Tekst Mamy Nishki:
Jak już opowiadałam, w dzieciństwie Nishka była bardzo ruchliwa. Jeśli na spacerze w parku zdarzyła się choć jedna kałuża, to wiadomo było, że odległość do kałuży mała Nishka pokona z prędkością światła i wyląduje w samym środku ciemnej, błotnistej wody… Po czym wstanie z niej cała upaprana i szczęśliwa. Znacie zasadę, że dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe, prawda?
Kilkuletnia Nishka ze złamaną reką. Wkrótce potem gips był cały popisany i porysowany 🙂
Biegła do każdego, nawet największego i najgroźniejszego psa (wówczas kagańce były rzadkością), brała na ręce każdego kota, wspinała się bez lęku na najwyższe drabiny i wskakiwała do najgłębszej wody. Oj działo się! Jedynie w nocy odpoczywała, ale we własnym łóżku spała około 2-3 godzin, potem jak najlepsza gimnastyczka pokonywała górą szczebelki drewnianego, wysokiego łóżka i przybiegała do naszego łóżka. Sprytnie wskakiwała w sam środek, między nas i spała smacznie do rana.
Pewnego razu na placu zabaw wyskoczyła niefortunnie z ławeczki na huśtawce i lądując na ziemi zwichnęła sobie śródstopie. Na szczęście nie dostała huśtawką w głowę! Oczywiście jej trzyletnia nóżka została zapakowana w gips. Warto wspomnieć, że kiedyś nie było lekkich, kolorowych gipsów, tylko białe, ciężkie i niewygodne.
– Dobrze się stało. Przynajmniej przez jakiś czas będziemy mieć spokojne noce. Nie pokona łóżeczka z nogą w gipsie! – stwierdził ojciec Nishki, miłośnik czarnego humoru.
I rzeczywiście pierwszą noc całą spędziła w swoim łóżeczku.
Następnej, usłyszeliśmy ciężkie łomotanie w mieszkaniu.
– Tup!Tup! Tup!
Były to odgłosy… łomoczącego o parkiet gipsu. Tradycji wspólnego spania w jednym łóżku stało się zadość. Musieliśmy być wyjątkowo uważni, bo bywało, że machnęła z impetem nogą we śnie. Nie zwykłą nogą. Nogą w białym, ciężkim gipsie, więc różnie to się mogło skończyć. 🙂