Kto gotuje lepiej: mężczyźni czy kobiety?

fot. Agnieszka Dzieniszewska

Kto gotuje lepiej: mężczyźni czy kobiety?

Oczywiście, że kobiety. Ewolucja tak nas ukształtowała, że mamy drobniejsze dłonie, dzięki którym sprawniej  obieramy i siekamy warzywa, mamy dłuższe szyje, dzięki czemu łatwiej sięgać nam wzrokiem do garnków i patelni i jesteśmy niższe niż mężczyźni, więc łatwiej jest nam funkcjonować nad blatem i kuchenką, nie musimy się garbić.

Moje argumenty brzmią dziwnie, prawda? Tak samo jak wszelkie założenia, że któraś z płci gotuje lepiej lub gorzej. 🙂

Zanim rozwinę tytułowy wątek, z radością oznajmię, że wpis powstał we współpracy z marką LIDL, w ramach akcji Kuchnia Lidla. Z tej okazji wystąpiłam w filmie razem z Darią Ładocha, obejrzyjcie nasz film:

W rzeczywistości płeć nie ma tu znaczenia. Dobrych kucharzy znajdziemy zarówno wśród kobiet, jak i wśród mężczyzn. I odwrotnie: tych kiepsko radzących sobie również u każdej z płci. A wszystko inne to stereotypy. Umiejętność gotowania nie jest zależna od płci, lecz innych czynników, nie ma czegoś takiego jak „mózg kucharza” i „mózg kucharki”.

Gdy nagrywałam z Darią Ładocha film i dyskutowałyśmy właśnie nad kulinarnymi różnicami między obiema płciami, których naszym zdaniem nie ma, dokładnie w tym momencie odezwał się jeden z operatorów:

  Zaraz, zaraz! Jak to nie ma różnic? Mężczyźni mają więcej kubków smakowych!

– Może tak, a może nie! – odparła Daria.
– Najnowsze badania mówią, że kobiety i mężczyźni odczuwają smaki bardzo podobnie, jednak mają inne preferencje smakowe. Kobiety zwykle wolą potrawy łagodne i słodkie, a mężczyźni ostre i pikantne – wymądrzyłam się.

Oczywiście to wszystko uogólnienia, bo z pewnością wśród Was, czytających ten tekst, znajdzie się niejedna pani lubiąca smaki ostre i pikantne. Ja akurat mieszczę się w ogólnej statystycznej, bo za nimi nie przepadam, tak jak i moja młodsza córka. Natomiast starsza i mąż ostre i pikantne smaki uwielbiają.

Jest jeszcze kilka innych różnic związanych z naszą anatomią: mózgi kobiet mają o 13% więcej połączeń między prawą a lewą półkulą mózgu, co sprawia, że kobiety są sprawniejsze w wykonywaniu kilku spraw na raz, natomiast mężczyźni mogą mieć z tym problem.

Nie wiem, jak sprawa wygląda u Was, ale widok mnie, która jednocześnie gotuje zupę, smaży naleśniki, rozmawia przez telefon, a w tym wszystkim jeszcze co jakiś czas podnosi synka, który domaga się wzięcia na ręce i w międzyczasie odpowiada na pytania córki, jest na porządku dziennym. Natomiast gotowanie mojego męża, gdy na przykład przygotowuje swoje popisowe danie: pizzę, którą często co weekend pokazuję Wam na Instagramie, można porównać do Akcji Specjalnej.

 – Cisza na planie! Oto wchodzi on, cały na biało, Mąż Nishki. Proszę nic do niego nie mówić, niczego od niego nie oczekiwać, nie rozpraszać go, nie zadawać pytań, nie opowiadać, nie mówić, nie oddychać, w żaden sposób nie zakłócać ciszy.  T r w a  g o t o w a n i e.

Teraz wiem, że to wszystko jest spowodowane mniejszą ilością połączeń między prawą a lewą półkulą i staram się być wyrozumiała. 😉

Inną ciekawostką związaną z różnicami anatomicznymi, jest to, że mężczyźni patrzą tunelowo: widzą dobrze to, co jest bezpośrednio przed nimi, nawet gdy jest daleko. To pozostałość po czasach, w których zdobywali jedzenie, polując, i gdy dostrzegali zwierzynę, nie mogli spuszczać jej z oczu, za to mają kłopot z odnalezieniem tego, co leży blisko nich, ale nie bezpośrednio przed nimi.

Dopóki nie dowiedziałam się o tym, pytajnik GDZIE, którego mój mąż używa niebywale często, doprowadzał mnie do szewskiej pasji. Od kiedy wiem, ilekroć mój mąż zagląda do lodówki i pyta mnie:

– Gdzie jest żółty ser?! – nie widząc, że leży przecież na dolnej półce.

Nie wpadam od razu w irytację, lecz powtarzam sobie w duchu:

– Natalio, spokojnie, to pokłosie widzenia tunelowego. 😉

Natomiast kobiety patrzą peryferyjnie: ich widzenie układa się stożek o kącie 45º, a jego obwód często obejmuje nawet do 180º. Oznacza to, ż są gotowe objąć wzrokiem znacznie szersze przestrzenie. Jest to związane między innymi z tym, że ich wzrok przez tysiące lat, podczas gdy mężczyźni byli na polowaniach, miał czujnie obejmowa przestrzeń wokół nich: kręcące się wokół dzieci i potencjalnie zagrażające im lwy i inne drapieżniki. Dziś, dzięki szerszemu polu widzenia, potrafimy bez poruszania głową objąć wzrokiem całą zawartość lodówki i zlokalizować każdą poszukiwaną rzecz.

Jednak oprócz tych kilku niuansów, nie ma nic, co sprawiałoby, że któraś z płci miałaby radzić sobie w kuchni lepiej. Wróć, jest coś. To kwestia kultury, czyli styl wychowania. To, że gotowanie „przylgnęło” do kobiet.

W wielu domach zakorzenione jest podejście, że gotowanie jest kobiece. Każda szanująca się pani powinna umieć gotować, nie przystoi, żeby było inaczej, natomiast niegotujący pan to nic złego, a wręcz norma. Tymczasem mężczyźni nie umieją gotować nie dlatego, że to „niemęskie”, lecz z powodu takiego a nie innego wychowania: bo nie mają wzoru gotującego ojca, bo nie są angażowani do kulinarnych spraw przez swoje matki, a potem żony/dziewczyny do gotowania i taki schemat jest przekazywany z pokolenia na pokolenie. Warto go przełamać. 🙂 To naprawdę i przydatne i pożyteczne i miłe umieć sobie przyrządzić posiłek, niezależnie od tego, czy jest się kobietą czy mężczyzną. 🙂

Choć współcześnie, ten sztywny podział na gotujące kobiety i niegotujących mężczyzn na szczęście odchodzi i coraz więcej mężczyzn gotuje. Ja również mam plan angażować syna do kulinarnych przedsięwzięć. Tak jak i angażuję córki. I chcę, by gotowanie nie kojarzyło im się z przykrym obowiązkiem, lecz z przyjemnością. Warto tworzyć wokół posiłków miłą atmosferę: zarówno na etapie przygotowywania tychże, jak i konsumowania. My staramy się zawsze jeść wspólnie obiady i skupiać się wówczas wyłącznie na sobie i posiłku – wspólne posiłki bardzo integrują!

W moim małżeństwie to wciąż ja gotuję częściej niż mąż, który szykuje średnio dwa obiady w tygodniu, ale to dlatego, że lubię gotować i decydować, co dziś zjemy, sasasa. Wiadomo, przez żołądek do serca i mózgu. 😉 Jednak gdy bywają okresy, że tracę do tego dryg i wtedy pałeczkę przejmuje mąż. 

Bardzo zachęcam Was, byście obejrzeli film, w którym wystąpiłam z Darią Ładocha: tam oprócz pogaduch o tym, która z płci gotuje lepiej, rozmawiałyśmy o szykowaniu posiłków dla dzieci: sposobach na niejadków, angażowaniu dzieci w gotowanie i oczywiście gotowałyśmy popisowe danie Darii, mamy dwóch córeczek. 🙂

 

Komentarze: