Największe lęki kobiet w ciąży lub ciążę planujących

Reakcje na wiadomość o ciąży można zwykle podzielić na dwa rodzaje: radość i euforię oraz strach i załamanie. Z moich mikrobadań wynika, że największe lęki kobiet w ciąży można sprowadzić do kilku punktów. Spróbuję się dziś z nimi rozprawić. A mam ku temu powód. 🙂

„Że przytyję”

Moje drogie. Stan ciąży, tak samo jak stan nie-ciąży rządzi się taki samymi prawami tycia i chudnięcia. Jeżeli jesz za dużo: tyjesz. Jeżeli jesz normalnie: nie tyjesz. Ciąża nie jest jakimś magicznym stanem fizjologicznym powodującym tycie. 🙂

Jeżeli nie będziesz jeść za dwóch to nie przytyjesz. Jeżeli natomiast chcesz jeść za dwóch, bo nie ufasz łożysku i temu, że dostarczy Twojemu dziecku wystarczającej ilości składników odżywczych, to tak: przytyjesz.

Moja waga w obu ciążach podniosła się o około 15 kg, czyli przybyło mi około 4-5 kg dodatkowych kilogramów, które karmiąc piersią szybko się zredukowały. Jednocześnie zachęcam kobiety do refleksji: czy naprawdę stanie się koniec świata, jeżeli trochę przytyjecie? Wyluzujcie. 🙂

„Porodu siłami natury”

Jeżeli Twój strach przed porodem jest umiarkowany, czyli ogólnie trochę się boisz, to powiem Ci tak: poród to nic takiego strasznego. Co więcej, ma w sobie coś mistycznego. Owszem, na pewno nie jest to najprzyjemniejsze doświadczenie i każda świeżo upieczona matka cieszy się, że ma już go za sobą, ale bez przesady: to trwa kilka, czasem – choć rzadziej-  kilkanaście godzin i mija. Kończy się. Finito. Phi.

Ja rodziłam dwukrotnie siłami natury i zapomniałam o całym przeżyciu tuż po tym, jak się skończyło. Zrozum, gdyby to było aż tak mega straszne przeżycie, to natura nigdy by tak tego nie wymyśliła!

Podejrzewam, że miałaś po prostu pecha i Twoja mama lub babcia lub inna kobieta z Twojego bliskiego otoczenia uraczyła Cię jakąś pikantną historią, o tym jak to ona nacierpiała się rodząc, czy mam rację? I trauma gotowa.

Swoją drogą, uważam opowiadanie dziecku o męczarniach porodu za rzecz karygodną i szczyt egoizmu. Po co to robić? Żeby wzbudzić w dziecku poczucie winy, że przeze mnie mama tyle się nacierpiała? Poczucia wdzięczności? Nigdy tego nie róbcie swojemu potomkowi: nie twórzcie narracji o tym, ile to przeszłyście, rodząc go.

Jeżeli natomiast Twój strach jest tak silny, że na myśl o porodzie siłami natury przechodzą Cię ciarki i moje powyższe zdanie o tym, że natura jest mądra, nie dało Ci ani krztyny ukojenia, to po prostu idź na cesarkę. Jak nie będziesz miała wskazań medycznych, to rodź prywatnie. Przykładowo, w Białymstoku w klinice prywatnej kosztuje to około 1800 zł. Zacznij więc odkładać sobie 200 zł miesięcznie i przestań się tym przejmować. A już na pewno nie tymi Matkami Polkami, które uważają, że Prawdziwa Kobieta powinna rodzić naturalnie!

Mając przed sobą kobietę proszącą mnie o radę: co wybrać: cesarskie cięcie czy poród siłami natury, poradzę jej to drugie. Jednak nigdy nie ocenię krytycznie osoby, która zdecyduje się na cesarkę. I jeżeli zobaczę, że lęk przed porodem naturalnym jest tak silny, że spędza jej sen z powiek, od razu zalecę: bierz cesarkę!

„Urodzę chore dziecko”

To zrozumiały lęk, wiadomo, zdrowie jest najważniejsze. Uspokajając: zaledwie 4% dzieci rodzi się chore. Żeby siebie uspokoić, możesz, a wręcz powinnaś wykonać na początku ciąży badania prenatalne lub genetyczne. Istnieje aż 96% prawdopodobieństwo, że wszystko jest ok, a Ty będziesz mogła cieszyć się świętym spokojem.

I co bardzo ważne: od początku ciąży łykaj kwas foliowy.

„Że ciąża mnie unieruchomi”

Ostatnie miesiące ciąży w domu, w łóżku, odcięta od ludzi. Nie! Z wyjątkiem oczywiście nielicznych i rzadkich sytuacji, w których kobieta z powodów powikłań lub problemów zdrowotnych musi leżeć. Prawda jest taka, że taka Marysia Górecka kilka dni przed porodem wygłaszała prelekcję na Wachlarzu. A Nishka w dniu porodu odbębniła jeszcze na uczelni zajęcia ze Wstępu do Socjologii: zajęcia o godzinie 18, potem – oczywiście piechotą, jak codziennie – 2 km do domu i po kilku godzinach była już u piersi ze swoją pierworodną. Kilka lat później, z następną córką też do ostatniego dnia na chodzie.

Owszem, ostatnie tygodnie ciąży, gdy przez wystający brzuch wielkości balonu powietrznego nie możesz zawiązać sobie sznurówek i najchętniej toczyłabyś się po ulicy niczym piłka, nie należą do najlżejszych, ale to nie znaczy, że jesteś skazana na samotność, uwięzienie czy brak ruchu! A Twój mózg wciąż pracuje równie doskonale, a nawet lepiej. 😉

„Stanę się inną osobą”

Inną? A skąd. Nową? Trochę tak. Wiadomo, zostaniesz mamą. Ale będziesz wciąż sobą, hellou! Pamiętam, że moja przyjaciółka bała się, że jak urodzę dziecko to jedynym tematem, o którym będzie można ze mną rozmawiać będzie dziecko. A skąd. 🙂 Jeżeli nie masz skłonności do zatracania siebie w związku, pracy, pasji, to nie widzę też powodu dla którego miałabyś zatracać SIEBIE w dziecku.

*
Myślicie może: łatwo tej Nishce pisać: w ciąży chodziła 10 i 15 lat temu. Po pierwsze więc, pamięta sobie co chce, po drugie idealizuje, po trzecia młoda była, to organizm inaczej reagował i łatwiej to wszystko przechodził. Więc TERAZ to może sobie pisać.

Otóż, Moi Drodzy, mogę sobie pisać nawet  t e r a z , bo teraz też jestem w ciąży. A dokładnie w czwartym miesiącu, wkrótce połowa. 🙂

I nie zamierzam ani przytyć (tzn. wiadomo, trochę tak, bo wreszcie nie muszę wciągać brzucha, juppi!), ani stresować się porodem, ani się unieruchamiać, ani zmieniać, chcę być aktywna do końca, regularnie chodzę na spacery (czasem nawet sobie biegam po 3 km). Mam też święty spokój, bo zrobiłam badania prenatalne i wiem, że moje dziecko jest zdrowe.

Syn. 

Komentarze: