Jest grubo po północy, wróciliśmy do domu z naszych morskich wojaży dosłownie dwie godziny temu.
Nishka nad morzem 5 lat później. Wciąż w tej samej bluzie.
O tym, jak było, będę Wam opowiadać przez najbliższe dni, a jest co opowiadać. Tymczasem niniejszym chciałam podziękować Matce Nishki. Mamo, jesteś boska! Dziękuję, pozostawienie mojego bobaska blogaska pod Twoją opieką było trafionym pomysłem.
Wam również bardzo dziękuję za to, że tak profesjonalnie zaopiekowaliście się moją mamą! Podekscytowana opowiadała dziś mi, jak miło było jej czytać Wasze komentarze i patrzeć na dziesiątki polubień, które pojawiały się pod jej tekstami. Przyznała mi: blogowanie wciąga, a zwłaszcza ta interakcja między blogerem a czytelnikami. Wiem też, że wielokrotnie namawialiście ją, by została na dłużej. HOLA HOLA. Człowiek wyjedzie na tydzień na Łotwę i już mu chcą bloga spod nosa zwinąć. I to jeszcze własna matka w porozumieniu z własnymi czytelnikami, doprawdy oburzające!
A tak poważnie: gościnne wpisy Mamy Nishki są dobrym pomysłem. Coś razem wymyślimy.
Choć z drugiej strony, im dłużej się nad tym zastanawiam, tym natarczywiej pytam siebie: dlaczego mam iść na rękę Matce, która przedstawiła Wam mnie (i to jeszcze na moim blogu!) jako:
– opóźnioną w porównaniu do rówieśników (patrz: Brum brum am am vs. Litwo, ojczyzno moja);
– sepleniącą (patrz: Ssseplenię, ale to cccco);
– uzależnioną od smoczka (patrz Cześć, jestem Nishka i mam problem z gryzaczkiem);
– nadpobudliwą niezdarę (patrz: Zabiła rodziców gipsem)?!
Mamo, czeka nas poważna rozmowa!! 😉
Więcej tekstów Mamy Nishki:
Mieć głowę do interesów 🙂
Być matką matki nastolatki