rys. Agata Wasiljew
Pomysł na ten tekst chodził za mną od wielu miesięcy. Chciałam opowiedzieć Wam o pewnym sposobie porozumiewania się, który zastosowany w relacjach rodzinnych, zarówno z dziećmi jak i dorosłymi, ale też towarzyskich, zawodowych i innych, może zdziałać cuda.
Żeby przedstawić temat tak, by zapadł w pamięć, poprosiłam Agatę Wasiljew, żeby wzbogaciła tekst rysunkami. 🙂 Żeby przedstawić temat solidnie, sięgnęłam u źródła i przeczytałam od deski do deski książkę psychologa Marshalla Rosenberga „Porozumienie bez przemocy” (polecam!).
Główną ideą myśli Rosenberga jest taki sposób komunikowania się, który pozwala nam zachować człowieczeństwo nawet w niesprzyjających okolicznościach – np. gdy ktoś nas obrazi czy zlekceważy lub jesteśmy bardzo zdenerwowani.
Mnie z tej koncepcji, a pierwszy raz usłyszałam o niej od mojej Mamy z 10 lat temu, najbardziej zapadło w pamięć, rozróżnienie na „język szakala” i „język żyrafy” dlatego też te motywy uczyniłyśmy z Agatą na rysunkach głównymi.
SZAKAL stosuje komunikaty „odcinające od życia”: oskarżenia i groźby, obraża, etykietyzuje, budzi poczucie winy, jest nieuprzejmy i agresywny.
ŻYRAFA stosuje komunikaty „służące życiu”: jej język jest pełen empatii i życzliwości, rozwiązuje konfliktów w sposób pokojowy, okazuje akceptację.
Dlaczego akurat żyrafa? Bo ma największe spośród ssaków serce, a jej długa szyja pozwala dostrzegać to, co dla wielu niewidoczne. 🙂
Nic tak nie przemawia do wyobraźni jak przykłady, zapraszamy więc na scenę Męża Nishki, który odegra rolę Szakala!
(możecie też wyobrazić sobie siebie jako Rodziców Szakali wchodzących do pokoju Waszego dziecka).
– Jesteś bałaganiarą i flejtuchem. Jak możesz żyć w takim syfie? Jak ty mnie wkurzasz! Gdy widzę w garderobie stertę twoich ubrań, chce mi się wymiotować. Masz gdzieś mnie, który muszę z tobą żyć i dzielić ten dom. Żenada, jesteś ohydna. Jeżeli natychmiast tego nie posprzątasz…
Zatrzymajmy się na chwilę przy tej scenie. Zróbmy stop klatkę, zbliżenie na twarz Nishki. Smutek przełamywany złością. Zajrzyjmy do wnętrza jej głowy: wciąż dźwięczą jej słowa męża i kotłują się emocje: czuje mieszankę złości, upokorzenia, smutku, rozpaczy, wściekłości. Ma dwa wyjścia: albo zacznie płakać i zamknie się w sobie, albo wścieknie się, wyszczerzy zęby i odpowie pięknym za nadobne, mówiąc z pogardą:
– Mam gdzieś, że ci się to nie podoba, chrzań się i daj mi spokój!
I mamy oto rozmowę dwóch Szakali. Rozmowę, z której nic, oprócz nakręcania się spirali złości, nie wyniknie. Czy weźmie sobie do serca to, że warto dbać o utrzymanie porządku w ubraniach? Nie sądzę. Jeżeli posprząta, to raczej ze strachu i lęku przed odrzuceniem lub chęci udowodnienia, że wcale nie jest takim flejtuchem.
Czy oznacza to, że nie powinniśmy wtrącać się w sprawy, które nam się nie podobają i z którymi czujemy się źle? Ależ skąd! Kluczem jest język, jakiego używamy. Zamiast zaprezentowanego wyżej Języka Szakala lepiej nauczyć się Języka Żyrafy, czyli kwintesencję Porozumienia Bez Przemocy.
Gdybym miała w jednym zdaniu zawrzeć tę koncepcję, brzmiałaby tak:
Mów wprost, co czujesz i czego potrzebujesz, ale bez ocen i osądów, lecz jedynie dzieląc się swoimi spostrzeżeniami i prosząc, a nie rozkazując.
Zapraszamy na scenę mojego Męża Żyrafą Lubiącą Porządek! Oto rzecze:
– Wiesz co, Nishka? Kiedy widzę, co się dzieje w twojej garderobie: ubrania wypadają z szafek, na podłodze nieposegregowana góra sukienek i bluzek, w kącie rzucone na podłodze buty i torebki (spostrzeżenie), jestem zirytowany (uczucia). Dzielę z tobą to pomieszczenie i chciałbym, by panował tu porządek (potrzeba). Czy zechciałabyś posprzątać swoje ubrania? (prośba)
Od razu lepiej, prawda? Cel, do którego dąży: porządek w garderobie, pozostaje wciąż niezmienny, ale droga, którą doń kroczy, zupełnie inna.
Dobra, to sytuacja idealna, Mąż Szakal zamienił się w Męża Żyrafę. Co jednak, jeżeli ktoś mówi do nas w języku szakalskim, a my, pragnąc zachować człowieczeństwo, chcemy odpowiedzieć mu w języku w żyrafskim?
Wróćmy jeszcze raz do wypowiedzi Męża Szakala, tę wiecie z syfem, ohydą, żenadą i wymiotowaniem. Gdy to słyszymy, może nam się otworzyć w kieszeni nóż, którym zaatakujemy rozmówcę. Możemy się obrazić. Możemy zapłakać nad naszym losem. Możemy też wznieść się ponad to i wyrazić swoje uczucia i spostrzeżenia i rzec z pewnością siebie, ale bez agresji:
– Widzę, że jesteś bardzo zdenerwowany. Krzyczysz i używasz w stosunku do mnie mocnych epitetów i słów. (spostrzeżenie). Gdy nazywasz mnie flejtuchem i rzucasz oskarżenia, jakobym cię nie szanowała, jest mi bardzo przykro/czuję złość (uczucia). Proszę, żebyś więcej tak do mnie nie mówił (prośba). Mam wrażenie, że zachowanie porządku w garderobie jest dla ciebie bardzo ważną kwestią? (empatyczne odwołanie się do uczuć rozmówcy). Przyznam, że dla mnie porządek nie jest aż tak ważny, ale w takiej sytuacji – w której dzielimy razem to pomieszczenie, rzeczywiście warto pomyśleć nad jakimś sensownym rozwiązaniem, tak, żebyśmy oboje czuli się dobrze i komfortowo.
Taki komunikat ma w sobie moc. Osoba władająca językiem żyrafskim, mimo że empatyczna i życzliwa, jest też pewna siebie i wie, czego chce. Tymczasem człowiek, który pała złością, wściekłością czy nienawiścią tak naprawdę czuje się słaby i chce to zakrzyczeć i zrobić wrażenie twardziela. W rzeczywistości jest bezsilny – nie osiągnie tego co chce, a jeżeli tak, to tylko na krótką metę.
Prześledźmy kluczowe elementy Porozumienia Bez Przemocy jeszcze raz, używając tym razem innych przykładów.
Mów wprost
Często wydaje nam się, że nasi rozmówcy: mężowie, żony, rodzice, dzieci domyślają się, czego chcemy, tymczasem to nie jest wcale takie oczywiste. Czasem zamiast:
– Chce mi się pić.
lepiej powiedzieć:
– Czy możesz przynieść mi szklankę wody?
Zamiast:
– Jestem zmęczona dziećmi.
(choć ten komunikat to i tak sukces, bo przynajmniej jakiś konkret w porównaniu do „mam dość, że wszystko jest na mojej głowie”)
Lepiej sprecyzować i dodać po nim:
– Czy mógłbyś pójść teraz z dziećmi na długi spacer?
lub
– Myślę nad tym, żeby zatrudnić na kilka godzin w tygodniu nianię.
lub
– Może oddamy nasze dzieci do okna życia?
(kartka z napisem: „publiczność się śmieje z wyśmienitego suchara Nishki”)
Im wyraźniej określimy, czego chcemy, tym większa szansa, że spełni się nasze oczekiwanie.
Mów, czego chcesz (zamiast czego nie chcesz)
Szakal mówi, co mu się nie podoba i czego nie chce.
Żyrafa mówi, czego chce.
Zamiast: Nie wchodź do domu w butach!
lepiej rzec: Chciałabym, żebyś zdejmowała buty przed wejściem do domu.
zamiast: W ogóle nie spędzasz czasu z synem!
lepiej rzec: Byłoby świetnie, gdybyś zechciał codziennie po pracy poświęcić godzinę tylko i wyłącznie naszemu synowi.
Zdecydowanie lepiej poświęcić energię na sprecyzowanie, czego chcemy, życzymy sobie, oczekujemy zamiast czego NIE chcemy. Co ciekawe, warto nabyć tę umiejętność nie tylko ze względu na poprawianie relacji z domownikami, ale również dla siebie. Bo często tak naprawdę sami nie wiemy, czego chcemy. 🙂 Łatwiej jest przecież marudzić i powiedzieć do współmałżonka tonem oskarżycielskim i pełnym pretensji:
– W ogóle mnie nie doceniasz, nie interesujesz się mną, nie jestem dla ciebie atrakcyjna, nie słuchasz mnie, nie jestem już dla ciebie ważna.
Zamiast wyrazić swoje spostrzeżenia, oczekiwania i uczucia, mówiąc np.:
– Mam wrażenie, że ostatnio oddaliliśmy się od siebie. Czy pamiętasz, kiedy ostatnio rozmawialiśmy o czymś innym niż sprawy typu zakupy i kto odbierze dzieci ze szkoły? Smutno mi z tego powodu, bo lubię spędzać z tobą czas i tęsknię za tobą. Bardzo chciałabym, żebyśmy mieli choć ze trzy wieczory w tygodniu tylko dla siebie. A raz w tygodniu wychodzili na randki. Co ty na to?
Mów o swoich uczuciach, a nie ocenach i osądach
Zdecydowanie lepiej jest powiedzieć do córki:
– Jestem zdenerwowana, bo kolejny raz w tym tygodniu nie odpisałaś mi na smsa.
zamiast:
– Czy mogłabyś łaskawie zacząć mi odpisywać na smsy? (wredny ton niesłużacy „życiu” czyli dalszej rozmowie). Jeszcze raz zdarzy się taka sytuacja, a zabieram ci telefon! (groźba)
Lepszy rezultat osiągniemy mówiąc do męża:
– Jestem zaniepokojona, gdy widzę, że pijesz dziś już piątą kawę.
niż gdyby rzec:
– Czy ciebie porąbało? (obrażanie) Piąta kawa??? Chcesz, żeby wysiadło ci serce???!! (straszenie) Jesteś bezmyślny! (ocena i osąd)
Dziel się spostrzeżeniami
Hinduski filozof Krishnamurti, cytowany przez Marshalla, stwierdził, że dokonywanie spostrzeżeń przy równoczesnym powstrzymywaniu się od oceny dowodzi olbrzymiej – a według niego nawet najwyższej – inteligencji, jaka dostępna jest człowiekowi.
Bo rzeczywiście, trzeba wtedy uruchomić intelekt i spojrzeć na sytuację bez okularów oceniających człowieka.
Przykłady
zamiast→ Jesteś niezorganizowana i zawsze wszystko zostawiasz na ostatnią chwilę.
lepiej rzec → Kiedy widzę, że zaczynasz uczysz się do klasówki w ostatniej chwili, a plecak pakujesz dopiero rano przed wyjściem, mam wrażenie, że masz problem z organizacją.
zamiast→ Dlaczego jesteś na mnie wściekły?!
lepiej → Uderzyłeś pięścią w stół, podnosisz głos, gdy do mnie mówisz, czy dobrze wydaje mi się, że jesteś bardzo zdenerwowany?
Może się wydawać: ojtam ojtam nie bądźmy tacy drobiazgowi i nie czepiajmy się szczegółów, jak zwał tak zwał. Tu zdanie twierdzące, tu pytanie – phi. Nie mów mi, Nishko, że konstrukcja zdania ma aż tak duże znaczenie.
Ano ma. Bo osoba słysząca komunikaty szakalowe, czyli zabraniające jej czegoś, oskarżające ją o coś, krytykujące, nakazujące, oceniające ją, szydzące z niej lub drwiące – reaguje albo ucieczką albo walką, czyli albo zamyka się w sobie albo zaczyna zaciekle bronić, bo czuje się atakowana. Krytyczny ton prowokuje ucieczkę, obronę lub kontratak. Raczej nie ma opcji, że słysząc to zastanowi się nad sobą, skłoni do refleksji i zmiany.
Komunikaty „ja” zamiast „ty”
Ostatnim elementem Porozumienia Bez Przemocy, o którym dziś wspomnę, jest założenie, że za wszystkie emocje odpowiadamy my sami i nie możemy zrzucać odpowiedzialności za nie na innych. To nie mąż nas wściekł, to nie dziecko nas zdenerwowało, to MY jesteśmy zdenerwowani i wściekli. Oczywiście mamy prawo do wszystkich uczuć, pisałam o tym np. tutaj. To, co podkreśla Marshall, to że musimy zdjąć z drugiej osoby odpowiedzialność za to, że się rozgniewaliśmy. To my się zdenerwowaliśmy, a nie ktoś nas zdenerwował. Warto więc używać komunikatów typu „ja” – „jestem podirytowany”, a nie „ty mnie wkurzasz”.
Do zdobycia certyfikatu z języka żyrafskiego wciąż jeszcze mi daleko, choć władam nim coraz lepiej. Czasem zdarza mi się jeszcze przemówić w języku szakalskim, ale potem zawsze mam poczucie przegranej, bo wiem, że do niczego nie prowadzi, a na pewno nie do porozumienia się z drugim człowiekiem. Coraz częściej staram się więc mówić i myśleć w stylu żyrafy. Polecam ten styl: wielkiego serca i długiej szyi pozwalającej dostrzec więcej. 🙂