Mamo, też chcę palić tak jak ty

Wreszcie, po trzech latach blogowania zdecydowałam się ujawnić wizerunek moich córek. Dziewczyny chwyciły wczoraj za papierosy i jęły pozować przed obiektywem!

Żartowałam 🙂 Z okazji obchodzonego niedawno Światowego Dnia Rzucania Palenia Tytoniu przypominam sesję fotograficzną The Beauty of an Ugly Addiction belgijskiej artystki Frieke Janssens. Z góry uprzedzam wrażliwców: papierosy wykorzystane w sesji nie były prawdziwe, bowiem były wykonane z patyczków z kredy lub sera, zaś dym uzyskano za pomocą świecy lub kadzidełka. Frieke chciała zwrócić uwagę na obniżający się wiek, w którym dochodzi do nikotynowej inicjacji. Prowokacyjna sesja ukazuje wystylizowane na retro dzieci, które z papierosami w buziach naśladują dorosłych.

Zdjęcia palących dzieci nas szokują. Zdjęcia dorosłych już mniej, prawda?

„The Beauty of an Ugly Addiction”, czyli Piękno Obrzydliwego Nawyku

Palenie z jednej strony postrzegane jest jako niedobre, ohydne, śmierdzące, niebezpieczne dla zdrowia, a z drugiej jako atrakcyjne, stąd klimat sesji: nostalgiczny nastrój, piękne stroje, fryzury w stylu retro, nutka tajemnicy, magia, inny lepszy świat. Intrygująca femme fatale jeszcze bardziej pociągająca gdy pali, prawdziwy macho tylko z papierosem.

Mnie od razu nasuwa się kolejne skojarzenie: a co jeżeli mama lub tata, czyli superbohaterzy dziecka palą?

Palę: jestem lepszy, ciekawszy, bardziej intrygujący

Chęć zaimponowania rówieśnikom jest jednym z głównych powodów, dla których młodzi sięgają po papierosy. Wydaje im się, że dzięki papierosowi wyglądają doroślej. Dlatego bardzo ucieszyłam się, gdy moja córka zdecydowała, że pójdzie do gimnazjum sportowego, bo miałam nadzieję, że charakterystyczna dla tego wieku potrzeba popisywania się, będzie realizowana na płaszczyźnie sportowej: nastolatek będzie chciał zaimponować kolegom i koleżankom osiągnięciami sportowymi i kondycją, a nie eksperymentami z używkami (pisałam o tym tutaj: Sport w życiu dziecka). I nie myliłam się: córka stroni od używek. Serio!

Z relacji córki, uczennicy gimnazjum wynika, że jej koleżanek i kolegów ze szkoły podstawowej, aktualnych uczniów gimnazjów wynika, że palenie jest normą, zwłaszcza palenie e-papierosów. E-młodzież pali e-papierosy. Jak palisz, jesteś „kimś”.

Mama pali, tata pali, palę i ja

Dziecko wychowane przez palących rodziców często wyrabia w sobie przyzwolenie na takie zachowanie. Palenie papierosów jest dla niego pewnego rodzaju normą, oczywistością. Pierwszy kontakt z papierosem nie jest też zwykle dla niego aż tak przykry, bo jest do zapachu przyzwyczajony.

Przyznam, że miewałam w życiu okresy,  w których paliłam papierosy (zwłaszcza jako tzw. „social smoker” czyli na imprezach itp), jednak moje dzieci nigdy nie widziały mnie z papierosem w ustach. Było to dla mnie nie do wyobrażenia. Jak, będąc palaczką, miałabym przekonać córkę, żeby sama nie zaczęła palić? Oczywiście ukrywanie się było równie żenujące. Najpierw ukrywałam się przed rodzicami, a potem przed dziećmi.

à propos ukrywania się, przypomniał mi się rodzinny dialog, który opowiedziała mi koleżanka. Otóż jej mama całe życie ukrywała przed rodzicami, że pali. Gdy jako 50-letnia już kobieta poprosiła przy kasie o paczkę papierosów, nagle w sklepie rozległ się okrzyk:

— Dziecko, na Boga, ty palisz?!?!?!

To był jej 75-letni tato, który akurat wszedł do sklepu 🙂

Trudno powiedzieć, czy fakt, że rodzic dziecka pali ma aż tak kolosalny wpływ na to, czy po nikotynę sięgnie dziecko. Często jest wprost przeciwnie: dziecko ma tak silną awersję do nikotynowego dymu wyczuwalnego od mamy czy taty, że w dorosłości zdecydowanie tego zapachu unika. Wtedy można śmiało powiedzieć, że dzięki mamie nie pali 🙂

Dla mnie najpotworniejszą wizją i lękiem, które sprawiły, że definitywnie przerwałam swoją przygodę z podpalaniem była myśl o tym, że któregoś dnia moje dziecko zobaczywszy mnie z papierosem w ustach, spyta:

— Mamo, dlaczego palisz papierosy, przecież na pudełku jest napisane, że papierosy zabijają. Dlaczego chcesz umrzeć?

Co miałabym jej odpowiedzieć?

— Córeczko, nie martw się, mnie nie zabijają?

— To prawda kochanie, więc bardzo cię proszę, ty chociaż nie pal: nie bierz ze mnie przykładu?

— Bądźmy dobrej myśli, może mnie nie zabiją?

— Zmieńmy temat, będzie jak ma być, zresztą wszyscy kiedyś umrzemy?

— A daj spokój, jakie ja mam życie? Obyś ty chociaż miał lepsze!?

— To nie twoja sprawa, idź się bawić?

-— Jak śmiesz mi to wypominać? Natychmiast idź do pokoju i przemyśl swoje zachowanie!?

Każda z tych odpowiedzi byłaby fatalna w skutkach wychowawczych. Dlatego na wszelki wypadek najlepiej w ogóle nie palić i wychowywać poprzez świecenie przykładem.

*

Ten tekst napisałam dwa lata temu, choć dziś: bogatsza o przemyślenia, zredagowałam go i wzbogaciłam o kilka fragmentów. I nie mogę nie podzielić się pewnym spostrzeżeniem. Czy macie, tak jak ja wrażenie, że z miesiąca na miesiąc, mniej jest w przestrzeni publicznej palaczy? Kiedyś dziwakiem była osoba niepaląca, dziś coraz częściej jest odwrotnie. Daleka jestem od dzielenia ludzi na lepszych i gorszych ze względu na to czy palą, ale przyznam, że cieszy mnie, że palenie papierosów jest coraz bardziej passé.

Komentarze: