Od kilku dni jestem z dziećmi nad jeziorem (o czym wiedzą obserwujący mnie na Instagramie, bowiem prawie codziennie dodaję tam zdjęcia z naszego pobytu). Moje córki mają dość specyficzne poczucie humoru, uwielbiają na przykład śmiać się ze swojej biednej i bogu ducha winnej matki.
Czy to zdjęcie również – tak jak mi – jawi się Wam jako niewyraźne i wypikselowane? Mam tu bardzo słabe łącze internetowe. Czy ze zdjęciem rzeczywiście jest coś nie tak, czy to tylko ze mną, np. moim przegrzanym przez słońce mózgiem?
Wracając do moich córek: gdy mam pod ręką telefon lub notes, zapisuję ich dialogi i monologi i za kilka lat będę je nimi szantażować. Oto część z nich.
*
Córki bawią się w jeziorze już prawie godzinę. Skaczą z materaca, ścigają się na dmuchanych zwierzętach, pływają, nurkują itd. Widzę, że są już zziębnięte, mają sine usta, sugeruję więc, by wyszły z wody i ogrzały się. Szepczą coś między sobą.
– Mamo, jeszcze nie! Prosimy! – wykrzykuje młodsza tonem przesadnie błagalnym.
– Pozwól nam cieszyć się dzieciństwem! – dodaje starsza (przypominam: uczennica gimnazjum) tonem przesadnie dramatycznym.
– Chociaż na wakacjach! – krzyczą chórem.
*
Leżymy na pomoście, młodsza córka zagaduje mnie:
– Mamo, miałaś kiedyś zapalenie gardła?
– Tak.
– A zapalenie oskrzeli?
– Tak.
– A zapalenie jąder?
– Nie!
– Dlaczego?
– Bo nie mam jąder!
– A ja wiem, kto ma jądra.
O rany, zaraz zacznie się rozmowa o męskiej anatomii, nie jestem na to przygotowana – wzdycham w myślach.
– Ziemia. Planeta Ziemia i inne planety! – krzyczy radośnie dziecko.
*
– A w drugiej połowie sierpnia jedziemy nad morze. Dość dużą gromadą, bo do Polski przyjeżdża brat twojego zięcia z rodziną – opowiadam mamie na pomoście.
– Wynajęliście nad morzem dom? – dopytuje mama.
– Nie, kupiliśmy – do rozmowy wtrąca się starsza córka. – Stać nas. Pieniądze są – dodaje chełpliwie.
– Oczywiście z bloga Nishki – uściśla młodsza.
Obie wybuchają śmiechem 🙂