Dzieci nigdy nie robiły mi scen rozpaczy gdy zostawiałam je pod opieką niani lub przedszkolanki. Z radością odliczały dni, kiedy pójdą do szkoły. Gdy odbierałam je z tych „obcych” miejsc, zdarzało mi się usłyszeć, że przyszłam za wcześnie!
Z obserwacji i rozmów z różnymi rodzicami widzę, że wiele dzieci ma problem z rozstaniem się z rodzicem i boi się szkoły i przedszkola. Od jakiegoś czasu zastanawiam się, dlaczego tak się dzieje i stworzyłam listę pięciu wskazówek, jak można temu zaradzić.
Nie strasz dzieci ludźmi lub instytucjami
Czasami na pozór niewinne komunikaty mogą wyrządzić wiele krzywdy.
– Lepiej naucz się jeść bez marudzenia. W przedszkolu wszystko się zmieni. Tam będzie pani, która będzie wymagać od ciebie, żebyś jadł. Skończą się te twoje wybrzydzania przy stole.
– W szkole to się zacznie! Będziesz miał obowiązki. Koniec laby!
Takie komunikaty, które w rzeczywistości są groźbami, budują w dzieciach poczucie, że szkoła lub przedszkole to koniec czegoś dobrego i początek czegoś złego. Jak w takich warunkach dziecko ma nie bać się szkoły lub przedszkola?
Przedstawiaj pójście do szkoły lub przedszkola jako atrakcyjne wydarzenie
Starałam się przedstawiać dzieciom pójście do szkoły i przedszkola jako super-hiper-fajne wydarzenie, na które każdy czeka 🙂
– Ale świetnie, że już wkrótce pójdziesz do przedszkola! Będziecie razem z dziećmi jeść posiłki przy takich fajnych małych stolikach i krzesełkach. Ciekawe, ile osób będzie siedzieć przy jednym stoliku, prawda? A ile tam będzie kredek i zabawek!
– Ale masz szczęście, że idziesz już do szkoły. Będziecie uczyć się tylu ciekawych rzeczy, poznasz literki, nauczysz się czytać i pisać. Ale fajnie, co?!
Tak się wczuwałam w tą rolę, że w pewnym momencie sama zaczęłam ubolewać nad tym, że mam niestety o dwadzieścia lat za dużo i omija mnie tak rewelacyjna impreza 🙂
Opowiadaj o świecie pozadomowym jako o równie dobrym i przyjaznym jak ten domowy
Staram się, wbrew panującej w Polsce atmosferze, czyli niskim poziomie zaufania społecznego i wysokim poziomie malkontenctwa zachować optymizm. Nie krytykuję w towarzystwie dzieci obcych ludzi, nie opowiadam w negatywnych kategoriach o szkole, o tym, jakie to oburzające, że sześciolatki mają obowiązek szkolny, że nauczyciele są tacy i owacy, że nie chce mi się pracować, że ZUS taki zły, że w urzędach sami wredni rzucający pod nogi kłody urzędnicy. Od samego słuchania tego marudzenia człowiekowi robi się słabo, jak w takiej atmosferze wzbudzić w dziecku entuzjazm na myśl o szkole, czyli pierwszej poważnej instytucji, z którą się zetknie? (Więcej o tym pisałam tutaj.)
Oswój z porażką
Każdy popełnia błędy, wszak błądzić jest rzeczą ludzką. Wytłumacz dziecku, że porażka to nic strasznego. Czasem w szkole lub w przedszkolu coś mu się nie uda: rysunek, kaligrafia, zadanie matematyczne, fikołek itd. I co z tego! Nie ma się czym przejmować, to normalna sprawa . Dajmy dzieciom do zrozumienia, że nie warto się poddawać, że małe kłopoty nie oznaczają wielkich porażek. Pisałam o tym więcej w tym tekście.
Rodzicu, przede wszystkim Ty się nie bój, bo projektujesz na dziecko swoje lęki
Jeżeli Ty się boisz, to jak Twoje dziecko ma się nie bać? Głowa do góry, będzie dobrze 🙂
*
Tymczasem dokładnie rok temu przeżywałam pójście mojej córki do gimnazjum (vide: Gimnazjum? Nie, dziękuję oraz Dialogi z gimnazjalistką) i w domu rozbrzmiewały następujące dialogi:
— Jak się czujesz, idąc do gimnazjum? — pytałam córkę pod koniec wakacji.
— Ale pod jakim względem? Tego, że poznam nowe koleżanki, czy tego co mają na myśli ministrowie edukacji, na przykład podstawy programowej?
I zaniemawiałam 🙂