Błądzić jak rodzic we mgle

Jestem idealną matką. Jestem ekspertem do spraw wychowania dzieci. W mojej rodzinie wszystko gra i funkcjonuje na medal.

nishka Jestem niczym ta perfekcyjnie ułożona wieża. Fot. Bartek Goldyn, woopa.pl

Gdy moje teksty z kategorii mądre wychowanie cieszą się dużą popularnością, zbierając setki, a nawet tysiące polubień, czuję radość. Radość, skąpaną w niepokoju. Gdy czytam listy i komentarze, w których stawiacie mnie za wzór, chcę dziękować. Chcę dziękować, a chwilę później protestować:

— Nie, to nie jest tak jak myślisz, to jakieś nieporozumienie! Staram się być mądrym rodzicem: dużo myślę, czuję, czytam i obserwuję. Ale też dużo błądzę.

Błądzę jak dziecko rodzic we mgle

Być może znacie teorię szantażu emocjonalnego nazwaną przez psychologów FOG (ang. „mgła”), na którą składają się trzy słowa:

F jak „fear”, czyli strach, lęk.

O jak „obligation”, czyli obowiązek.

G jak „guilt”, czyli wina.

Szantażysta emocjonalny próbuje wywrzeć wpływ na kimś z bliskiego otoczenia (np. na małżonku, dziecku, rodzicu, przyjacielu) stosując na nim sztuczki uruchamiające w nim „fog”, czyli poczucie strachu, obowiązku i winy. Przykłady:

—  Moje życie bez ciebie zupełnie straci sens. Nie mam po co żyć, nie chcę już żyć, chcę umrzeć — stwierdza mężczyzna na wieść o tym, że żona chce się z nim rozstać.

— Rodziłam cię w takich trudach, a ty tak mi się odwdzięczasz? — wykrzykuje matka do syna, który jej zdaniem zbyt rzadko ją odwiedza.

— Wszyscy w klasie mają nowe Iphony 7, oprócz mnie! Zrujnowaliście mi życie, nienawidzę Was, nigdy się dla Was nie liczyłem, jesteście najgorszymi rodzicami na świecie! — wykrzykuje do rodziców nastolatek wiedząc, że mają bardzo złą sytuację materialną.

To oczywiście powierzchowne przedstawienie teorii szantażu emocjonalnego.

Dziś bezczelnie i bardzo ją naginając chcę ją wykorzystać w zupełnie innym kontekście: rodzic kontra otoczenie wzbudzające w rodzicu „mgłę”, czyli strach, obowiązek i poczucie winy.

Rodzic błądzący we mgle, nie wie #corobić #jakżyć i szuka odpowiedzi na to pytanie w telewizji, prasie, internecie i – porównując swoje życie do innych – zaczyna mieć poczucie:

LĘKU, czy jest wystarczająco dobrym rodzicem.

OBOWIĄZKU, że powinien dać z siebie wszystko, by być jak najlepszym rodzicem.

WINY, że nie zrobił wystarczająco wiele, by być dobrym rodzicem.

*

— Wow, ponad pół tysiąca polubień pod najnowszym tekstem, w którym dzielę się wskazówkami związanymi z oglądaniem telewizji przez dzieci! — mile się zaskoczyłam.

— Ale ty jesteś super, Nishka. Jesteś z siebie dumna? — spytałam siebie.

— Ale jak to? O co ci chodzi?

— Jesteś takim Mądrym Rodzicem, prawda? Takim, który po obejrzeniu bajki dawał dzieciom kartki papieru, by wylały na papier swoje emocje. Takim, którego dzieci zawsze oglądały bajki maksymalnie pół godziny, prawda? — spytałam siebie drwiącym tonem.

 — Nie zawsze. Starałam się, żeby jednorazowa sesja nie przekraczała pół godziny, ale owszem, zdarzały się dni, że siedziały ciągiem trzykrotnie dłużej, a kto wie, czasem i więcej. Tak, to prawda — spuściłam w podłogę wzrok.

— Jak czytam twój blog to widzę, że jesteś taką – nie bójmy się tego słowa – IDEALNĄ MAMĄ. I wesoła, i mądra, i otwarta, i sympatyczna, i uczciwa. Wszystko robisz dobrze, a nawet jak zdarzy się, że zrobisz coś źle to umiesz przyznać się przed dzieckiem do błędów. Chodzący ideał.

Milczałam.

— I uczysz, i uświadamiasz: żeby na przykład nie być Matką Męczennicą, Matką Cierpiętnicą i Matką Niewolnicą. Bo ty nie jesteś.

— Bo nie jestem — odparłam.

— Czyżby? Weźmy zeszły czwartek: gdy wkurzyłaś się, że wydałaś prawie wszystkie pieniądze, które miałaś na koncie, bo musiałaś kupić starszej córce nowe buty i ubrania do biegania i zapłacić za obóz sportowy. „A ja muszę biegać w starych najkach, bo ciągle nie mogę sobie kupić nowych!” – krzyczałaś.

— Fakt, to było głupie. Zwłaszcza, że od początku było wiadomo, że nauka w sportowym gimnazjum będzie wiązała się z ponoszeniem takich kosztów. To nie są jakieś fanaberie córki, to mój obowiązek zapewnić jej to. I nigdy nie powinnam jej tego wypominać, o czym zresztą ochoczo napisałam w tekście Czy możemy żądać od dzieci wdzięczności za nasze poświęcenie? Półtora tysiąca lajków — rzekłam zażenowana sobą.

— Pamiętasz, jak miło pisało ci się tekst Niemowlę: pan i władca. Rodzic: do usług.? Link do tego tekstu wysyłasz czasem znajomym, którym właśnie urodziło się dziecko. Z rozrzewnieniem wspominasz tam czas, gdy twoje dzieci były noworodkami. „Spełniaj natychmiast wszystkie zachcianki dziecka.” – życzliwie podpowiadasz o mądra, doświadczona, życzliwa, Nishko dobra rado.

— Ale ja nadal w to wierzę. Jeżeli chodzi o tak małe istoty to nie powinno się ich dyscyplinować. Przez pierwsze 12 miesięcy trzeba spełniać zachcianki dziecka.

— Tak, trzeba. Ale życie życiem i czasem się nie da. Od momentu, kiedy twoje najmłodsze dziecko było niemowlęciem minęło 9 lat. Pamiętasz więc tylko to, co chcesz i wymazałaś najpewniej pamięci te wszystkie chwile, w których jednak nie zrywałaś się do słodkiego bobasa NATYCHMIAST, a gdy piszesz coś takiego, to może to powodować w młodych zmęczonych mamach stres i wyrzuty sumienia, że za wolno się do dziecka zrywają i że nie zawsze robią to z wielkim uśmiechem na twarzy.

— Moi czytelnicy są inteligentni i rozumieją moje teksty.

— NO, właśnie: inteligencja, lubisz to słowo i odmieniasz je przez wszystkie przypadki. I te twoje top listy, np: 5 rad jak wychować inteligentne dziecko.

— Ale ja tak naprawdę uważam i pisałam to  na podstawie prawdziwych doświadczeń! — broniłam się.

— Tak, ale hellooł! Czasami łamiesz te zasady. Zdrowe jedzenie, sen, świeże powietrze. Ajajaj, jaka ty jesteś świetna. Piszesz takie teksty i dokładasz tym samym cegiełkę do tworzenia obrazu idealnego rodzica, a nikt nie ma szansy nim być. Takich rodziców nie ma. Nigdy nie da się dopilnować wszystkiego.

— To co mam zrobić? Mam przestać pisać o wychowaniu dzieci? A może w ogóle powinnam zamknąć bloga, co? O TO ci chodzi? To chcesz osiągnąć?! TEGO WŁAŚNIE CHCESZ? — krzyknęłam, unosząc ręce ku niebu.

— O rany, nie dramatyzuj…. — westchnęłam. —  Daj mi klawiaturę, coś napiszę.

Traktujcie moje teksty jako dobre rady, ale też jako tzw. typy idealne.

Typ idealny to pojęcie stworzone ponad 100 lat temu przez socjologa Maxa Webera i oznacza:

pewien abstrakcyjny model składający się z cech istotnych danego zjawiska społecznego, jednak w czystej postaci nie występujący w rzeczywistości

Wszystkie teksty, które zamykam w kategorii „mądre wychowanie” są pewnymi postulatami również do siebie samej: STARAM się taka być, CHCĘ taka być, ZWYKLE taka jestem. Jednak jestem tylko człowiekiem, więc zdarza mi się błądzić. Błądzić, niczym człowiek we mgle 😉

nishka

Mimo, że na blogu dzielę się z Wami instrukcją, jak prawidłowo postawić i utrzymać tę wieżę, to zdarza się, że „za kulisami” z hukiem pada mi na stół. 

*

Kulisy powstawania tego tekstu:

 Córka spogląda na monitor komputera, na którym piszę ten tekst, którego pierwotny tytuł brzmiał: „Jak rodzic we mgle”.

— „Jak RODZIĆ we mgle”?! — czyta zdziwiona.

Na co mąż wykrzykuje:

— Włączyć halogeny!

Komentarze: