Uczmy dzieci uczciwości – dziś jest słodkim kłamczuszkiem i złodziejaszkiem, kiedyś będzie oszustem

Bywa, że dzieci, żeby osiągnąć swój cel, dopuszczają się drobnych oszustw: coś podkradną, ukryją, skłamią, sfałszują podpis itd. To, jak rodzic zareaguje na tego typu zachowanie dziecka, jest moim zdaniem kluczowe w wychowaniu go na uczciwego człowieka. Nigdy nie bagatelizowałam drobnych oszustw dzieci. Kiedyś mogą stać się wielkimi.

Słodki złodziejaszek kradnie słodkiego batonika

Syn mojej znajomej pochwalił się kiedyś mamie, że razem z kolegą ukradł w sklepie batonika. Tak, tak: pochwalił się, opowiadał o tym mamie jako o akcie zaradności, odwagi i sprytu. Wiecie, co zrobiła moja znajoma? Kazała iść synowi do sklepu, podejść do każdej obecnej w sklepie ekspedientki, powiedzieć o swoim zachowaniu, przeprosić i wręczyć każdej z nich po kwiatku kupionym za swoje kieszonkowe.

Syn prosił by mu to darowała:

– Mamo, kupię ci wielki bukiet róż, a nawet dwa! Ale nie każ mi iść do tych pań! To przecież tylko jeden mały batonik wart złotówkę!

Kobieta była nieugięta. Wiedziała, że jeżeli teraz ujdzie mu płazem „drobna” kradzież, to potem nie będzie miał problemów, by dokonać kolejnej.

– Daj mi proszę jakąś prawdziwą karę, na przykład zakaz korzystania z komputera! – jęczał chłopak.

Nie zgodziła się. Chciała, by syn poniósł konsekwencje swojego czynu, by stanął twarzą w twarz z osobami, które okradł. Wytłumaczyła też, że musi przeprosić wszystkie pracujące w sklepie panie, bo narażał każdą z nich na nieprzyjemności: gdy ze sklepów znikają towary, karę za to ponoszą  zwykle pracownicy.

Panie przyjęły przeprosiny ze zrozumieniem, a chłopiec przysiągł sobie, że nigdy więcej nic nie ukradnie.

Zaradny uczeń ściąga z internetu test

Pamiętam, że kilka lat temu córka opowiadała mi, że kilkoro uczniów z jej klasy, przygotowując się do sprawdzianu z jednego z przedmiotów, regularnie ściągało sobie testy wiedzy z portali przechowujących i udostępniających pliki. Nie chodziło o testy przykładowe, których rozwiązywanie może stanowić dobrą metodę nauki. Chodziło o testy, które pojawiały się na szkolnych sprawdzianach. Kilka kliknięć i ściągnięty test. Nauczenie się odpowiedzi i szóstka w kieszeni. Co więcej, część rodziców doskonale wiedziała o praktykach swoich zaradnych pociech!

Mimo, że uważam, że testy są nieskuteczną metodą nauki, nie jestem w stanie usprawiedliwić wykradania ich, następnie oszukiwania, że widzi je się pierwszy raz, wreszcie: otrzymywania nagród w postaci celujących ocen za bezbłędne ich rozwiązywanie. Jeżeli uważam system za zły, to nie oznacza, że mam prawo oszukiwać ten system. Tolerowanie przez rodzica korzystania z gotowych testów kształtuje w dziecku postawę nieuczciwości, oszukaństwa i cwaniactwa. 

Gdybym dowiedziała się, że moje dziecko korzysta z gotowych testów, czyli dopuszcza się oszustwa, przeprowadziłabym z nim poważną rozmowę.

Kradzież złotówki to nie kradzież?

Tak jak wtedy, gdy dowiedzieliśmy się, że nasza kilkuletnia wówczas córka prawie codziennie podkrada z szafki, na którą mąż odkładał monety, po złotówce, za którą potem kupowała sobie słodycze. Usiedliśmy razem z nią przy stole, z zaniepokojeniem wyraźnie wymalowanym na naszych twarzach i przeprowadziliśmy nieomalże przesłuchanie. Pytaliśmy, jak często to robiła, od kiedy, dlaczego.

 – Potajemnie zabierałaś cudzą własność, czyli własność taty. A to jest właśnie KRADZIEŻ. Gdybyś była dorosła i w grę weszłyby wyższe sumy pieniędzy, mogłabyś pójść za to do WIĘZIENIA – tłumaczyliśmy jej to grobowym tonem.

Momentami ciężko było nam powstrzymać się od śmiechu, wszak mowa była o małych sumach pieniędzy, jednak naszym celem było uświadomienie jej, że takie zachowanie jest niewłaściwie. Zwłaszcza, że nie była wcale aż tak niewinnym i nieświadomym dopuszczania się złych czynów dziecięciem, jakby się wydawało: wiedziała, że nie pozwolimy jej codziennie kupować sobie słodyczy, więc postanowiła, że będzie to robić w ukryciu.

Po tej rozmowie nigdy więcej nic nam nie podkradła.

Dziś oszustwo w grze planszowej, jutro oszustwo podatkowe

Pamiętam też, jak kiedyś grałam z jedną z córek w grę planszową Rumikub. Podczas gdy ja kręciłam się po kuchni, ona miała przygotować stanowisko gry: rozłożyć planszę, pomieszać elementy gry itp.

– Mamo, czy mogę już wylosować swoje liczby? – spytała mnie.
– Jasne, losuj – odparłam, szykując herbatę.

Chwilę potem okazało się, że dziwnym trafem wśród liczb dziecka znalazło się osiem kolejno następujących po sobie. (dających je tym samym przewagę w grze). Przypadek? Nie. Siedmiolatka wpadła na pomysł, żeby wygrać ze mną za pomocą „drobnego” oszustwa.

Gdyby mój wzrok mógł palić, dziewczynka obróciłaby się w proch. Kiedy zorientowała się, że wiem, że mnie oszukała, zapłonęła ze wstydu i najchętniej zapadłaby się pod ziemię. Ale nie było tak łatwo! Czekała nas poważna rozmowa. I nie byłam mamą przymykającą oko na małe oszustwo córeczki, NIE mówiłam:

– Oj ty, łobuzie, chciałaś mamę oszukać? Prawie ci się udało hihi. Poradzisz sobie w życiu, moja zaradna pannnico! – tak nie powiedziałam. O nie.

Byłam matką zawiedzioną. Choć wierzcie mi: odgrywanie tej roli było trudne, wszak cóż znaczy wykradnięcie kilku pionków z gry przez małe niewinne rączki?

Jednak dziś to będą pionki z planszowej gry, a za kilkanaście lat oszustwa podatkowe.

Nie znam badań, ale zaryzykuję stwierdzenie, że to właśnie z rodziców przymykających oko na działania dziecka niezgodne z prawem lub powszechnie przyjętymi zasadami, „rodzą się” sportowcy stosujący doping, księgowe oszukujące firmy, w których są zatrudnione, studenci piszący prace licencjackie metodą Ctrl C + Ctrl V, czyli kopiuj-wklej, złodzieje, oszuści, słowem: ludzie na bakier z prawem.

Nie bagatelizujmy drobnych kłamstw i oszustw dzieci. Zresztą, co to za rozróżnienie na małe i duże oszustwa? Uczmy dzieci uczciwości. 🙂

Komentarze: