Nie bójmy się smutku

Podczas urlopowego obiadu pod gruszą rozmawialiśmy o filmach Wojciecha Smarzowskiego („Dom zły”, „Drogówka”) i ktoś powiedział, że nie lubi jego filmów, bo czuje po nich smutek, który nie jest mu do niczego potrzebny. Zaczęłam się nad tym zastanawiać i doszłam do wniosku, że mnie smutek jest potrzebny. Po filmach Smarzowskiego chodzę przez kilka godzin jak walnięta łomem i trudno mi się przez jakiś czas wydobyć z tej mrocznej krainy, ale dla mnie jest to doświadczenie katharsis.

Na co dzień jestem wesołą, pełną energii, uśmiechniętą osobą. Co jakiś czas dopada mnie jednak melancholia, smutek, przygnębienie. Nie uciekam od tego stanu. Nie pocieszam się wtedy na siłę. Nie zagłuszam emocji powtarzając sobie: jesteś szczęśliwa! Uśmiechnij się! Wszystko jest super! Głowa do góry!
Nie tłumię tych czarnych emocji, nie blokuję ich, wprost przeciwnie: kontempluję swój smutek albo po prostu w nim trwam. Wkrótce minie.

Goethe powiedział kiedyś, że nie ma nic nudniejszego niż długi ciąg pogodnych dni.

Współcześnie wiele osób utożsamia szczęście z nieustającym ciągiem przyjemnych doznań. To jest niemożliwe i niewykonalne. Każdego człowieka, niezależnie od tego czy jest bogaty czy biedny, zdrowy czy chory, posiadający potomstwo czy nie, singla czy osobę w związku, celebrytę czy fana celebryty, dopada czasem chandra, zwątpienie, niechęć i poczucie bezsensu.

Ogromne szczęście daje również, a może przede wszystkim, pokonywanie trudności i pokonywanie swoich słabości. Kobieta, o którą trzeba walczyć, mężczyzna, którego trzeba zdobywać, wyremontowane w pocie czoła mieszkanie, ciężka praca, która w pewnym momencie zaczyna dawać efekty, regres ciężkiej choroby, nagły sukces wychowawczy sprawiającego problemy dziecka – to wszystko daje olbrzymie poczucie szczęścia. A żeby go doświadczyć trzeba pokonać trudności, wywołujące często wściekłość, płacz, zgrzytanie zębów, zniechęcenie i załamanie.

Nie dajmy się zwieść współczesnej iluzji bycia wiecznie szczęśliwym. Nie bójmy się smutku, przygnębienia, melancholii, nie spychajmy jej w meandry naszej psychiki, bo w pewnym momencie wybuchnie ze zdwojoną siłą. Zaprzyjaźnijmy się ze swoim smutnym obliczem.

Komentarze: