fot. Mały Kadr
Dajmy matkom: i tym krótko, i długo karmiącym, święty spokój.
– Karmisz piersią? Ile czasu planujesz?
To pytanie (u)słyszy prawie każda matka niemowlęcia. Z jednej strony dobrze, bo świadczy to o otoczeniu jej zainteresowaniem. Z drugiej jednak strony istnieje cienka i delikatna granica między zawartą w tym pytaniu troską, a chęcią kontroli i narzucenia swojego zdania.
O tym, że pokarm od matki jest pod każdym względem lepszy niż pokarm od producenta mleka modyfikowanego wiemy wszyscy i nie mamy co do tego wątpliwości. Światowa Organizacja Zdrowia komunikuje wprost i zaleca: karmienie wyłącznie piersią w pierwszym półroczu życia, karmienie jako główny składnik diety do pierwszego roku życia, a jak się da i jest chęć, to karmienie choćby raz na dobę do drugiego roku życia.
Czy oznacza to, że mamy, które nie karmią piersią lub karmią bardzo krótko są „gorsze” i mniej im zależy na dobru dziecka? NIE! Karmienie piersią jest najlepsze dla dziecka pod względem zdrowotnym, jednak nie świadczy o tym, czy się jest „dobrą mamą”.
Nigdy nie spojrzałam krzywym okiem na matkę karmiącą dziecko mlekiem modyfikowanym i w żaden sposób nie czuję się lepsza przez to, że karmiłam piersią trójkę swoich dzieci. Rozumiem, że bywa różnie i czasem, z różnych względów, matki podają dziecku butelkę i nie oznacza to, że cierpi na tym więź między malcem a mamą, przecież można ją budować na różne inne sposoby oparte na dotyku (bo to dla maluchów najważniejszy zmysł): poprzez przytulanie, kołysanie, masaż, całowanie i różne zabawy oparte na dotyku.
W karmieniu piersią ważne jest zachowanie komfortu psychicznego, a w tym dużą rolę odgrywa wsparcie płynące od otoczenia.
Jednak wydaje mi się, że istotne jest o jakiej grupie matek mówimy – czy tych świeżo upieczonych: mam noworodków i niemowląt czy tych dzieci już starszych, powyżej 11 miesiąca życia. W obu przypadkach wsparcie od otoczenia moim zdaniem powinno wyglądać inaczej.
Zacznijmy od tej pierwszej grupy: mam maluszków.
Drogie otoczenie świeżo upieczonej matki karmiącej: mężowie, matki, siostry, bracia, przyjaciele!
Uwaga: poniższy akapit nie ma na celu straszenia przyszłych lub obecnych mam, lecz uprzedzenie ich, że tak się prawdopodobnie zdarzy i przygotowanie ich na tę okoliczność. Mnie wiedza o tym, co mnie czeka i że to minie, bardzo pomogła w przetrwaniu.
Uruchomcie empatię, miejcie świadomość, że to trudne chwile, że karmienie piersią to nie jest bułka z masłem, zwłaszcza ciężko jest w pierwszych tygodniach, kiedy ciało przyzwyczaja się do produkcji mleka, nie wie, jeszcze jaka ilość jest dobra, pojawia się tzw. nawał mleczny lub zastój pokarmu, wywołujący zwykle gorączkę. Piersi są twarde, sutki jeszcze „niezahartowane” bardzo bolą, dziecko płacze głodne, matka płacze z dzieckiem: z bólu, ze strachu, ze złości, ze smutku.
Otoczcie matkę opieką, bądźcie wyrozumiali, śmiało telefonujcie do położnej (ona jest od tego, żeby Wam pomóc), a jak możecie sobie na to pozwolić finansowo (koszt pewnie około 100-200 zł) zaproście doradczynię laktacyjną. Pozwólcie karmiącej matce jeść wszystko, wyrzućcie ze swojego słownika pojęcie „diety matki karmiącej”, bo czegoś takiego nie ma. Nie każcie pić „bawarek” czyli herbaty z mlekiem i innych ohydztw rzekomo pobudzających laktację. Nie wciskajcie kitów, że „dziecko się nie najada”, że „mleko jest za chude” itd. Jak macie jakieś wątpliwości szukajcie mądrych miejsc w sieci – bardzo polecam blog Agaty Aleksandrowicz z bloga Hafija.pl i Magdy Komsty z bloga Wymagające.pl.
Dajcie matce prawo do smutku i łez, ale też do złości i powiedzenia głośno, że ma wszystkiego dość, że jest zmęczona, że to nie tak miało wyglądać, że jest rozczarowana: z internetów, filmów, gazet i blogów (np. Nishki) patrzyły na nią wniebowzięte mamy z pogrążonym w ekstazie niemowlęciem wtulonym w jej rumianą pierś dającą dokładnie tyle mleka, ile trzeba. Tymczasem u niej wszystko jest odwrotnie i czuje się oszukana!
