W ostatnich tygodniach tonęłam w morzu zadań i spraw. Na dodatek zalewały mnie smartfonowo-laptopowe fale rozkojarzenia.
Stanisław Lem porównał kiedyś Internet do biblijnego potopu, czyli nadmiaru wód, w którym można ze wszystkim utonąć, jeżeli nie zdołamy dla ratunku, jak Noe, zbudować sobie Arki Noego Internetu.
Moją Arką Noego jest wyjazd w Bieszczady, w które całą rodziną wyruszamy jutro.
wybieramy się w miejsce, do którego Internet wciąż puka, miejsce, które nie ma własnego hashtagu, a pobliskie puby nie są oznaczone na Foursquare (…). Jedziemy tam, by ćwierkać między sobą, przy ognisku, w samym środku bieszczadzkich gór.
Tak o Wetlinie, czyli miejscu w którym odbędzie się Tweetup Bieszczady piszą organizatorzy: Krzysztof, Małgorzata, Paweł i Venila.
Już się cieszę, zwłaszcza, że będę tam moje ulubione Matki Polki Blogerki, czyli Marysia Górecka i Sara Ferreira ze swoimi wszystkimi mężami i dziećmi.
(mieszkałam z nimi w jednym domku!! – przypomnienie 4 dni później 🙂
Moje córki i mąż również tam będą. To dla mnie duże wydarzenie, bo nikt ich jeszcze nie widział, sama nie wiem, czy rzeczywiście istnieją i czy nie są wytworem mojej wyobraźni 😉
Starsza córka: gimnazjalistka próbuje na wszystkie sposoby wymiksować się z wyjazdu. Oczyma wyobraźni widzi zapewne Emerytów Internautów, którzy przy ognisku lub na górskim szlaku będą snuć tego rodzaju dywagacje:
– Spotkaliśmy się tu, my: członkowie naszej wirtualnej społeczności..
– Pamiętasz, jak za pośrednictwem naszych monitorów wymienialiśmy się dowcipami?
– Co sądzicie o nakładaniu sankcji społecznych w postaci kasowania komentarzy na portalach społecznościowych?
– Na naszych blogach i twitterach nie tworzymy pustej gadaniny, tak jak gimnazjaliści na tych swoich askach i snapczatach.
*
– Córeczko, jesteś w błędzie. Jedyne, czego chcemy, to zrelaksować się w tak pięknych okolicznościach przyrody i przeprowadzić proces DEWIRTUALIZACJI, czyli przeniesienia kontaktów z internetu do reala! 😉