Droga Matko Naturo, będę wdzięczna, a razem ze mną mnóstwo innych rodziców nastolatków, jeżeli weźmiesz sobie nasze słowa do serca.
Otóż mimo, że mam teraz na rodzinnym pokładzie żwawego, zbuntowanego, absorbującego, mającego obsesję na punkcie samodzielności, wścibskiego (wciąż pyta „czemu? czemu? czemu? czemu?”) 3-latka, to nie mam żadnych wątpliwości: najtrudniejszym rodzicielsko czasem jest dla mnie okres, gdy moje dziecko jest nastolatkiem.
Nie, żebym była do młodzieży uprzedzona. To są wspaniali ludzie! Jestem zachwycona ich ciekawością świata, poczuciem sprawczości, zdeterminowaniem, błyskotliwością, świeżością spojrzenia. Ale to, Matko Naturo, co wyprawiasz z nimi, z ich ciałem i psychiką, woła o pomstę do nieba. Uważam, że obeszłaś się z nimi zbyt srogo i okrutnie.
Czy naprawdę przekształcanie się dziecięcego ciała w dorosłe musi pociągać za sobą aż tak diametralne zmiany w wyglądzie jak trądzik, przetłuszczające się włosy, wyostrzone rysy twarzy, nieproporcjonalność sylwetki, skłonność do tycia, pocenia się, nieregularny okres u dziewczyn, zawstydzająca mutacja u chłopców? Dorosły, pogodzony ze sobą, doświadczony, świadomy swojej wartości człowiek, może to wszystko bez problemu znieść, ale dla młodzieży to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia, generujący kompleksy.
Zwłaszcza, że u każdego przebiega w innym momencie życia i 13-letnia Kasia lub 15-letni Tomek mogą czuć się osamotnieni, bo aktualnie nikt z ich znajomych nie ma problemów z cerą lub mutacją, bo zaczną ją mieć dopiero za kilka miesięcy, a dla nich to wieczność!
Gdybyś jeszcze dała spokój naszym nastolatkom w kwestii psychiki, tak, by czuły się silne i pewne siebie w głowie i mogłyby spojrzeć na zmiany zachodzące w ich ciele z lotu ptaka. Ale nie! To, co im fundujesz w głowie i sercu, ten, jak to nazywasz „mózg w przebudowie”, to istny dramat dla ich samopoczucia. Naprawdę musisz na siłę wpychać nasze nastolatki na jazdę bez trzymanki rollercoasterem emocjonalnym?
Na przykład moja niespełna 14-letnia córka co raz, niczym kolejka górska, wznosi się na wyżyny wściekłości, bo spytałam ją, jak było w szkole a-przecież-tyle-razy-prosiła-by-nie-pytać-że-jak-będzie-chciała-to-sama-opowie-ma-tego-dość-nikt-nigdy-dosłownie-nigdy-jej-w-tym-domu-nie-słucha-i-ma-gdzieś-jej-prośby-argh!!!
Następnie, dosłownie po chwili, przechodzi w podróży ową kolejką w stromy spadek smutku, bo czym sobie zasłużyła na takich rodziców i tego, że nikt jej w tym domu nie rozumie? Chlip chlip, no czym? Czy mogłabym teraz odpowiedzieć na jej chlip pytanie, a nie ignorować jej milczeniem? Naprawdę nie zasługuje na odpowiedź? 🙁 🙁 🙁
Po chwili, na gwałtownym zakręcie, dowiedziawszy się o tym, że na Netflixie wylądował właśnie nowy odcinek serialu, wchodzi w fazę ekscytacji i niczym trzpiotka pyta, co dziś na kolację i czy obejrzymy razem ten odcinek. A ja, matka, zbieram szczękę z podłogi, bo jeszcze kwadrans temu słyszałam, że mnie nienawidzi za mój brak szacunku. Ale radość, że chce ze mną coś wspólnie robić jest tak duża, że chowam swoją urazę do kieszeni i oczywiście ochoczo z nią na naszej domowej kanapie zasiadam!
Ale choćbyśmy włączyły najwspanialszy serial, a obok stałyby najwymyślniejsze i najpyszniejsze przekąski to – nagle – gwizd!, nagle – świst! wystarczy jeden telefon lub sms przyjaciółki czy koleżanki, a – para- buch! koła – w ruch! rzuci to, co robi ze mną i popędzi cała w skowronkach do znajomych i zostawi mnie, totalnie zdezorientowaną.
Matko Naturo, mogłabym tak opowiadać godzinami o tym, co wyprawiasz z naszymi nastolatkami, jak bardzo są chwiejne emocjonalnie, ale czy ty mnie w ogóle słuchasz…?
*
Niestety Matka Natura nie odczyta mojego listu, bo zastrzegła kiedyś, że reklamacje i zastrzeżenia wobec jej „produktów” nie będą uwzględniane.
Co pozostaje nam, zagubionym rodzicom nastolatków?
Mnie bardzo pomaga słuchanie mądrzejszych, a najlepiej tych, którzy się na tym znają i potrafią w życzliwy sposób przekazać swoją wiedzę. Taką osobą jest doktor Aleksandra Piotrowska, która w obrazowy sposób wyjaśnia zmiany zachodzące w nastolatku i opowiada, co jest w jego zachowaniu normą, np.
– huśtawka emocjonalna,
– reagowanie niewspółmierne do przyczyn,
– egocentryzm,
– większe niż kiedyś izolowanie się od rodzica i fakt, że:
– rodzic staje się mniej atrakcyjny od grupy rówieśniczej
Ale też, czym powinniśmy się niepokoić i na co powinniśmy reagować, np.:
– całkowitą izolacją od rodzica,
– brakiem „pozytywnych” emocji: radości, ekscytacji a wyłącznie „negatywnymi” (wzięte celowo w cudzysłowie, bo każda emocja jest potrzebna)
– sięganiem po używki, piciem alkoholu: niepełnoletnia młodzież nie może pić alkoholu i tę zasadę rodzic powinien wspólnie z dzieckiem ustalić.

Powyżej wspomniałam tylko o kilku punktach, o których rozmawiałyśmy, jest ich więcej. Bardzo zachęcam do wysłuchania, naprawdę dużo porządkuje w głowie i jest pewnego rodzaju drogowskazem. Słysząc, że określony sposób bycia jest w zachowaniu normą, możemy odetchnąć i nie zamartwiać się, że coś z naszym nastolatkiem jest nie tak. Z drugiej strony dostajemy też sygnał, że obok niektórych zachowań nastolatków nie powinniśmy przechodzić obojętnie i reagować.
Naszej rozmowy możecie posłuchać albo w formie podcastu TUTAJ albo obejrzeć w formie filmu TUTAJ.
Mam przyjemność powiadomić, że obie z dr Aleksandrą Piotrowską jesteśmy ambasadorkami kampanii społecznej Trzymaj Pion. Jej głównym przesłaniem jest wspieranie rodziców w zapobieganiu przedwczesnej inicjacji alkoholowej nastolatków oraz w kształtowaniu odpowiedzialnych postaw ich dzieci wobec alkoholu w dorosłym życiu. W ramach Trzymaj Pion powstał m.in. Przewodnik dla rodziców, o tym, jak rozmawiać z dziećmi o alkoholu, którego jesteśmy współtwórczyniami.
Tutaj znajdziecie również inne nasze rozmowy: w formie podcastów lub gdy ktoś woli spotify tutaj lub w postaci filmów tutaj.
PS Jeżeli ktoś z Was ma bezpośredni kontakt do Matki Natury, numer telefonu albo ma ją w znajomych na Facebooku, będę wdzięczna. Jeżeli nie uda nam się wysłać listu, chciałabym spróbować skontaktować się z nią osobiście. 😉