Listę cech, których dorośli mogliby zazdrościć dzieciom, niechaj otworzy ciekawość świata. Są niczym gąbka nieustannie wchłaniająca informację. Co i jak i dlaczego działa tak, a nie inaczej?
Zwłaszcza do 6 roku życia. Potem głód na wiedzę delikatnie opada, ale pewnie duży udział ma to, że zaczynamy je straszyć szkołą i zmuszać do nauki, czyniąc z tego przykry obowiązek. Podczas gdy przecież dzieciaki mają we krwi zdobywanie wiedzy o świecie.
Zupełnie inaczej niż my, starzy, zblazowani, którzy najchętniej łyknęlibyśmy jakąś nieskomplikowaną rozrywkę typu serial czy scrollowanie telefonu. I wymyślamy dziwaczne, ale usprawiedliwiające naszą bezczynność powiedzenia typu „Ciekawość to pierwszy stopień do piekła”. Wprost przeciwnie, to właśnie za nasze znużenie i obojętność będziemy się palić na stosie!
Nie wiem, jak u Was, ale u nas w domu, wciąż, mimo zekranizowania rzeczywistości, ogromną rolę odgrywają książki. Oczywiście mam na myśli 3,5-latka. Bo jeżeli chodzi o moje nastolatki to specjalnie nie mam czym się chwalić (choć zdarzają się wyjątki od tej reguły, o czym wkrótce). Jeżeli chodzi o syna, to od 2 lat, nie było ani jednego dnia bez czytania książek. Nie ma opcji, żeby przed snem co najmniej 20 minut nie czytać mu czegoś. A bardzo często też do śniadania albo po południu. On to uwielbia i mógłby jeść treści garściami. I wiem, że tak będzie do co najmniej 10 roku życia i chcę ten czas wykorzystać jak najlepiej. Bo potem niestety, wchodząc w czas nastoletni może (choć nie musi!) zacząć upodabniać się do tych zblazowanych, nieciekawych świata dorosłych…
Chcę Wam dziś polecić kolekcję książek dla dzieci ciekawych świata, zwłaszcza tych od około 5 do 10 lat. To kolekcja Zakład, że tego nie wiesz, nad którą patronat objął Uniwersytet Dzieci i telewizja Da Vinci. Składa się z 25 tomów książeczek – będących pół na pół książką i gazetą (okładka grubsza niż gazeta, ale cieńsza niż typowa książka.)
W pierwszej chwili, gdy wydawnictwo Edipresse zwróciło się do mnie z propozycją zrecenzowania trzeciej części tej kolekcji, czyli „Dlaczego nie da się żyć bez kupy”, pomyślałam: „kupy”? Nie, dziękuję.
Słowem, zachowałam się jak typowy dorosły schematycznie myślący człowiek.
Po chwili na szczęście rozbrzmiał w mojej głowie drugi głos, który pytał:
– A dlaczego nie? Bo „kupa”? Określenie, którego niczym imienia Voldemorta, się nie wymawia?
To po pierwsze, czyli tabu.
Z jednej strony tabuizacja wokół wydalania jest zrozumiała ze względu na to, że kupa zawiera niebezpieczne bakterie i fakt, że jej się „brzydzimy” skłania nas do ostrożności, higieny i niespoufalania się z nią.
Z drugiej strony jest to stały element naszej rzeczywistości i jak mówi tytuł tej książki, nie da się żyć bez kupy. 🙂 Zwłaszcza, że nie chodzi tylko o to, co my, ludzie robimy w toalecie, ale też fakt, jakie korzyści może nieść za sobą te zwierzęca! Wiedzieliście np. że kupa może być wykorzystana do ogrzewania domów, napędzania samochodów, robienia papieru, a nawet domów? Bo że do uprawy roślin to pewnie wiecie. 😉 Niestety oprócz korzyści, niesie też różne zagrożenia dla środowiska – to dobry temat do rozmowy z naszym ciekawskim potomkiem.
A po drugie, każdy kto ma dziecko wie, że przechodzi przez tzw. humor toaletowy, gdzie na pytanie: jak się czujesz? Słyszysz: kupa. Rym do „zupa”? Wiadomo. Główny motyw piosenki i wierszyku? Kupa, a jakże! A jak było w przedszkolu? Kupa. Bąk! Kupa! Bąk!♩♫♫ Podśpiewują w sklepie, wywołując u niektórych rodziców zakłopotanie. Jeżeli jesteście takim zachowaniem zażenowani lub zbulwersowani, spieszę z pocieszeniem.
Spróbujmy na to spojrzeć jak na celebrację wolności od konwenansów, czyli tego, co wypada, a co nie. Wiadomo, że drętwi dorośli o kupach nigdy nie rozmawiają (a większość kobiet to nawet w ogóle nie robi, jasna sprawa). Może więc tę odwagę do mówienia o czym się chce, kształtującą umiejętność wyrażania własnego zdania warto dopisać do listy cech, których moglibyśmy naszym dzieciom zazdrościć? 😉
Ponadto wiedzcie, że te wyrafinowane żarty fekaliowe są częścią rozwoju poczucia humoru naszego dziecka. Jak pisze w ciekawym artykule (polecam cały) psycholożka Anita Janeczek – Romanowska:
„Żeby zaserwować dowcip potrzebna jest grupa, która przyjmie go jako śmieszny, pewne umiejętności intelektualne, językowe, zasób słów itd. Jeśli jedno dziecko w grupie rzuci żart o kupie, cała reszta wejdzie w to na całego. Śmieszne? Śmieszne, bo inni się śmiali. Sprawdzona zasada – jeśli żartujesz o kupie, inni się śmieją, a więc…żartuj o kupie jak najwięcej.”
Dlatego też żartują, a jak dodatkowo rodzice i nauczycielki słysząc to, obruszają się i każą przestać, to zakazany owoc tym bardziej smaczny. I kupa śmiechu gotowa. 😉
Polecam Wam książeczkę „Dlaczego nie da się żyć bez kupy”: jest pełna dowcipnych rysunków, anegdot, ciekawostek, mądrych rad i edukacyjnych treści, np. jak działa oczyszczalnia ścieków.
Jestem pewna, że żadne dziecko nie przejdzie obojętnie np. wobec takich ciekawostek i chętnie podzieli się nimi z rówieśnikami. 😉

A tego żartu to sama w głos się śmiałam 😀
Tak jak wspomniałam, ta część jest trzecią z cyklu „Zakład, że tego nie wiesz.” Pierwsza mówiła o tym „Dlaczego nie da się żyć bez telefonu komórkowego?”, a druga „Dlaczego nie da się żyć bez pieniędzy?”
Kolekcja „Zakład, że tego nie wiesz”
Przed nami jeszcze temat niemożliwości życia bez: ognia, bakterii, robali, bólu, grawitacji, glutów (obok „kupy” równie popularny temat; ), elektryczności, czystej wody, mydeł, snu i kilku innych – w sumie 24 części ukazujące się co 2 tygodnie. Można kupić każdy tom oddzielnie, np. w kiosku czy saloniku prasowym, kosztuje wówczas 14.99 zł. Za to zamówiony w prenumeracie kosztuje 11,99 zł. Wysyłka jest gratis, nie ponosicie żadnych kosztów. A frajda dla dziecka, które wie, że przesyłka z skrzynce pocztowej adresowana jest specjalnie dla niego – bezcenna ;). Dodatkowo wyłącznie prenumeratorzy otrzymają prezenty: pojemnik do obserwacji roślin, rodzajów gleby, owadów oraz zestaw do przeprowadzania eksperymentu). Prenumeratę można zamówić tutaj.
Podsumowując naszą listę cech, których dorośli mogliby zazdrościć dzieciom: ciekawość świata, odwaga wyrażania własnego zdania i poczucie humoru. Nie zepsujmy tego, rodzice. 😉
Partnerem tekstu jest Wydawnictwo Edipresse.