Jak poradzić sobie z „niegrzecznym” dzieckiem? Rady psychologa

fot.Henric Silversnö

Gdy weszłam ze swoją niespełna 5-letnią córką do gabinetu psycholożki, ta od razu zwróciła się do dziecka i rzekła:

— Mam do ciebie ogromną prośbę. Chcę porozmawiać z twoją mamą. Czy możesz przez ten czas porysować w pokoju obok i przyjść dopiero kiedy cię zawołamy?

— Jaki ma pani problem? — następnie, tuż po tym jak dziecko wyszło, zwróciła się do mnie.

— Mam problem z córką. Często jest krnąbrna i nieposłuszna. Nie słucha moich i przedszkolanki próśb. Awanturuje się. Nie potrafi utrzymać porządku w pokoju, nie chce sprzątać zabawek. Na nic zdają się nakazy i nakazy, prośby i groźby. Gdy jej czegoś odmawiam, histeryzuje. Mogłabym tak opowiadać i opowiadać. Może już zawołam córkę? — spytałam.

— Nie chcę w ogóle rozmawiać z pani córką, nie ma takiej potrzeby. Chcę rozmawiać z panią — odparła, a ja zaniemówiłam.



Dlaczego udałam się z córką do psychologa pisałam wczoraj. Mój tekst Czy warto iść z dzieckiem do psychologa? możecie pominąć, ale komentarze pod tekstem, zawierające mnóstwo ciekawych i wartościowych spostrzeżeń Czytelników, naprawdę polecam!

— Proszę mi opowiedzieć, jak pani i ojciec dziecka reagujecie, gdy córka tak zachowuje się, np. nie chce wykonać państwa prośby? Jak z kolei reagujecie,  gdy wykona prośbę? Stosujecie nagrody, kary?

Pytań było wiele, nie ma sensu ich przytaczać. Istotne jest coś innego.

Gdy słuchałam siebie – opowiadającą psychologowi o naszym życiu – zrozumiałam, że to my: rodzice popełniamy błędy i że to przede wszystkim nad naszym zachowaniem trzeba pracować. Problemy wychowawcze z dzieckiem nie są winą dziecka, lecz rodzica.

Podzielę się z Wami kilkoma radami, które od tej psycholożki usłyszałam.

Ustal zasady panujące w Waszym domu i sam też ich przestrzegaj

Świeć przykładem. Przestrzegaj zasad, których wymagasz od dziecka. Łatwo to zweryfikować, stosując następujące powiedzenie: „U nas w domu się nie….”

Czyli na przykład jeżeli chcesz „zwalczyć” w dziecku agresywne zachowanie, krzykliwość, mówisz:

— U nas w domu się nie krzyczy.

Oznacza to, że automatycznie musisz zacząć pracować nad sobą i nie krzyczeć, bo przecież u Was w domu się nie krzyczy.

Jestem niestety osobą nerwową, łatwo wyprowadzić mnie z równowagi i często – wbrew temu co sugeruje motto mojego bloga („Mów, co myślisz. Myśl, co mówisz”) – najpierw mówię, potem myślę. Reaguję łzami na sytuacje stresowe. Odczuwam frustrację, gdy coś mi nie wychodzi. Nie znoszę, gdy ktoś wywiera na mnie presję. Gdy prosi- jestem chętna do działania, ale gdy każe – protestuję. Mąż ma podobny temperament. Czego więc mamy spodziewać się po naszym dziecku? Że będzie spokojną, opanowaną, dzielnie znoszącą porażki i z uśmiechem wykonującą polecenia osóbką? Najpierw należy popracować nad sobą. W porównaniu do siebie sprzed kilku lat widzę znaczne postępy, co nie znaczy że spoczęłam na laurach: praca nad sobą to jedno z trudniejszych zajęć..

*
— U nas w domu dba się o porządek.

Gdy opowiadałam psycholożce, o tym jaką bałaganiarą jest moja córka, doznałam olśnienia. A ja to co? Zajrzyj do mojej garderoby. Oczyma wyobraźni ujrzyj stertę suchego prania. I ja wymagam od córki, żeby utrzymała porządek w szafie?

*
— U nas w domu nie przeklinamy.

Słyszałam kiedyś, jak matka krzyczała do dziecka:

— Kurwa! Ile raz mówiłam ci, że masz nie przeklinać!

*
Kiedyś natknęłam się na rysunek: ojciec wymierza synowi klapsami karę za uderzenie młodszego brata i wykrzykuje:

— Ile razy mówiłem ci, że nie można bić słabszych?!

Bez komentarza.

Bądź konsekwentny

Nie może być tak, że czasami pozwalasz dziecku na pewne zachowania, a czasami ich zabraniasz. Przykładowo: 3-latek wyrzuca z talerza na podłogę obiad. Jednego dnia otrzyma od Ciebie reprymendę, a następnego zaśmiejesz się i nazwiesz go pieszczotliwie łobuzem.

Jeżeli dziecko brzydko się do rodzica odzywa, pyskuje do niego, powinno ponieść za to konsekwencje: np. zostać pozbawione zabawki/smartfona na określony czas. I ta kara nie może być nagle cofnięta. Dziecko musi wiedzieć, że określone działania wiążą się z określonymi konsekwencjami.

Trzymając się przykładu nieuprzejmego zwracania się do rodzica nie mogę nie dodać, że oczekiwanie, że dziecko ma się zwracać do mnie „z szacunkiem” musi iść bezwzględnie w parze z opisaną w punkcie zasadą: przestrzegaj zasad, których przestrzegania wymagasz od dziecka. Czyli nie może być tak, że ja w przypływie złości wyzywam dziecko od głupków, bądź szydzę lub drwię z niego, a potem mam żal, że ono drwi ze mnie.

Jeżeli prosisz dziecko, by pościeliło łóżko, nie odpuszczaj mu dopóki go nie pościeli. Jeżeli nie godzisz się na kupienie w sklepie nowej zabawki, nie kupuj jej, choćby histeryzowało na cały sklep.

W tym momencie zapraszam do zapoznania się z opisywaną przeze mnie Metodą N ,która jest pewnego rodzaju esencją konsekwencji 🙂 Oto fragment tekstu:

Dziecko ignoruje Twoje prośby? Nie słucha się Twoich poleceń? Poznaj METODĘ N!
Rodzic stosujący METODĘ N jest rodzicem Nieustępliwym, Niezachwianym, Niezłomnym, a bywa, że również Natrętnym. Metoda ta objawia się monotoNNym powtarzaniem czarodziejskiego życzenia dopóty, dopóki to się nie spełni.

link do całego tekstu

Chwal dziecko – wzmacniaj pozytywne zachowania

Chwal, gdy zachowa się w pożądany przez Ciebie sposób.

Przykładowo: problemem, z jakim borykasz się jest to, że dziecko zawsze protestuje, gdy wieczorem wysyłasz je do łóżka. Kiedy więc któregoś razu chętnie przystanie na sugestię położenia się spać, pochwal je!

Aktualnie borykam się na przykład z tym, że moja młodsza córka jest strasznym uparciuchem. Jak uprze się na coś, to nie ma zmiłuj się, nie zmieni zdania. Często robi to zupełnie irracjonalnie, jakby na złość, również sobie. Nie spróbuje nowej potrawy. Nie wypróbuje nowej kredki, bo najbardziej kochała tamtą starą, która jej się połamała.
Gdy czasem zwalczy w sobie tę upartość i przekona się do sięgnięcia po nowe,  chwalę ją.

— Kochanie, bardzo fajnie, że jednak zmieniłaś zdanie. Bardzo słuszny wybór. Warto czasem wypróbować czegoś nowego, prawda? Cieszę się, że zmieniłaś zdanie. Jestem dumna, że potrafiłaś otworzyć się na nowe.

Przy okazji, metodę wzmacniania pozytywnych zachowań można spokojnie stosować również w innych relacjach, np. męsko-damskich. Gdy chcemy wzmocnić zaangażowanie męża/żony np. w sprawy porządkowe, należy chwalić go/ją i wynagradzać za każdym razem, gdy sprząta. 😉

*
Akurat kiedy rozmawiałyśmy z psycholożką o tym jak ważne jest wzmacnianie pozytywne, po raz drugi już do pokoju weszła moja córka. Zdenerwowałam się.

— Dlaczego znów przychodzisz? Przecież i ja i pani psycholog prosiłyśmy cię, żebyś przyszła dopiero, kiedy cię zawołamy. Czy naprawdę nie możesz przez chwilę grzecznie porysować i dać nam porozmawiać?

— Jest pani z siebie zadowolona? — spytała mnie psycholożka, gdy córka wyszła w pokoju.

— Tak. Byłam kategoryczna i córka od razu o dziwo posłusznie wyszła.

— A moim zdaniem zachowała się pani nieodpowiednio.

— Jak to? Jak więc powinnam się zachować? Pozwolić jej tu być razem z nami, mimo że na początku poprosiłyśmy, żeby była w innym pomieszczeniu? Starałam się być konsekwentna..

— Po pierwsze, należało zainteresować się dzieckiem i spytać co za rysunek trzyma w ręku. Zapewne narysowała go dla pani lub dla mnie. Należało ten rysunek wziąć i pięknie jej podziękować. Spojrzeć na to jak na miły gest dziecka, a nie zachowanie natręta. Następnie powiedzieć, że jest pani z niej dumna, że potrafiła przez pół godziny, tylko dwa razy do nas przyjść. Tak, tak, TYLKO dwa razy. A według pani przekazu było to AŻ dwa razy. Przecież to jest kilkuletnie dziecko, nie można oczekiwać od niego, że usiedzi długi czas w miejscu. Siedziało samo, rysowało, chciało pokazać nam co rysowało, wystarczyło docenić je, pochwalić, a ono pewnie na skrzydłach poszłoby rysować kolejny rysunek. Pani tymczasem zamknęła ją w klamrze niegrzecznego dziecka.

— Rzeczywiście… — zastanowiłam się. Jak łatwo jest spojrzeć na tę samą sytuację, na tego samego człowieka w zupełnie odmienny sposób. Jak łatwo przykleić dziecku etykietkę niegrzecznego.

— Niech pani spojrzy na swoje dziecko jako na grzeczne dziecko, niech zastosuje się pani do zasad, o których dziś rozmawiałyśmy i niech ich pani przestrzega, a gwarantuję, że problemy, o których mi dziś pani opowiadała: znikną. Jak nie, zapraszam do siebie.

*

Nie wróciłam do tej psycholożki, mimo, że byłam z rozmowy z nią zadowolona. Nie żeby wszystkie problemy zniknęły, ale za każdym razem gdy się pojawiają, wiem, że w pierwszej kolejności powinnam popracować przede wszystkim nad sobą. Co za życie: praca w domu, praca na blogu i jeszcze praca nad sobą 😉

Komentarze: