Malowanie paznokci kilkuletnim dziewczynkom. Mamo, pomyśl i opamiętaj się

Kiedy widzę kilkuletnią dziewczynkę z pomalowanymi paznokciami mam ochotę powiedzieć jej mamie:
– Kobieto, zwariowałaś?

Niestety to częsty widok, zarówno na placach zabaw, jak i w internetach. Milczę, bo nie mam w zwyczaju wtrącać się w cudze sprawy, jednak na swoim blogu mogę napisać, co o tym sądzę.

Sesja 10-letniej Thylane Blondeau dla francuskiego Vogue’a. Ta dziewczynka wygląda równie pięknie sauté, po co stylizować ją na dorosłą kobietę?

Malowanie paznokci kilkuletnim dziewczynkom uważam za wyraz kompletnej bezmyślności. Wiem, że wiele matek robi to nieświadomie i bez złych intencji, dlatego tym bardziej czuję się zobowiązana do tego, by wytłumaczyć dlaczego malowanie paznokci kilkuletnim dziewczynkom jest niestosowne i nieodpowiedzialne.

1. Malowanie paznokci małym dziewczynkom jest niebezpieczne dla ich zdrowia

Wiele lakierów do paznokci zawiera groźne związki chemiczne, które mogą stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia dziecka. Możecie o tym poczytać na przykład tutaj, tutaj. Poza tym lakier do paznokci trzeba w pewnym momencie zmyć, a większość zmywaczy zawiera groźny dla zdrowia aceton. A może jeszcze, żeby paznokietki ładnie wyglądały, wytnijmy dziecku skórki? Tym samym znacznie zwiększamy ryzyko zakażenia bakteryjnego, zwłaszcza że dziecko w tym wieku uwielbia bawić się w piasku.

Nie wszystkie lakiery do paznokci są toksyczne. Nie wyobrażam sobie jednak, żeby mając świadomość istnienia zagrożenia, które może nieść stosowanie pełnych chemii lakierów, podejmować ryzyko i narażać dziecko na niebezpieczeństwo pogorszenia zdrowia.

Malowanie paznokci kilkuletnim dzieciom (o zgrozo, widzę czasem wymalowane 2-latki, a nawet młodsze dzieci) jest skrajnie nieodpowiedzialne. Przecież małe dzieci często biorą rączki do buzi, w związku z czym połykają drobne, niewidoczne dla oczu, odpryski lakieru bądź zmęczone pocierają pomalowanymi paluszkami powieki, powodując podrażnienie oka.

Sama regularnie maluję paznokcie, ale jestem już „duża”, więc wpływ toksyn i szkodliwych związków chemicznych ma na mnie kilkakrotnie mniejszy wpływ niż na kilkulatkę. Poza tym odkąd na rynku pojawiła się tzw. hybryda, decyduję się wyłącznie na nią, bo jest mniej inwazyjna dla płytki paznokciowej (pisałam o tym tutaj: Nishka wyjawia swój sekret). Przede wszystkim jednak: jest to moje ciało i robię to na własną odpowiedzialność i na własny rachunek, ale swoje dzieci trzymam od tego z daleka. „Z daleka”: dosłownie i w przenośni: kiedy jeszcze malowałam paznokcie normalnym lakierem nigdy nie robiłam tego w towarzystwie córek, żeby nie stykały się z oparami.

Oczywiście, że córki wielokrotnie prosiły mnie o to, żeby pomalować im paznokcie. Nigdy się na to nie godziłam. Z pewnością byłam według nich okrutną matką („Inne mamy pozwalają!”), ale przynajmniej rozsądną. Rodzic nie jest po to, by spełniać wszystkie zachcianki dziecka, ale by również strzec je przed niebezpieczeństwem, które mogłoby nieść spełnienie tych zachcianek.

Owszem, dziś, moja prawie 14-letnia córka maluje sobie czasem paznokcie. Jest to jednak inna sytuacja, bo ona gabarytowo jest wielkości dorosłej kobiety. To, co mogę zrobić to namawiać ją, by robiła to jak najrzadziej. Za to 8-latce nigdy nie pozwalam na manicure. Są sprawy, w których nie ma dla mnie kompromisu.

*

2. Malowanie paznokci małym dziewczynkom czyni z nich obiekty seksualne

Tak, wiem to mocna teza i jestem przekonana, że żadna z mam nie robi tego świadomie, dlatego tym bardziej czuję się w obowiązku Wam to uświadomić.

Malując kilkuletniej dziewczynce paznokcie czyni się z niej małą kobietkę, czyli małą dorosłą. To dość popularny współcześnie trend, amerykańscy socjolodzy i badacze rynku nazywają to trendem KGOY, czyli “kids getting older younger”.

Najbardziej niepokojące jest to, że malując dziewczynce paznokcie czyni się z niej nie tylko małą kobietkę, ale małą słodką kobietkę – lolitkę. Malowanie kilkuletnim dziewczynkom paznokci jest zawoalowaną formą czynienia z nich seksbomb i obiektów seksualnych. Jestem taka słodka, taka rozkoszna, taka urocza, do schrupania.

Chyba nie muszę wspominać o tym, skąd wziął się zwyczaj stosowania makijażu i malowania paznokci?

Żeby się podobać -> żeby być atrakcyjniejszą ->  żeby ładniej wyglądać -> żeby uwieść.

Kobieta, która chce być „seksi”, maluje paznokcie. Jak więc możecie malować paznokcie swoim kilkuletnim córkom?!

Oczywiście, że pod wpływem różnych zmian obyczajowych wiele kobiet głosi, że nie robi tego dla mężczyzn (lub kobiet) ale dla siebie. Jednak mechanizm pozostaje taki sam: chcę atrakcyjniej wyglądać.

“I don’t care how it’s couched, if you’re permitting this with your daughter, you are hyper-sexualizing her” – wypowiada się jeden z rozmówców artykułu opublikowanego kilka lat temu w New York Times (vide: Never to young to for that first Pedicure). Malowanie paznokci małym dziewczynkom jest „seksualizowaniem ich”.

Thylane Blondeau

Jak zwykle, zapraszam Was do dyskusji. Napiszcie, co o tym sądzicie.

Od malowania maluchom paznokci jeden krok od robienia im makijażu. Niby czemu nie? Pomalujmy im błyszczykiem usta, rzęsy, wystylizujemy fryzurki, kupmy buciki na obcasach – półki współczesnych sklepów pełne są tych wszystkich akcesoriów czyniących z dziewczynki – kobietkę.

Ja w tę podróż swoich dzieci nie zabieram.

Komentarze: