Lubię ludzi z dobrymi manierami. Dzieci, dorosłych i zwierzęta :).
„Dziecko może być prześliczne albo wyjątkowo mądre, jeśli jednak jest źle wychowane – pomimo wszystkich zalet zapamięta się je jako okropne”.
To cytat z Nadine de Rothschild, autorki książki „Savoir-vivre XXI wieku. Sztuka pięknego życia”. I zgadzam się z tym! To samo odnosi się do ludzi dorosłych: jakkolwiek przystojny i inteligentny mężczyzna, jakkolwiek piękna i mądra kobieta, gdy brak im dobrych manier, czar pryska.
Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie popularność, jaką cieszy się dialog, który opublikowałam przedwczoraj na fanpejdżu Nishki. W związku z tym, że nie wszyscy z Was obserwują mnie na tamtym portalu społecznościowym, przytoczę go jeszcze raz.
Młodsza córka (prawie 10-letnia) opowiada:
— Wiesz mamo, byłyśmy wczoraj z tatą na pizzy i jak oni jeszcze kończyli jeść, to spytałam, czy mogę iść obok do parku kupić sobie lody. Zgodził się, więc poszłam. I wiesz… — jej głos zaczął smutnieć— zawsze byłam taka kulturalna, a wczoraj nie wiem, co się ze mną stało…
— Jak to? Co się stało?— pytam.
— Podeszłam w lodziarni do okienka i mówię.. No naprawdę, po prostu nie wierzę, że to powiedziałam..
— Ale co powiedziałaś?
— Powiedziałam: „CHCĘ DWIE GAŁKI LODÓW. ŚMIETANKOWĄ I OWOCOWĄ.” Żadnego „proszę” ani nic, rozumiesz?! Tylko tak sobie zażądałam. Nie wiem, co się ze mną stało. Na szczęście jak pani dała mi już te gałki to powiedziałam chociaż: „dziękuję”.
*
Nie ukrywam, że tak jak i prawie tysiąc osób, które polubiły ten dialog, rozczuliła mnie ta sytuacja. Odetchnęłam z ulgą: mam dziecko z dobrymi manierami. Dawno już o tym nie rozmawiałyśmy, to nie jest tak, że wałkuję jej codziennie do głowy zasady savoir-vivre. Największą wagę przywiązywałam do tego, gdy miała kilka lat, czyli gdy uczyłam jej zasad życia w społeczeństwie i wprowadzałam w tajniki kultury osobistej, kultury wypowiedzi, kultury spożywania posiłku. Najwyraźniej przyjęła je do serca.
Lubię przebywać w towarzystwie ludzi, którzy lubią i stosują magiczne słowa „proszę”, „dziękuję”, „przepraszam”, „dzień dobry”, „do widzenia”, którzy potrafią zachować się przy stole, czyli unikać mlaskania, siorbania, używania podczas posiłków telefonów i tabletów, którzy szanują słowo, czas i rozmówcę, którzy dbają o higienę i wiedzą, kiedy zamilknąć.
Gdy córki miały kilka lat, kupiłam im książkę Bożeny Piergi „Dobre wychowanie wierszem”. Podczas czytania wierszyków na głos, dzieliłyśmy się swoimi spostrzeżeniami, wymieniałyśmy opinie, doświadczenia, refleksje: o tym, że należy dbać o higienę i schludność, zawsze przed posiłkiem myć ręce. W wierszykach pojawiły się również zasady bezpiecznego obchodzenia się z gazem, prądem i wodą, o tym, że nie należy otwierać drzwi nieznajomym. Jednym z moich ulubionych wierszyków był ten, który tłumaczył, że jak mama lub tato są zmęczeni to wypada dać im spokój:).
„Zakazane słowa”
Czasem w ustach się kotłująbrzydkie słowa,lecz przy innych je pod językprędko chowaj.
Ten fragment wiersza dotyczy przekleństw, ale może być również dobrym pretekstem do tego, by opowiedzieć dziecku, że warto powstrzymać się przed wypowiadaniem negatywnych ocen na temat innych ludzi, bo mogą sprawić im przykrość. Jak wiemy, dzieci lubią czasem w kolejce w sklepie lub autobusie powiedzieć głośno:
– Ale ta pani jest brzydka, prawda mamo?
lub
– Dlaczego ten pan jest taki gruby?
Jeżeli człowiek już w dzieciństwie nauczy się, że nie wypada wypowiadać takich opinii, to duża nadzieja, że również w przyszłości, pod osłoną wirtualnego płaszczyka, powstrzyma się przed wypisywaniem obraźliwych komentarzy w internecie.
Przepraszam
Jeśli strzelisz przy obiedzie jakąś gafę,
to pamiętaj: zamiast chować się za szafę,
przeproś prędko, tylko szczerze,
będzie miło przy deserze.
Punktualność
Kiedy jesteś umówiony pięć po czwartej,
to pamiętaj: ta umowa to nie żarty!
Dyskrecja
Gdy ci sekret ktoś powierzy,
obchodź się z nim jak należy.
Zamknij usta swe na kluczyk,
by dyskrecji je nauczyć.
Rozmowa
Konwersacja jest dialogiem.
A ujmując to inaczej:
oprócz mówcy bądź słuchaczem.
Gdy rozmawiam ze znajomymi zdecydowanie wolę atmosferę luzu niż „ą-anie” i „ę-ania”. Nie musimy ciągle wymieniać się uprzejmościami! Ale nawet wygłupiając, zachowujemy się w miarę przyzwoicie.
(Dam sobie rękę uciąć, że gdy opublikuję ten tekst i moja rodzina i znajomi to przeczytają, zaczną łamać przy stole wszelkie zasady dobrego wychowania, mąż zacznie przepychać się przed drzwiami, córki przerywać mi wypowiedź, ziewać z otwartą buzią itp :)).
Zapomniałabym o dobrych manierach zwierząt: nasz pies Idzik wreszcie zrozumiał, że gdy ktoś nie ma ochoty z nim się bawić, odchodzi, zrozumiał też, że nie wypada skakać po ludziach (to było jego okazanie miłości). Kot Leoś również: grzeczny i uprzejmy kot z dobrymi manierami. Ale kotka Nela wciąż ma problem z przyjęciem, że nie wypada siadać na klawiaturę komputera, na którym piszę tekst na blog lub na książkę, którą czytam. Nie Polska, nie Nishka, nie bieżące sprawy, lecz Nela jest najważniejsza!
(Przy okazji imion dla zwierząt: bardzo dziękuję, że jakiś czas temu podsunęliście mi na fejsbuku mnóstwo pomysłów na imiona dla kotów. Niestety moja rodzina nie mogła dojśc do porozumienia, bo każdy z nas upodobał sobie inny zestaw imion. Sąsiadka, nie mogąc znieść tego, że zwierzęta funkcjonują wciąż jako Kot i Kotka, uprzejmie przekazała nam przez płot listę kocich imion, spośród których zestaw „Staś i Nel” ujął nasze serca. Z wyjątkiem jednego z członków rodziny, który miał z tym problem i w wyniku burzliwych negocjacji mamy Nelę i Leosia).
*
Jako podsumowanie dzisiejszego tekstu, proponuję następującą myśl:
Ucząc dzieci zasad dobrego wychowania, automatycznie musimy przyjrzeć się sobie. Bowiem w nauce dobrych manier ważniejsza od teorii jest praktyka 🙂
PS Kilka godzin po opublikowaniu tego tekstu napisała do mnie Czytelniczka Nikola z informacją o akcji karmimypsiaki.pl – której celem jest pomoc bezdomnym zwierzętom w znalezieniu im domów lub znalezieniu środków na karmienie ich.
Nie ma przypadków, bo kilka dni temu rozmawialiśmy z mężem i dziećmi o tym, że naszemu psu Idzikowi musi być smutno tak żyć samotnie bez kompana, zwłaszcza gdy widzi, że koty są dwa. Postanowiliśmy, że wkrótce weźmiemy mu kolegę lub koleżankę, oczywiście ze schroniska. Chciałam Wam o tym napisać już po fakcie, ale skoro taka okazja: już wyjawiam ten sekret.;) I nie ma wyjścia: do innych zwierzaków poleci od nas też i karma 🙂
Każdy z Was może pomóc: niekoniecznie biorąc psa, może to być dostarczenie zwierzętom karmy, albo wpłaty na te, albo napisanie na swoich stronach lub portalach społecznościowych o tym, że inni mogą pomóc 🙂 Więcej o akcji przeczytacie tutaj.
Pomaganie to bardzo dobra maniera 🙂