Słodka pupcia na Facebooku

.
O dbaniu o dobre i złe imię w internecie.


— To wstyd, żeby mama lajkowała i komentowała zdjęcia. Nie obraź się, ale dziś… usunęłam cię ze znajomych na fejsbuku.

Tak mi kiedyś zakomunikowała córka. Auć! Bolało, ale zaakceptowałam sytuację, po czym… założyłam inne, fejkowe konto, obiecałam milczeć, nie ujawniać się i poprosiłam, żeby przyjęła mnie do grona swoich znajomych. Po co? Po to, bym mogła czasem podejrzeć, co robi w sieci.

—  Mamo, dlaczego czytasz moje najintymniejsze wpisy na fejsbuku?! —  pół żartem, pół serio bulwersowała się. 

Oczywiście, że nie była z tego zadowolona, ale chciałam, żeby wiedziała, że jest pod moim czujnym okiem. Wielki Brat patrzy. Chcę, żeby miała świadomość, że to, co publikuje na portalach społecznościowych widzi nie tylko Wielka Mama, ale również wszystkie osoby, które ma w gronie znajomych, a jeżeli nie dba o ustawienia prywatności, to cały internet.

Jak rozmawiać z dzieckiem o dbaniu o dobrą reputację? Poniżej, na podstawie własnych przemyśleń oraz materiałów stworzonych przez specjalistów, wyodrębniłam kilka rad.

 Uświadom dziecko, że wszystko, co robimy w internecie ma wpływ na naszą reputację, zarówno tę w sieci, jak i w życiu

Każdy z nas, korzystając z internetu, kreuje swój wizerunek. Publikując określone posty, zdjęcia, filmy, komentarze, używając określonego słownictwa, udostępniając określone treści i dając im lajki, uczestnicząc w internetowych dyskusjach, wystawiamy sobie laurkę i wpływamy na to, jak postrzegają nas inni: nie tylko w internecie, ale i w realu, bo te światy bardzo się przecież przenikają.

Niefrasobliwe wrzucanie zdjęć, które wydają się być śmieszne, a w rzeczywistości kompromitują nas, nonszalanckie komentarze strojące sobie żarty z innych wyznań, narodowości czy orientacji seksualnych, beztroskie wyjawianie prywatnych informacji o sobie czy tzw. seksting, czyli wymienianie się za pośrednictwem smsów lub portali społecznościowych treściami o charakterze seksualnym są bardzo niepokojącymi  zachowaniami i warto rozmawiać o tym z dziećmi.

Oświeć dziecko, że w internecie nic nie ginie i każda treść może zacząć żyć własnym życiem

Ktoś kiedyś powiedział, że „Kiedy zdjęcie znajdzie się w sieci, tracisz nad nim kontrolę.” Nigdy nie mamy pewności, co się stanie ze zdjęciami, które opublikujemy w internecie. Nawet te wysłane do osoby prywatnej, nie udostępnione publicznie, mogą któregoś dnia ujrzeć światło dzienne. Najgroźniejsze jest zjawisko sextingu, którego schemat działania wygląda zwykle podobnie: najpierw zauroczona dziewczyna wysyła chłopakowi swoje nagie fotki, podkreślając, że to „only for your view”, a potem chłopak udostępnia je swoim kolegom albo całemu internetowi.

Komentarze, posty, zdjęcia zwykle w sieci zostają, zdarza się, że nawet te usunięte, bo indeksowane przez google. Powinniśmy również liczyć się z tym, że każda osoba może kilkoma kliknięciami zrobić naszym treściom tzw. printskrin. Zrzuty ekranów z naszych postów, komentarzy, zdjęć mogą stać się materiałem na różne sposoby udostępnianym, wykorzystanym przez innych internautów, np. jako mem krążący po sieci.

Zachęć dziecko, żeby dbało o swoje miejsca w sieci 

Tablice na portalach społecznościowych i blogi są wizytówką internauty, do której może mieć dostęp każdy, również rodzic, nauczyciel lub przyszły pracodawca… Polecam uwadze wydany przez Fundację Orange i Fundację Dzieci Niczyje poradnik DBAJ O FEJS oraz broszurę DO THE CHECK.

Wytłumacz dziecku, że należy strzec informacji i danych o sobie

Spośród najbardziej niebezpiecznych zachowań w internecie to właśnie ujawnianie osobistych informacji: zdjęć, danych osobowych, adresu, dokładnych miejsc wypoczynku,  uznawane jest przed ekspertów za najryzykowniejsze. Często zachowujemy się na tyle niefrasobliwie, upubliczniając informacje o sobie i dane, że teoretycznie każda pierwsza lepsza i zdeterminowana osoba może do nas dotrzeć. Bardzo polecam Waszej uwadze krótki film: 

Uważaj, co udostępniasz —>klik klik.

Obejrzyjcie go i postawcie się na miejscu osób grających w tym filmie: to może spotkać każdego z nas.

Dbaj o prywatność swojego dziecka: staraj się nie publikować jego zdjęć

Zachęcasz dziecko, żeby rozważnie publikowało swoje zdjęcia w internecie? Świetnie, ale może najpierw, zastanów się jakie zdjęcia dziecka Ty publikujesz? Współczesnych rodziców opanowało szaleństwo publikowania zdjęć swoich dzieci. Współczesne dzieci rozpoczynają swój wirtualny żywot już od pierwszych dni życia. Coraz więcej rodziców buduje cyfrowy życiorys dziecka dostępny dla wszystkich i często nie do zatarcia. Zdjęcia pierwszych uśmiechów, kroków, min, upadków, stylizacji, słodkich pupć i twarzyczek zalewają internet.

Takie zdjęcia mogą w przyszłości zostać wykorzystane przeciwko dziecku: narazić je na kpiny, zawstydzić, a nawet zostać użyte w procesie cyberprzemocy.

Najsmutniejszą i najbardziej przerażającą formą jest troll parenting, czyli publikowanie ośmieszających zdjęć dzieci, ukazujących je w kompromitujących sytuacjach. Co ciekawe, zdecydowana większość rodziców nie ma złych intencji, wprost przeciwnie: myśli, że są śmieszne i urocze, tymczasem czynią z dziecka pośmiewisko i szkodzą jego reputacji.

 Prawa do zdjęć, które publikujemy na FB, Instagramie i innych portalach społecznościowych należą, wraz z chwilą publikacji do portali. Teoretycznie więc te mogą zrobić z nimi co zechcą. Mogą (w znaczeniu: mają możliwość) również zrobić z nimi co zechcą internauci: przekształcając zdjęcia na memy, wykorzystując zdjęcia dzieci do ulotek reklamowych, robiąc z nich fotomontaże..

Nie udostępniam zdjęć dzieci, a nawet ich imion w internecie, bo uważam, że mają prawo do prywatności i anonimowości. Pisałam o tym w tekście Dlaczego nie publikuję zdjęć moich dzieci

Gdy 2,5 roku temu zakładałam blog, spytałam córki o zgodę na cytowanie ich wypowiedzi i publikację zdjęć. Na to pierwsze zgodziły się i dziś same z chęcią „podsuwają mi” różne anegdotki i rodzinne dialogi, jednak co do zdjęć od początku były kategorycznie na „nie”. Właściwie to mogłam przecież nie prosić ich o zgodę na publikację wizerunku, w końcu to MOJE dzieci, poza tym istniało wiele sposobów, na to, żeby przekonać je do wyrażenie zgody. 

Daj dziecku prawo do anonimowości i zapomnienia

Publikowanie zdjęć dzieci jest kuszące. Dzieci są kochane, ujmujące, śliczne, urocze, chcemy się dzielić ze światem ich „fajnością”. Jednak oddycham z ulgą, że nie zdecydowałam się na ten krok. Podobnie jak Amy Webb, autorka artykułu We post nothing about our daughter online, gdzie pisze:

„Do czasu, kiedy dziecko nie może decydować o publikacjach, należy ich zaniechać.” 

Z kolei Eric Schmidt, CEO Google, w wywiadzie dla The Telegraph, którego udzielił w 2010 roku powiedział, że:

„Życie prywatne młodych ludzi jest tak obficie dokumentowane w sieci, że za parę lat będziemy obserwatorami masowych zmian nazwisk spowodowanych chęcią odcięcia się od swojej internetowej przeszłości.”

Dziś, po kilku latach od tego wywiadu coraz powszechniejsza jest dyskusja o prawie dziecka do bycia zapomnianym. Za każdym razem, gdy publikujemy zdjęcia naszych dzieci oraz intymne informacje o nich, warto zadać sobie pytanie: czy nie zaszkodzimy ich reputacji?

Czuwaj i trzymaj rękę na pulsie

Uświadamiaj dziecko, tłumacz mu, uzmysławiaj, oświecaj, rozmawiaj z nim. I pamiętaj, że rozmowa oznacza wzajemną wymianę myśli: czyli dialog rodzica i dziecka, a nie monolog rodzica 🙂 Dlatego też cykl, który prowadzę we współpracy z Orange i w ramach którego powstał dzisiejszy tekst nazwaliśmy:

nishka_banner_1200

Polecam stronę poświęconą bezpieczeństwu dzieci i młodzieży: orange.pl/bezpieczenstwo z ciekawymi opracowaniami, raportami i scenariuszami zajęć.

Inne teksty, które powstały w ramach naszej współpracy:

Treści tylko dla dorosłych: Dlaczego promowałam w sieci pornografię?
 Cyberprzemoc: Czy dziecko może być mordercą?
♦ Uzależnienie od Cyberświata: Cyfrowa rzeź niewiniątek?

*

Warto rozmawiać o konsekwencjach nierozważnych zachowań w internecie. Zwłaszcza, że jak trafnie powiedział kiedyś Benjamin Franklin: „Trzeba dokonać wielu dobrych czynów, aby zbudować dobrą reputację, ale wystarczy jeden zły, aby ją stracić.”.
Warto porozmawiać o tym z dzieckiem oraz … z samym sobą 🙂

Komentarze: