.
Cześć, jestem Natalia, za kilka miesięcy skończę 35 lat. Pół roku temu obchodziliśmy z mężem naszą 15 rocznicę ślubu. Wciąż jesteśmy w sobie zakochani.
Ćwierkamy do siebie niczym gołąbki, na swój widok promieniejemy, telefonujemy do siebie kilkanaście razy dziennie, bo tęsknota wprost nas rozdziera. Chwile spędzone bez siebie to chwile stracone. Po południu, gdy spotykamy się po kilkugodzinnej rozłące, rzucamy się sobie w ramiona, jakbyśmy nie widzieli się wieki.
Dreszcz podekscytowania, jaki oblewa nas, gdy się widzimy, motyle w brzuchu, euforia, która zalewa nasze mózgi, smutek, który nas ogarnia, gdy musimy rozstać się, rozrywająca tęsknota: trudno to wszystko opisać, trzeba to poczuć. Co tu dużo mówić: jesteśmy zakochani!
Terefere kuku, żartowałam. 🙂
Nie ma opcji, żeby związek, trwający dłużej niż trzy lata, wciąż trwał w fazie passionate, czyli zakochania.
faza miłości passionate:
→ hasła kluczowe: ogień, pasja, namiętność, oszołomienie, podekscytowanie, świat widziany w różowych okularach, miłosny haj, nieustanna chęć bycia blisko obiektu zakochania, radość i euforia na jego widok, smutek, gdy jest daleko,
→ dominująca więź: seksualna,
→ długość trwania: nie dłużej niż trzy lata.
Stąd właśnie tak zwany „Kryzys czwartego roku w związku”. W tym czasie wiele par albo rozstaje się, albo.. decyduje na dziecko lub drugie dziecko :). Ten wątek rozwinę innym razem, bo to ciekawy temat.
Gdy mija zakochanie, wiele osób zadaje sobie pytanie: „Co się stało z naszą miłością? W którym momencie popełniliśmy błąd?” Tymczasem nikt nie zawinił, taka jest natura.
Warto zrozumieć, że zakochanie jest tylko jednym z etapów miłości. Po nim zwykle przychodzi kolejny:
faza miłości companionate:
→ główne hasła kluczowe: „kompani życia”, poczucie bliskości, intymność, zaangażowanie, wspólne życie, wspomnienia, doświadczenia, życiowe projekty i przedsięwzięcia,
→ dominująca więź: oparta na wzajemnym zrozumieniu, zgraniu, przyzwyczajeniu, sympatii, zaufaniu, przyjaźni, miłości.
→ długość trwania: gdy jest chęć i otwartość: do końca życia.
Popkultura: seriale, filmy, prasa, teledyski, internet rzadko prezentują kolejne etapy miłości i zwykle bombardują nas wyłącznie wizją miłosnego haju i nieustannej euforii charakterystycznej dla etapu zakochania.
Dlatego czuję się w obowiązku, by jako przedstawicielka internetu poruszyć również inny głos. 😉
Jestem w związku od 17 lat. Doszłam niedawno do wniosku, że:
Tajemnicą związku jest nasze wyobrażenie o nim.
Ja i mąż wiemy, że miłość to nie tylko sielanka, idylla, ale też konflikty, spięcia, trudne chwile, poczucie zwątpienia, kryzys. Wiemy, że życie w związku to nie je bajka. Świadomość problemów budzi gotowość do ich rozwiązywania. Udawanie, że ich nie ma, spychanie pod dywan tylko je piętrzy, tak że któregoś dnia wysypują się wszystkie na raz. Żywienie urazy, nie mówienie o swoich oczekiwaniach, spodziewanie się, że partner się ich domyśli: to ślepe uliczki. Dlatego staramy się na bieżąco rozmawiać o tym, choć nie zawsze są to rozmowy łatwe.
Wiemy, że warto pielęgnować związek, a nie wychodzić z założenia, że jesteśmy już zaklepani. Warto mieć wspólne sprawy, pasje, które nas łączą: np. my lubimy chodzić do kina, oglądać dobre seriale, biegać, chodzić na spacery:
Od kilku miesięcy prowadzę fanpejdż Zła Żona, do którego obserwowania Was zapraszam. 🙂
Jest też wiele spraw, które robimy oddzielnie i które robimy w swoich „przestrzeniach”. Wizja zatracenia się w związku, stania się „jednością” i robienia wszystkiego razem nigdy mnie nie kręciła.
*
Tak czy inaczej i mi zdarza się z rozrzewnieniem wspominać czasy miłosnego haju i zazdrością obserwować zakochane koleżanki. Na myśl o tym, że to se nevrati, zaczynam melancholijnie wpatrywać się w okno…
Ale tylko na moment! Bo wtedy wchodzi moje drugie ja, całe na biało, i mówi:
– Serio chcesz znów przechodzić to miłosne otumanienie? Coś, co Ortega y Gasset w swoich Szkicach o miłości określił jako “przejściowy imbecylizm i psychiczną anginę“?! 🙂 Zakochanie, które można porównać do nerwicy natręctw?! 🙂
Przyjrzyjmy się definicji nerwicy natręctw:
zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne, charakteryzujące się występowaniem:
→ natrętnych myśli (obsesji): uporczywie powracających myśli i wyobrażeń pojawiających się wbrew woli osoby chorej,
→ natrętnych czynności (kompulsji): czynności obsesyjnych, wobec których człowiek czuje, że jest bezbronny i nie może im przeciwdziałać i którym nieodłącznie towarzyszy lęk,
→ poczucia derealizacji: poczucia, że świat jest w jakiś sposób zmieniony, nierealny;
→ poczucia przymusu: wykonywania określonych czynności lub oddawania się myślom jakby wbrew sobie, pod naciskiem jakiejś presji,
→ poczucia zależności: im mocniej pacjent walczy z objawami nerwicy, tym silniej się one manifestują,
→ izolacji od otoczenia z powodu choroby.
Przyjrzyjmy się stanowi zakochania 🙂
stan związania emocjonalnego z drugą osobą, charakteryzujący się występowaniem:
→ natrętnych myśli – obiekt zakochania non stop w głowie. Budzisz się, pierwszą myślą: On. Jedziesz do pracy: On.♥♥♥
Argh! Znów zapomniałaś wysiąść na odpowiednim przystanku! Znów przejechałaś na pomarańczowym świetle! Jesteś rozkojarzona, jesteś otumaniona, pijana, naćpana tym zakochaniem. Szef, koleżanka, klient mówi coś do Ciebie i nie wiesz, kiedy Twój umysł wyłącza się, bo przecież On. Nie chce Ci się jeść, spać, pić. Jedyne, czego Ci trzeba to On. Twoje myśli koncentrują się tylko na nim. Chciałabyś już zacząć uczyć się do egzaminu czy zrobić ten raport, ale gdy tylko zaczynasz, Twój umysł opanowuje TA myśl… ♥♥♥
Serio chcesz tego? 🙂
→ natrętnych czynności – Nie jesteś w stanie powstrzymać się, musisz do niego zadzwonić lub wysłać smsa. Albo chociaż sprawdzić, kiedy ostatnio był dostępny na fejsbuku. Ciekawe, czy już wstał? Czy dziś się zobaczymy? Jesteś gotowa rzucić wszystko i jechać przez godzinę na drugi koniec miasta (i potem tyle samo czasu wracać) tylko po to, żeby zobaczyć go na kwadrans. Słowem, umiejętność logicznego myślenia nieco upośledzona. 🙂
→ poczucia przymusu: przymus posiadania kontaktu z obiektem miłości. Nie widzisz go dłużej niż dwa dni i tak Ci smutno, tak Ci źle… ♪ ♪. Tęsknota za drugą połową, chęć bycia blisko niej, obsesyjne wręcz myślenie o niej, radość i euforia na jej widok, smutek gdy jest daleko 🙁
→ poczucia derealizacji: wrażenie, że świat jest inny, w pewien sposób zmieniony, tak jakbyś nałożył nań filtr z fotoszopa lub instagrama. Zakochany, patrząc na ulice, które jeszcze rok temu wydawały mu się szare, smutne i nudne, dostrzega teraz w tej szarości wszystkie kolory tęczy.
Ej, po co Ci to? Przecież one są szare, do diaska! 😉
→ izolacji od otoczenia: któż z nas nie zna tych zakochanych, którzy znikają nagle z powierzchni ziemi, zrywają przyjaźnie, znajomości i skupiają się wyłącznie na swoim lubym.
Serio chcesz tego? No dobra, wiadomo, że każdy z nas trochę za tym tęskni, ale za każdym razem, kiedy masz ochotę znów się zakochać, wiedz, że tak czy inaczej skończy się to tak samo. I co, chcesz tak w nieskończoność, co trzy lata, budować nowy związek? Socjolodzy ukuli już nawet dla tego zjawiska specjalny termin: seryjna monogamia.
vide Miłość jak narkotyk: uzależniająca moc zakochania.
*
– Panie doktorze, mój mąż w ogóle nie mówi mi, że mnie kocha – żali się terapeucie żona.
– Ależ kochanie, powiedziałem ci to 15 lat temu i nie będę się więcej powtarzał – odpiera oburzony mąż.