Podsumowując: matki noworodków i kilkumiesięcznych dzieci, otoczmy życzliwością, serdecznością, wspierajmy w karmieniu piersią. Jeżeli jednak zdecydują inaczej i szybko karmić piersią przestaną, nie wywierajmy na nie presji i nie budźmy w nich wyrzutów sumienia. To ich sprawa i decyzja ta nie ma nic wspólnego z siłą ich miłości i troski o dziecko.
Nie zapomnę, jak kiedyś moja kuzynka, gdy spytałam ją, czy jeszcze karmi swojego 13 miesięcznego syna, odpisała mi:
– Kilka miesięcy temu jak mnie pytałaś, odpowiadałam z dumą: tak, karmię! Teraz odpowiadam trochę ze wstydem: tak, karmię…
Mam to samo. Mój syn skończył niedawno 15 miesięcy i gdy ktoś dowiaduje się, że jeszcze go karmię, przez moment zalewa mnie poczucie wstydu i winy, jakbym robiła coś złego i nieodpowiedniego. Dodam, że już nie karmię go na „żądanie” – wyłącznie przed snem i w nocy (co wkrótce – czyli nocne karmienie – planuję wyłączyć), więc w samotności, więc nie narażam nikogo na „ten” bulwersujący widok publicznego karmienia piersią!
Społeczeństwo ma mnóstwo do powiedzenia w sprawie matczynych piersi. Bo to nie jest tak, że tylko matki niekarmiące piersią są pod czujnym okiem czujnych obserwatorów i opiniodawców, te karmiące też! Wszystko jest w porządku przez pierwsze pół roku: jesteś zuch mamą, bo karmisz piersią dziecko. Gdy jednak dziecko powoli zaczyna zbliżać się do roku i wciąż jest karmione piersią, zewsząd zaczynają się pytania:
– Ile jeszcze czasu będziesz karmić?
– Nie odbieraj tego osobiście, ale wydaje mi się, że jak już dziecko chodzi i mówi to moim zdaniem sygnał, że trzeba przestać.
– Lepiej przestać karmić jak jest jeszcze nieświadome, nie kojarzy piersi, potem będzie trudniej.
– Wydaje mi się, że matki, które karmią piersią dzieci powyżej pierwszego roku, mają jakiś problem z separacją.
– A karmienie piersią syna powyżej roku… nie chcę nic mówić, ale czy on nie traktuje Cię jak obiekt seksualny?
(Nie!!! Bardzo polecam lekturę tekstu pisanego przez psycholożkę: 5 mitów o karmieniu piersią powtarzanych przez psychologów.).
Tego typu uwagi, sugestie, rzucane mimochodem, ni to żartem, ni to na poważnie, robią złą robotę, wpędzając – niesłusznie – wiele matek w wyrzuty sumienia. I pojawia się pytanie: skąd ta „troska” otoczenia? Skąd to zaangażowanie w temat? Czy nasze matczyne piersi są ogólnonarodowym dobrem, o których każdy może się wypowiedzieć? 🙂 Zanim więc zaczniecie pytać i dzielić się swoimi „obawami”, ugryźcie się w język. 🙂
Ja przez te pytania, na siłę przestałam karmić piersią córki, mimo że wcale nie byłam na to gotowa.
Niechaj kwestia tego, kto i ile czasu karmi piersią będzie indywidualną sprawą każdej matki i jej dziecka. Jak nie możemy pomóc, to chociaż im nie przeszkadzajmy. 🙂
Tekst powstał w ramach mojego cyklu Dovartościuj dziecko i siebie, w którym dzielę się swoimi przemyśleniami związanymi z macierzyństwem i dzieciństwem. Ambasadorem cyklu jest BABY DOVE – marka kosmetyków dla dzieci. Kosmetyki są hipoalergiczne, nie szczypią w oczy, mają neutralne pH i można je stosować od pierwszych dni życia. W serii znajduje się m.in. krem przeciw odparzeniom, szampon, emulsja do mycia ciała i włosów, chusteczki pielęgnacyjne oraz balsam.
Bardzo polecam lekturę wszystkich pozostałych tekstów, które powstały w ramach tego cyklu! Przy tworzeniu każdego bardzo się starałam i na szczęście wszystkie spotkały się z dużym zainteresowaniem, więc jeżeli któryś ominęliście: nieskromnie polecam. 🙂
→ Twoje dziecko rośnie: cieszysz się czy smucisz?
→ Po co dziecku ulubiona przytulanka? Trzy powody, na które wskazują psycholodzy
→ Dlaczego dziecko odczuwa lęk separacyjny?
→ Dlaczego dobry nastrój matki powoduje dobry nastrój dziecka?
→ Oprócz miłości, masz prawo czuć do dziecka również złość
→ Moja najlepsza doradczyni w opiece nad dzieckiem: intuicja.