Starsza córka siada na fotelu, bierze tablet, uderza palcem w ekran i mówi głośno, niby do siebie:
– A teraz zobaczymy, co słychać u rodziny Nishki.
Mimo, że moja starsza córka potrafi mnie czasem doprowadzić do szewskiej pasji (vide Dlaczego nastolatki buntują się?), to swoim poczuciem humoru i ciętą ripostą potrafi mnie równie mocno rozbawić. Zebrałam kilka najśmieszniejszych dialogów z jej udziałem. Te suchary, które trzymam w ręku, są tylko dla zmyłki 🙂
Część z dialogów cytowałam kiedyś na facebooku i teraz, w obawie, by nie zginęły na zawsze, przywracam je tu, na blog, gdzie mogą czuć się bezpiecznie. Więcej naszych rodzinnych dialogów znajdziecie w tej zakładce.
♠
– Mamo, czy chciałabyś, żebym zadawała się ze starszymi ludźmi, np. 28-latkami?
– Ale jak to „zadawała”?
– Spotykała się, przyjaźniła, korespondowała z nimi itd.
– Raczej nie…
– To dlaczego zadajesz się z Kasią Gandor? Przecież ona ma 21 lat, nie przyszło ci do głowy, że jej mama może być zaniepokojona tym, że Kasia zadaje się z 34-letnimi kobietami?
♠
– Mamo, a może, skoro nie dajesz mi pieniędzy na ubrania i buty, to zgodzisz się, żebym poszła do „Rozmów w toku”, bo oni płacą za występy, i opowiedziała, że np. RODZICE WYRZUCILI MNIE Z DOMU albo wiesz, coś takiego?
♠
Patrząc w lustro głośno stwierdza:
– Ech, w tej kurtce i czapce wyglądam jak typowy gimbus.
♠
– W sumie szkoda, że nie jestem gospodarzem klasy.
– Naprawdę chciałabyś nim być? – dopytuję córkę.
(rozmarzona, patrząc w dal) – Tak. Chciałabym mieć WŁADZĘ.
♠
– Odrobiłaś lekcje? – pytam gimnazjalistkę.
– O proszę, ktoś tu jest chyba rodzicem helikopterem…? – naigrawa się ze mnie, wiedząc, że pisałam o tym.
♠
Wita mnie w drzwiach, po tym jak po kilku dniach wróciłam do domu z konferencji.
– Mamo, fiu fiu założyłaś snapchata, widziałam, oglądałam, super!
– Tak? – pytam radośnie, nieco zawstydzona.
– Pewnie, że tak, oglądałam na bieżąco wszystkie twoje snapy, co więcej, tato też oglądał!
– Tato?? – niedowierzam.
– Tak, wieczorami, jak cię nie było, siadaliśmy razem, braliśmy telefon i patrzyliśmy, co tam u Nishki słychać. Śmialiśmy się, czekaliśmy na nowe snapy… Serio: jesteśmy twoim fanami!
– Ojej, miło mi – odpieram radośnie, nieco onieśmielona.
WTEM. Dostrzegam ten błysk w oku i WIEM. Wiem, że to wszystko to zgryw. Nie oglądali żadnych moich snapów. Córka stroi sobie po prostu jak zwykle ze mnie żarty.
♠
Idziemy obok zabytkowego Pałacu Branickich.
– Lubię sobie czasami wyobrażać, że mam dużo pieniędzy, kupuję ten pałac, park, ogrody i to wszystko jest moje – głośno marzy córka.
– A ja stałabym w którymś z okienek i wołała ciebie i twoją siostrę: „Dziewczynki, oooobiad!” – żartuję sobie.
– Nie, mamo – sprowadza mnie na ziemię. – W moich marzeniach ja tam mieszkam sama. Ty możesz raz w tygodniu wpadać do mnie na obiad.
♠
Podchodzi do mnie gotująca się ze wściekłości.
— Nie odrabiam dziś lekcji z polskiego!
— Uspokój się. Co się stało?
— Mam dość! Wiesz co pani kazała nam napisać? Wiersz o czajniku! Bez sensu. Nie będę pisała żadnych wierszy o czajniku!
— Nie masz wyjścia. Musisz odrobić pracę domową — pouczam córkę.
Po kilku minutach przychodzi i deklamuje swój wiersz:
Czajnik tak gwiżdże, jakby chciał rozmawiać…
Ale nikt tu nie jest chory psychicznie, żeby to rozważać!
♠
– Jak nie będziesz nosić okularów, pogorszy ci się wzrok.
– Mamo, nie szantażuj mnie.
♠
Umyłam podłogę. Starsza córka, jak gdyby nigdy nic, zaczyna się po tej mokrej podłodze przechadzać.
– Halo, myłam podłogę! Mogłabyś nie chodzić po podłodze, którą przed chwilą myłam?! – oburzam się.
Na co ta spogląda na mnie, jak na człowieka, który nic nie wie o świecie i tako rzecze:
– Mamo, uspokój się… To jest jakiś PRZESĄD, że nie można chodzić po świeżo umytej podłodze…