Młodsza córka wróciła z obozu, opowiada jak było.
– Były dyskoteki? – pytam w pewnym momencie.
– Tak, dwie.
– Pewnie było Despacito?
– A weź, ne znoszę tej piosenki!
– Tak?
– Tak, mam jej dość! A prawie wszyscy oprócz mnie i mojej koleżanki ją lubią i ciągle chcieli, żeby didżej ją włączał.
– A jaką teraz najbardziej lubisz muzykę? – pytam, wiedząc, że jeszcze jakiś czas temu był to Justin Timberlake.
– Rap – odpiera 12-latka.
– O, rap? Co na przykład?
– Nie znasz.
– Powiedz. A może mogłabyś mi włączyć?
– No dobra. Ale i tak, mamo, tego nie znasz i nie zrozumiesz.
– W innym języku rapują?
– Nie, po polsku.
– Włączaj.
Włącza.
– O, Taco Hemingway – rozpoznaję.
– Znasz Taco Hemingwaya?!?! – jej oczy robią się ze zdziwienia wielkie jak złotówki.
– Znam – odpieram niby normalnie, ale w środku rosnę z dumy. – Phi, za kogo ty mnie masz – myślę, uśmiechając się w duchu.
– Wow, kompletnie się tego po tobie nie spodziewałam!!! – nie może wyjść ze zdziwienia.
*
Kilka godzin po opublikowaniu tego dialogu na fanpejdżu, córka, zapoznawszy się z nim, westchnęła, mówiąc:
– Mamo, nie Justin Timberlake, a Justin Bieber!
🙂