Córki od jakiegoś czasu z wytęsknieniem czekają na program „Trudne sprawy” – paradokumentalny serial chwytający za serce. Emitowany jest zwykle w porze obiadowej, czyli podczas gdy one siedzą przed telewizorem, ja – nieświadoma treści, które niesie program – przyrządzam im obiad. Pewnego dnia postanawiam obejrzeć program z nimi.
O zgrozo!
Niewtajemniczonym podaję poniżej przykłady opisów bohaterów (jeżeli jeszcze tacy w filmie nie wystąpili, to na pewno wkrótce pojawią się).
Marcel, 17 lat, ukrywa przed światem, że ma 13 letniego syna.
Tadeusz, 44 lata, ma 22 kochanki, ale każdej pozostaje wierny.
Janina, 22 lata, wyjawia mężowi swój sekret: jest 42-letnim Janem.
Żaneta, 37 lat, odebrali jej prawa rodzicielskie bo słuchała death metalu.
Moje dzieci, zwłaszcza 7-latka, nie są jeszcze gotowe na przyjmowanie takiej wizji świata!
— Nie będziecie tego więcej oglądać — oznajmiam tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Wychodzą obrażone. Słyszę, jak starsza córka szepcze do młodszej:
— Jak tak dalej będzie, trzeba trzeba będzie odebrać mamie prawa rodzicielskie.