Dialog archiwalny. 🙂 Leżymy na pomoście, córka zagaduje mnie:
– Mamo, miałaś kiedyś zapalenie gardła?
– Tak.
– A zapalenie oskrzeli?
– Tak.
– A zapalenie jąder?
– Nie!
– Dlaczego?
– Bo nie mam jąder!
– A ja wiem, kto ma jądra.
– O rany, 30 stopni upału, a nas czeka rozmowa o anatomii człowieka – westchnęłam w myślach. – Kto? – spytałam.
– Ziemia. Planeta Ziemia i inne planety! – krzyknęło radośnie dziecko.
🙂
Statuses
Dziś Światowy Dzień Walki z Otyłością. Większość tego, co mam na ten temat do powiedzenia napisałam w tekście Nie lekceważ nadwagi swojego dziecka (ani swojej) – zapraszam do lektury, również komentarzy, bo wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja.
Z okazji Dnia Chłopaka zapraszam Was do tekstu 5 najważniejszych cech chłopaka (i mężczyzny):)
Młodsza córka, uczennica drugiej klasy szkoły podstawowej, zdobywająca zwykle maksymalną ilość punktów na szkolnych testach, sprawdzianach i kartkówkach, dziś przy śniadaniu poskarżyła mi się na swoją wychowawczyni (którą mieliście okazję poznać tutaj).
– Pani zepsuła nam wczoraj niespodziankę 🙁
– Dlaczego? – spytałam.
– Powiedziała nam, że wszyscy zdadzą do trzeciej klasy. A ja wolałabym dowiedzieć się o tym w piątek, na zakończeniu roku szkolnego.
– A miałaś podejrzenia, że możesz nie zdać? – spytałam próbując zachować powagę, wszak dziecko było śmiertelnie poważne.
– Mamo, nigdy nie ma pewności – pouczyła mnie 8-latka.
Od lat Dzień Dziecka świętujemy zwolnieniem naszych dzieci z obowiązków domowych, niech odpoczną, w końcu to ich święto! Dziewczynki w wigilię Dnia Dziecka krzątają się aż do godzin nocnych po domu i podwórku niczym mróweczki: gotują obiad, myją podłogi, koszą trawę, rąbią drewno, sprzątają garaż i wiele innych, by na Pierwszego Czerwca mieć spokój. Zapraszam do lektury dwóch krótkich tekstów, w których to opisuję, tekst nr 1: Z okazji Dnia Dziecka, odpocznij córeczko i tekst nr 2: Upiorne dzieci.
Ostatnio do grona Czytelników Nishki przybyło wiele osób, dlatego chciałam Was, Drodzy Nieznajomi, zaprosić do tekstu, który napisałam kilka miesięcy temu, a który jest dla mnie ważny: „Fantazjując o nieznajomych”. Tak, tak, o Tobie też fantazjuję 🙂
Dziś zapraszam Was do tekstu, który mimo, że powstał kilka miesięcy temu, niestety wciąż jest aktualny: Robiła biznes na dzieciach. Szokujące informacje. Skandaliczne fakty. Lektura obowiązkowa zwłaszcza dla osób, które mają dzieci w wieku 4-8 lat. Polecam jednak uwadze wszystkich.
Znad jeziora wróciłam wcześniej, by spędzić z mężem (który nad jeziorem nie był) naszą rocznicę ślubu. Dzieci zostaną jeszcze kilka dni nad wodą z moją mamą. Wczoraj telefonuje do mnie starsza córka:
– I jak spędzicie rocznicę ślubu? Idziecie na tamtą imprezę, na którą mieliście iść?
– Nie wiem jeszcze..
– Mamo, no coś ty, nawet się nie zastanawiaj, idźcie na tę imprezę, bawcie się, wykorzystajcie to, że nie ma dzieci i macie luz!
Po zabawie w pieska, przyszła pora na zabawę w policjanta.
– Mamo, pobawimy się w policjantkę i kierowcę? – zaproponowała mi córka.
– Ok.
– Więc ty bądź policjantką – rozdzieliła role i zajęła w samochodzie miejsce kierowcy.
– Proszę mi pokazać dokumenty – zażądałam, zapinając guzik w mundurze – I wytłumaczyć, dlaczego przekroczyła pani dopuszczalną prędkość.
– Mrożonkę w samochodzie wiozłam. Nie chciałam, żeby się roztopiła – odpowiedziała, wręczając mi prawo jazdy i dowód rejestracyjny.
– Przecież zimę mamy! Mhm. Zastanawiam się teraz, czy wręczyć pani mandat w wysokości 300 zł – poprawiłam swoją policyjną czapkę – czy dać pouczenie.
– O, nie! Wolę mandat!
Od kilku tygodni ulubioną zabawą młodszej córki jest zabawa „w pieska”. Początkowo było dość sympatycznie, chętnie wcielałam się w rolę właściciela psa.
Jednak w pewnym momencie zaczęło mnie to drażnić: głośne szczekanie, lizanie po twarzy, bolesne ugryzienia, chodzenie na czworakach, podchodzenie ze smyczą w zębach i domaganie się prowadzenia na niej. Słowem: czułam się jak zbity pies. Dlatego grzecznie poprosiłam córkę.
– Proszę cię, odpocznijmy trochę od zabawy w pieska.
– Dobrze, to już ostatni raz.
Chwilę później:
– Hau! Hau!
– Proszę się, nie liż mnie, psiakrew, dosyć, przestań, pocałuj psa w nos, nie baw się już w pieska!
Po jakimś czasie (gryzłam już syfon):
– Hau! Hau!
– Na psa urok, ostatni raz przychodzisz do mnie jako pies!
– Dobrze.
A za moment:
– Miau, miau – zrobiła koci grzbiet, otarła się o moje nogi i podrapała pazurkami moją dłoń.
– Mamo, kupisz mi królika?
– Nie, żadnych królików.
– A zająca?