Być lizusem, czyli rzecz o podlizywaniu się

Czy postaw lizusostwa uczymy się już od najmłodszych lat? Czy ten, kto podlizuje się nauczycielom będzie potem przymilał się do szefów?

Ten tekst napisałam prawie trzy lata lata temu. Trafiłam na niego dziś rano i tak mi się spodobał: z pewnością dlatego, że moja rola ograniczyła się wyłącznie do spisania rozmowy córek, że nie mogę powstrzymać się, żeby Wam go tu nie zaprezentować. Zwłaszcza, że w tym przypadku czas nie gra roli, zaobserwowane przez córki zachowania są chyba uniwersalne. Jak sądzicie?

Oto i ów tekst:

Moja starsza córka (12 lat) i szkoła: to dla mnie trudny temat. Mimo, że wyniki w nauce osiąga bardzo dobre, z zachowaniem bywa różnie. Twierdzi, że nauczyciele jej nie lubią. Kiedy pytam dlaczego, słyszę następujące uzasadnienie.

— Dlaczego? Bo na przykład jak nauczyciel zwróci klasie uwagę i zagrozi, że opowie rodzicom na wywiadówce, jacy byliśmy niegrzeczni, to są zwykle dwa rodzaje reakcji. Reakcja pierwsza:

 Uczeń pada na kolana i krzyczy:

„Błagamy! Niech nam pani wybaczy!!!”

 Reakcja druga:

(córka wstaje z klęczek i udaje, że szlocha)

„O nie! Prosimy, niech pani nie mówi tego naszym rodzicom! Buuuu! Zrobimy wszystko, co nam pani każe!”

— A ty jak reagujesz? — dopytuję.

— Nijak. Albo, jak pani zwraca się akurat do mnie, to mówię po prostu normalnie: „przepraszam”  — odpiera córka, wzruszając ramionami.

W takich chwilach mam dylemat: z jednej strony z trudem powstrzymuję śmiech, bo córka wczuwając się w rolę, naprawdę pada na kolana i nieomal roni łzy i robi to komicznie. Poza tym czuję, że ma trochę racji wyśmiewając takie zachowania. Z drugiej strony nie chcę, żeby szydziła z innych dzieci. Chcę też, żeby szanowała starszych, w tym przypadku nauczycieli. Ale nie bezwarunkowo..

Tymczasem córka rozkręca się i oświadcza:

— Nigdy nie będę pupilkiem.

— Kto to jest pupilek?— pytam.

— To ktoś, kto jak widzi nauczycielkę to się słodko uśmiecha i rozkosznie mówi: „A może pomóc pani rozłożyć te mapy?”, „A może ponieść dziennik lekcyjny”, albo: „Ale dziś pięknie pani wygląda!”

— U mnie pupilki przytulają się do pani – do rozmowy wtrąca się młodsza siostra (7 lat) przysłuchująca się rozmowie.

— Tak, u mnie też jak byłam w twoim wieku były pupilki, które to robiły— stwierdza z niesmakiem starsza siostra. — Ciekawe, co sobie myśli taka nauczycielka… Podchodzi do niej obce dziecko i przytula się. Pewnie źle się z tym czuje, ale głupio jej odepchnąć takiego przytulacza — analizuje.

—  Czy to takie straszne być dla kogoś miłym i uprzejmym? A może w ramach eksperymentu spróbujesz przez kilka dni być pupilkiem?— próbuję podejść córkę taki sposobem. Tymczasem ta, zbulwersowana moją sugestią, wykrzykuje:

— Mamo, czego ty ode mnie oczekujesz? ŻEBYM SIĘ UPOKARZAŁA???!

🙂

Komentarze: