Moja 13-letnia córka, zwykle ze słuchawkami na uszach, z których rozbrzmiewa hip hop rap, z tabletem w ręku, podekscytowana lajkuje posty na Facebooku i odpowiada na pytania na Asku. Uczennica gimnazjum sportowego zafiksowana na punkcie sportu. Na szczęście jest na bieżąco nie tylko z tym, co aktualnie dzieje się w Soczi, wie też, co dzieje się na Majdanie. Interesuje się światem, nie tylko tym bezpośrednio ją otaczającym. Od najmłodszych lat staraliśmy się rozbudzić w niej tę ciekawość świata.

Zapraszam za kolejną część dialogów z gimnazjalistką, czyli moją starszą córką. Poprzednie odcinki możecie obejrzeć TUTAJ, wprawdzie wyłącznie oczyma wyobraźni, ale to chyba najlepszy kanał:)
Gdy kilka tygodni temu podzieliłam się z nią radą dotyczącą suszenia włosów, skwitowała mnie:
Mamo, to jest MIT. Proszę cię, nie wierz wszystkiemu, co przeczytasz w internecie.

Dziś zapraszam na dialogi o ubraniach.

Życie z nastolatkiem nie należy do najłatwiejszych. To taki typ człowieka, który uważa się za istotę stojącą od Ciebie, rodzica, o kilka poziomów inteligencji, wiedzy o świecie, doświadczenia życiowego, gustu i wielu innych, wyżej. Pisałam już Wam o tym, jak córka tłumaczyła mi, czym jest WIFI, bo z góry zakładała, że pierwszy raz stykam się z tym pojęciem. Niedawno używszy określenia „Podoba mi się chłopak” zerknęła nagle na mnie i z troską, bez złośliwości, po prostu życzliwie wyjaśniła:
— Mamo, przepraszam, ty pewnie nie wiesz co to znaczy, że chłopak podoba się, bo skąd masz wiedzieć, jak jesteś mężatką od tylu lat. Myślisz już pewnie sobie, że zaraz będzie moim narzeczonym, a w końcu mężem, prawda? Nie, on mi się po prostu podoba, to wszystko.

W takich chwilach mam dwa wyjścia: oburzyć się lub obrazić (wszak traktuje mnie jak kretynkę), albo spojrzeć na to z dystansem i humorem (jest nastolatką i dopiero testuje umiejętność wyciągania wniosków i niekoniecznie jest przywiązana do tego, co mówi). Staram się, choć nie zawsze mi to wychodzi, traktować jej sugestie i uwagi jako materiał na żart, w myśl zasady, że tylko śmiech może nas uratować. Część z tych żartów opowiadam i Wam (np: Dialogi z gimnazjalistką lub 13 dialogów na 13 urodziny). Dziś zebrałam kilka dialogów, w których głównym bohaterem były… włosy.

Jakiś czas temu byłam z córką w galerii handlowej, w której kupowałyśmy ubrania potrzebne jej na szkolny obóz sportowy. Nagle córka zorientowała się, że zgubiła reklamówkę z zakupionymi ubraniami. Szybko pobiegła więc do sklepu, w którym ostatnio przymierzała ubrania i jak pamięta, miała jeszcze wtedy przy sobie tamtą reklamówkę. Ekspedientki zaprzeczyły: nic nie znalazły.
Po wyjściu z tego sklepu moja 13-letnia córka wpadła w szloch. Mimo, że na początku sama byłam wściekła, bo 200 zł piechotą nie chodzi, to widząc jak bardzo to przeżywa, zaczęłam ją pocieszać:
— Uspokój się, to tylko ubrania, nie ma co nad nimi płakać.
— Ale mi jest tak przykro!
— Proszę cię, nie rozpaczaj tak, to tylko rzeczy, zupełnie niewarte twoich łez!
Mamo, ale ja nie płaczę nad rzeczami, ja płaczę nad ludźmi

— Mamo, będę mogła kiedyś iść ze znajomymi na koncert? — spytała mnie 13-letnia córka, która od kilku miesięcy słucha hip-hopu.

Westchnęłam. Czyli to już się zaczęło? Będziesz teraz chciała wieczorami wychodzić ze znajomymi na koncerty i imprezy? Po co ci to? Zostań lepiej w domu z mamą, tatą i siostrą. Posiedzimy, posłuchamy sobie razem tych twoich hiphopów. Na koncertach głośno, dudni ta muzyka, te dopalacze, narkotyki, przekleństwa. Porobimy co tylko chcesz, powygłupiamy się, pośmiejemy, po co ci koleżanki i koledzy? A jak już tak bardzo ci zależy, to weź nas ze sobą. Tak, będziemy z tobą chodzić na wszystkie koncerty i imprezy, będzie ci raźnie i wesoło!


Dokładnie 13 lat temu, jak w każde w tamtym czasie środowe popołudnie, poszłam na zajęcia „Wstęp do socjologii”. Kilkanaście godzin później urodziłam swoją pierworodną córkę. Nie na uczelni, lecz jak to zwykle bywa, w szpitalu 🙂 Postanowiłam z tej okazji zebrać kilkanaście charakterystycznych dialogów (a raczej ich fragmentów), które w dużej mierzę ukazują, jaka jest moja córka. Część z nich być może już znacie ale ze względu na wyjątkową okazję, jaką są jej urodziny, pozwalam sobie zacytować ją jeszcze raz.
*
— Mamo, mogę skomentować twojego bloga jako Mariusz?

335017_6450Zapraszam na kolejny odcinek serialu „Dialogi z gimnazjalistką” (poprzednie odcinki: #1, #2, #3).

W samochodzie, nagle oświadcza:
— Przeklinam ten letni dzień, w którym powiedziałam, że nie chcę iść do mojego gimnazjum.
*
Zdziwiona:
— Nie rozumiem tego, ale bardzo dużo osób siedzi na przerwie z kostkami rubika. Część rzeczywiście je układa, a część udaje, że to robi.

wladzaNiedawno opublikowałam pierwszą część Dialogów z gimnazjalistką. Dziś zapraszam na kolejną porcję rozmów z 13-letnią uczennicą pierwszej klasy gimnazjum, na co dzień starszą córką Nishki.
*
–  W sumie to szkoda, że nie jestem gospodarzem klasy.
–  Naprawdę chciałabyś nim być? – dopytuję.
(rozmarzona, patrząc w dal) – Tak. Chciałabym mieć WŁADZĘ.
*
– Mamo, a ty chodziłaś do gimnazjum?
– Nie.
– Ale żaaaal.

Starsza córka uczy się w klasie z dziewczynką, którą na potrzeby jednego z wpisów nazwałam Kunegundą i która bardzo się na moje dziecię uwzięła i ciągle jej dokucza.

— Wyjeżdżam co najmniej cztery razy w roku za granicę. A ty, o ile się nie mylę, w przeciągu trzech ostatnich lat byłaś raz, prawda? R A Z.

— Mam pięć par butów na zimę, a ty tylko dwie, jak zauważyłam. Ale żal!

Szukasz przepisu na to jak zepsuć młodzież? Dobrze trafiłeś!

Wyrwij dzieci ze środowiska dobrze im znanego. Następnie wrzuć je do nowego: nieznanego i obcego. Pamiętaj, by dokładnie dzieciaki przemieszać i umieścić je w najróżniejszych garnkach. Najlepszy efekt osiągniesz używając tych 13–16 letnich.