Chodź, pomaluj mój świat

– Oho, jak pięknie pomalowałaś kolorowankę – zauważyłam, patrząc na kartkę, która wypadła z zeszytu starszej córki. Przyznam, że trochę sobie stroiłam żarty, pijąc do tego, że córka zwykle zgrywa się z tego typu zabaw plastycznych. A niesłusznie, bo coraz więcej mówi się, że kolorowanie pobudza fale mózgowe alfa, które wprowadzają nas w łagodny stan relaksacyjny, uspokajają i odstresowują. Też powinnam po nie sięgnąć, bo od kilku dni jestem spięta, markotna i dostrzegam wokół siebie zbyt dużo czarnych barw, choć dobra polska złota Jesień, która tak pięknie pokolorowała liście drzew, usilnie stara mi się to utrudnić. (Albo po prostu też próbuje radzić sobie ze stresem jak może – wizja nadchodzącej Zimy, poprzedzonej Pluchą, musi być dla niej trudna do przyjęcia.).
– Koloruję sobie w szkole podczas lekcji – przerwała mi rozmyślania 17-latka.
– Szkoła cię stresuje?
– Nie, musiałam w końcu znaleźć jakiś sposób, żeby nie przeszkadzać koleżankom. Po prostu nie mogę podczas lekcji, zwłaszcza języka polskiego, skupić się i nie zagadywać koleżanek! A jednak nie chcę im przeszkadzać – wyjaśniła.
– A co na to nauczycielka języka polskiego?
– Jest zadowolona, wreszcie zapanowała w sali cisza!
 – Pamiętam, jak rozpoczynałaś naukę w gimnazjum, spytałam cię, pomna doświadczeń ze szkoły podstawowej i skarg wychowawczyni, czy uważasz na lekcjach i słuchasz, co mówią nauczyciele.
„- Powiem tak: jednym uchem słucham, a drugie ucho mam wyłączone, to znaczy skupiam się po prostu na czymś innym.”  – odparłaś.  (vide Dialogi z gimnazjalistką :).
– I tak mi zostało do dziś! Myślisz, że ludzie tak szybko się zmieniają? 

🙂

Komentarze: