Spytały nas kilka miesięcy temu córki. Pomysł uznaliśmy za dobry, wszak ostatnio byliśmy nad Bałtykiem dobrych kilka lat temu.
To zdjęcie pochodzi właśnie z tamtego wypadu, jedyne jakie mi zostało. Trzymam na nim stylową torbę z reala lub kerfura.
Kusiło nas litewskie wybrzeże, którego jeszcze nie mieliśmy okazji odwiedzić. Spytałam na facebooku, czy ktoś mógłby mi coś o Litwie powiedzieć, doradzić, zasugerować przestrzec itd. Wtem odezwał się kolega, który bardzo zachwalał… Łotwę. Oto fragment naszej rozmowy:
Urzekły mnie te „puste plaże po horyzont”, pomyślałam, że to doskonałe warunki: nie dopadną mnie tam paparazzi i tłumy fanów, proszących o autografy, które miałabym zostawiać na ich tabletach, smartfonach, piersiach i gipsach. To bardzo sympatyczne, ale wierzcie mi na słowo, sława bywa męcząca. Człowiek chce czasami pobyć przykładnym rodzicem, a gdybyście zobaczyli mnie w tej roli to mój cały, skrupulatnie przez miesiące kreowany wizerunek wyrodnej matki, ległby w gruzach.
Jutro rano jedziemy na Łotwę. W związku z tym, że cała moja rodzina jest uzależniona od komputera i każdy ma swój osobisty komputer osobisty (sic!), postanowiliśmy, że żeby było sprawiedliwie, nikt z nas nie bierze żadnego komputera. Skupiamy się na swoim towarzystwie, na pewno nie będzie łatwo, czeka nas niejedna kłótnia, walka, przelew krwi (co mnie martwi, bo na wakacjach trudno prać ubrania). Wszystkie mroczne historie będę opisywać w swoim notesie i nie omieszkam ich potem na blogu opublikować.
Żeby jednak nie zostawiać mojej trzeciej pierworodnej córki Niszki Peel na pastwę losu, samej, samiuteńkiej, oddaję ją pod opiekę … mojej mamy. 🙂
Mama jest bardzo otwartą i chętnie podejmującą wyzwania osobą, więc nie musiałam jej długo namawiać, od razu zgodziła się. Wczoraj przeszkoliłam ją w kwestii obsługi wordpressa, na którym wisi mój blog i uczyniłam redaktorem tegoż. Pomyślałam: jak szaleć, to szaleć:
– Mamo, mianuję cię również administratorem fanpejdża Nishki! Dbaj o niego jak o własnego syna.
Nie znam treści wpisów, która mama będzie publikować, to ma być niespodzianka również dla mnie, wiem jedynie, że teksty będą, tak jak i moje, utrzymane w konwencji rodzinnych dialogów, anegdotek i dykteryjek.
Mam nadzieję, że mogę na Was liczyć, zaglądajcie co tam Mama Nishki wypisuje, czy się za bardzo tu nie panoszy, rządzi, czy władza blogera zbyt jej do głowy nie uderzyła. Dodajcie też jej trochę otuchy, zostawcie komentarz lub „polubcie tekst” gdy zasłuży na to. 🙂 To bardzo autora motywuje, gdy widzi, że tekst podoba się. Zostawiam więc bloga Nishki pod opieką Mamy Nishki, a Mamę Nishki pod Waszą opieką. Miejcie ją na oku! 🙂