnie wymyślili kilka zdań, w którym użyją słów z „ó”. Oto jedno ze zdań mojej córki:

Żeby użyć słowa „córka” moje dziecko wymieniło 10 imion dziewczynek, które … są córkami niejakiego Mietka 😀

Co tam jedna, dwie, trzy czy cztery córki? Dziesięć córek! 🙂

Były też inne zdania, ale tuż po „dziesięciu córkach” najbardziej rozczuliła mnie opinia nauczycielki: „Mietek jest bardzo dzielny!” 🙂

Komentarze: