Myślę, że na to, czy staniemy się ofiarą mobbingu i molestowania seksualnego może mieć wpływ sposób, w jaki zostaliśmy wychowani.
Przez „ofiarę” rozumiem osobę, która zetknąwszy się z mobbingiem lub molestowaniem, nie potrafi lub nie jest w stanie zareagować i wyzwolić się z tej sytuacji. Nie potrafi, bo przez całe dzieciństwo była uczona, że „starszym” i postawionym wyżej w hierarchii nie można się przeciwstawiać.
Absolutnie nie sugeruję, że „Ofiara jest sobie winna”. Ofiara nigdy nie jest winna, winny jest wyłącznie sprawca przemocy. Zastanawiam się tylko, co można zrobić, by przeciwdziałać mobbingowi i molestowaniu seksualnemu, a jest to temat, którego nie można przemilczeć. Na pewno zmienić prawo i mentalność ludzi. Ale żeby do tego doprowadzić trzeba dużo o tym mówić. Dokładam swój głos w dyskusji i mówię: mniej rodziców zarządzających strachem = mniej akceptacji dla szefów zarządzających strachem.
I pozwalam sobie na odważne (i oby nie życzeniowe) stwierdzenie: moja córka nie będzie ofiarą mobbingu i molestowania. I tej pewności życzę Wam, rodzicom Waszych dzieci.
Poszanowanie swojej godności vs. „szacunek wobec władzy”
Uruchamiam wyobraźnię. Jest rok 2025. Moja córka ma 24 lata, jest absolwentką Jakiegoś Kierunku, rozpoczyna swoją pierwszą pracę w Jakimś Zawodzie. Jest zadowolona, wykonywanie obowiązków zawodowych sprawia jej przyjemność, dobrze zarabia. Któregoś dnia podchodzi do niej szef i lustrując ją od góry do dołu, mówi:
– Niezłe nogi, kotuś.
Następnie, kładąc jej rękę na ramieniu i patrząc na nią wymownym wzrokiem, proponuje:
– A może byśmy tak tylko we dwoje, w jakiejś przytulnej knajpce, omówili dziś twój awans..?
Co robi moja córka? Wypala pewna siebie, swojej wartości i godności:
– Nie życzę sobie zwracania się do mnie w ten sposób i tym tonem. Nie ma pan prawa tego robić, bo to narusza moją godność osobistą, tworzy atmosferę poniżającą mnie i uwłaczającą mi. Jeżeli jeszcze kiedykolwiek pozwoli sobie pan na zachowanie, które odniesie się do mojej płci, ciała, wyglądu, seksualności i będzie w jakimkolwiek stopniu dla mnie obraźliwe, kieruję sprawę do sądu.
Nie bałaby się tego powiedzieć. Nie sparaliżowałby ją strach o utratę pracy, reakcję szefa, opinię publiczną itd. Po prostu by to powiedziała. I zareagowałaby będąc świadkiem, że molestowana lub mobbingowana jest inna osoba, nie pozostałaby obojętna. Skąd mam tę pewność?
Odwaga w wyrażaniu własnego zdania vs. strach
Moja córka nie boi się mówić wprost, co myśli. Nie ma problemów z wyrażaniem opinii i walczeniem o swoje prawa (czasem jest śmiesznie, kiedy np. na moje: „Pograb liście”, mruży oczy i czujnie pyta: „Mamo, czy to przypadkiem nie jest WYZYSK dzieci?”) nawet jeżeli oznacza to podważanie zdania osób, które w „hierarchii” stoją wyżej od niej. Nie ma oporów, by wchodzić z „autorytetami”, czyli rodzicami, babciami, nauczycielami w polemikę i dyskusję i wyrażać własne zdanie. Potrafi na przykład, w szkole na lekcji, pełna oburzenia, zwrócić nauczycielce uwagę i zasugerować, że pani dopuszcza się dyskryminacji, mówiąc „że jedyną normalną religią jest religia chrześcijańska”. Była też skłonna wypomnieć nauczycielce, że po raz kolejny przydziela główne role w teatrzyku szkolnym tej samej grupie osób, odbierając szansę na wykazanie się innych. Zawsze była orędowniczką walki o „sprawiedliwość”. Zwykle byłam wzywana do szkoły właśnie w takich sytuacjach. Owszem, z jednej strony to niegrzeczne, żeby uczeń zwracał nauczycielowi uwagę, ale z drugiej strony, przecież ma rację, nauczyciel nie powinien wygłaszać na lekcjach poglądów deprecjonujących inne wyznania religijne.
Reagowanie vs. ślepe oddanie autorytetom
Argumentacja „Nieważne co zrobił, ważne, że to twój rodzic lub nauczyciel i należy mu się szacunek” wprowadza w głowie dziecka duży chaos. Może przez to mieć problem z umiejętnością odróżniania, co jest dobre, a co złe. Na co może sobie pozwolić, a na co nie. Mimo, że widzi, że coś jest nie tak (np. nauczycielka jest niesprawiedliwa, tato wsiada do samochodu po wypiciu piwa itp), musi przymknąć na to oko i nie wtrącać się, bo „starszym nie wypada zwracać uwagi”. Potem, mając szefa który zachowuje się nieprawidłowo, również będzie milczeć. Moje dzieci nie mają problemu, by stanąć i rzec w kierunku „autorytetu”:
– Nie masz racji, mamo.
– Jesteś w błędzie, babciu.
– To było niesprawiedliwie, proszę pani.
Oczywiście niełatwe mieć do czynienia z takim dzieckiem. Łatwiej jest żyć z dziećmi przystosowującymi się do reszty, łagodnymi, „grzecznymi” i ułożonymi, niekwestionującymi zdania dorosłych. Mnie też często kusi, by powiedzieć:
– Nie dyskutuj!
Kiedy jednak człowiek ma nauczyć się formułować i wyrażać własne zdanie, jak nie w dzieciństwie? Istnieje duża szansa, że dziecko ciągle uciszane, niedopuszczane do głosu wyrośnie na niepewnego siebie dorosłego, nie potrafiącego wyrażać i bronić własnego zdania.
Rodzic i szef zarządzający strachem vs. zarządzający mądrością i doświadczeniem
Część rodziców oczekuje od swoich dzieci przede wszystkim szacunku, bezwzględnego posłuszeństwa i liczenia się z jego zdaniem. Tak, żeby nie było wątpliwości, kto tu sprawuje władzę. Pisałam o tym w tekście Prawdziwy autorytet opiera się a sympatii, a nie na szacunku lub strachu. Tacy rodzice pokazują jak są silni, jak potężnym arsenałem kar i nagród dysponują, lubią stosować groźby i podkreślać swoją władzę rodzicielską. Lubią przypominać dziecku, że jest na ich utrzymaniu, że mieszka w JEGO domu i jest od niego bardzo zależny. Dziecko wychowane w takiej atmosferze nie będzie czuło zgrzytu mając takiego szefa. Szefa grożącego, stresującego, apodyktycznego, karcącego. Zdecydowanie nie chcę, żeby moja córka była podwładną takiego szefa, dlatego nie przyzwyczajam jej do takich warunków i staram się nie być takim rodzicem.
Ofiary mobbingu lub molestowania seksualnego zwykle boją się zaprotestować i donieść na sprawcę. Mam nieodparte wrażenie, że kiedyś, w dzieciństwie często były uciszane, niedopuszczane do głosu i kajane za próby walki o swoją rację.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że temat mobbingu i molestowania seksualnego w pracy jest niezwykle skomplikowany i wielowymiarowy i nie rozwiąże go to, że zaczniemy dopuszczać dzieci do zdania i uczyć śmiałego wyrażania własnych opinii. Jest to tylko jeden z aspektów. Na pewno warto o tym mówić. Im więcej o tym mówimy, tym większa szansa, że skończy się wreszcie obyczajowe przyzwolenie na mobbing i molestowanie w zakładzie pracy.
*
Molestowanie seksualne mogą stanowić zachowania takie jak:
- niechciany dotyk, obmacywanie, klepanie, macanie itd.
- niestosowne uwagi o charakterze seksualnym, żarty z erotycznym podtekstem, erotyczne aluzje,
- natarczywe spojrzenia, dwuznaczne gesty,
- komentarze na temat wyglądu i ubioru,
- propozycje seksualne, również te półżartem-półserio.
Jeżeli jesteś ofiarą molestowania seksualnego, szukaj pomocy:
- 0 800 12 02 26 – Policyjny Telefon Zaufania. Linia bezpłatna, czynna codziennie w godzinach od 8 do 22.
-
Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży Fundacji „Dajemy Dzieciom Siłę” 116 111