Żeby nie było wątpliwości: to nie będzie tekst o tym, jak być Fit Rodzicem i Fit Dzieckiem. Prawdę mówiąc niepokoi mnie współczesny trend bycia „idealnym” i uzależnianie swojego samopoczucia od sylwetki, ale najbardziej zatrważający jest fakt, że polskie nastolatki są najbardziej na świecie (!) niezadowolone ze swojego wyglądu. Temu poświęcę inny tekst. Jestem daleka od popadania w obsesję badania wagi swojego dziecka i zbyt pochopnego doszukiwania się w nim nadwagi czy niedowagi.
Jednak tak jak martwi mnie obsesja bycia „perfekcyjnym”, już nawet nie szczupłym, lecz chudym, z dopracowanym każdym kawałkiem ciała, tak równie mocno irytuje mnie kultura śmieciowego jedzenia, wszechogarniające reklamy słodyczy, słodkich napojów, fast foodów i chipsów. Czy dacie wiarę, że przeciętne dziecko w wieku 3-5 lat (!) ogląda około tysiąca reklam niezdrowej żywności w ciągu roku?
Japończycy od wielu lat zajmują pierwsze miejsce w rankingach ukazujących najdłuższą długość życia w zdrowiu oraz najniższy odsetek osób otyłych i z nadwagą. Jaki jest sekret najzdrowszego narodu świata?
Na to pytanie odpowiedzi pomogła mi znaleźć książka „Zdrowy jak japońskie dziecko”, która kilkanaście dni temu trafiła w moje ręce. Autorzy: Naomi Moriyama i William Doyle zrobili małe „śledztwo” i przyjrzeli się, co takiego robią japońscy rodzice, że jako naród od lat królują w rankingach na najzdrowszych i najszczuplejszych. Swoje doświadczenia i obserwacje przepletli ciekawostkami z różnych badań naukowych. Czyta się ją miło i przyjemnie.
Pozwól dziecku zdecydować, ile zje.
Nie przekarmiaj go
Odpowiedzialnością rodzica jest wybranie i przygotowanie potraw, a obowiązkiem dziecka jest zdecydowanie, ile i czego zje z tego, co miało do wyboru.
Celebruj radość z jedzenia
Japończycy jedzenie roztaczają dobrą aurą. Starają się nie zmuszać dzieci do jedzenia, nie wywierać presji, nie naciskać. Niech posiłek nie zmienia się w pole bitwy, lecz jest przyjemnością, podczas której zapominamy o stresie dnia codziennego, zatrzymujemy się, by celebrować miłe chwile. Warto jeść wolno, niespiesznie i traktować każdy posiłek jak ważną (ale bez spiny!) i przyjemną uroczystość.
Rytuał codziennych wspólnych rodzinnych posiłków
Japończycy uważają, że nie ma nic smutniejszego niż samotny posiłek. Cytowana w książce japońska dietetyczka mówi:
Przygotowuj posiłki z miłością, a będzie ona rezonowała w sercu dziecka. Poczuj radość jedzenia wspólnie z nim.
Takie rodzinne rytuały wspierają wspólnotę. Tu akurat mogę być z siebie dumna, bo zawsze jemy wspólne obiady – oczywiście o ile jesteśmy akurat wszyscy w domu. Jedyne, z czym od czasu do czasu muszę walczyć, to żeby usunąć z pola widzenia wszelkie telefony, gazety i telewizory, co by nie próbowały konkurować z towarzystwem biesiadników. Bardzo lubię te nasze rodzinne obiady i fakt, że ten zwyczaj wszedł nam w krew.
Nie demonizuj niezdrowego jedzenia:
zamiast surowych restrykcji, elastyczna powściągliwość
Japończycy, mimo, że mają fioła na punkcie zdrowego jedzenia, nie robią tragedii, gdy czasem ich dzieciom zdarzy się zjeść coś niedobrego. Przede wszystkim jednak trzymają się zasady „czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”, czyli po prostu nie kupują niezdrowej żywności, nie ma więc co ich i ich dzieci kusić. W odróżnieniu od „zachodnich” rodziców, którzy kupują w supermarketach tonami junk food, a potem nerwowo chowają je w szafkach i zakazują dzieciom konsumowania tychże. A gdy je zjedzą, robią z tego aferę, wbijając pociechy w klamry ZNOWU ZJADŁEŚ TO STRASZNE NIEZDROWE JEDZENIE.
Podobny problem mają rodzice dzieci otyłych i z nadwagą – zupełnie unikają chodzenia do kina, bo przecież tam czeka na nie popcorn, wymigują się z dziecięcych imprez typu urodziny, żeby odciąć dzieci od lodów, ciastek i tortu. Tymczasem może warto czasem wyluzować i odpuścić i zrobić dziecku tzw. cheat day, w którym może sobie zjeść, co chce, za to na co dzień nie oszukiwać. Nic strasznego się nie stanie jak od czasu do czasu dziecko zje coś słodkiego lub niezdrowego. Kluczem jest OD CZASU DO CZASU.
W różnorodności produktów siła
Japończycy jedzą średnio 100 produktów tygodniowo, dla porównania Amerykanie: 30, Europejczycy: 45. Na pewno nie bez znaczenia pozostaje fakt, że w japońskiej diecie dominują ryby, ryż, warzywa, owoce, ziarna, a mało jest mięsa, cukru i soli.
Tu również oddycham z ulgą, bo moja dieta jest bardzo japońska i uwielbiam mnogość produktów i jem bardzo dużo warzyw, np. do mieszanki warzywnej złożonej z marchewki i groszku dodaję brokuły, selera, fasolkę szparagową, kapustę, paprykę itd. A do surówki i marchewkę, i pora, i pestki ze słonecznika, i orzechy, i oliwki. Dziś kasza gryczana, jutro jęczmienna, a pojutrze ryż itd. Do tego dużo ryb i tofu.
Warto uczyć dzieci (na luzie i bez presji) czerpać radość ze smakołyków i przekąsek. Zamiast miski z chipsami przynieść talerzyk, a na nim pokrojone jabłka, gruszki, mandarynki, banany, marchewki, seler naciowy itd.
Angażuj dziecko w czynności związane z przygotowywaniem jedzenia
Badania zrealizowane przez naukowców wykazały, że angażowanie dzieci w przygotowywanie posiłków, zwiększa ilość spożywanych przez nie warzyw. Słowem, warto nadać dziecku rolę nie tylko klienta domowej restauracji, ale również kucharza, kelnera i sprzątacza. 🙂
Ha, już widzę, że spodobał Wam się zwłaszcza ten ostatni punkt! Powinniśmy jednak postarać się to aranżować na luzie i tak, żeby te czynności przynosiły przyjemność, a nie kojarzyły się z przykrym obowiązkiem.
Pozwól dziecku być w ruchu
Używaj oszczędnie słowa „zdrowy”
Mhm, skoro niezdrowa = najlepsza, to zdrowa = najgorsza, ratunku!