Wszyscy kochamy szkolne uroczystości!!! :)

.
Kiedy zasiadam na długie godziny, by celebrować uroczystość zakończenia roku szkolnego, to już po kilkunastu minutach nabieram głębokiego przekonania, że chcę, żeby to się nigdy nie skończyło! 

Na szkolne przedstawienia wybieram się zawsze bardzo chętnie i już na kilkanaście dni przed premierą, niecierpliwie zerkam na kalendarz i odliczam, dni, jakie zostały do tego wydarzenia. Hurra, to już jutro!

Uwielbiam zwłaszcza tak lekkie uroczystości jak zakończenie roku szkolnego. Akcja rozgrywa się w sali gimnastycznej przystrojonej specjalnie na tę okazję. Scenografia jest tak sprytnie i pomysłowo zaplanowana, że miejsca siedzące przypadają tylko nauczycielom, uczniom i co piątemu rodzicowi, pozostali: stoją. To tylko 100 minut, więc nikt nie robi z tego problemu. Przeciętny widz, który pierwszy raz trafia na przedstawienie i jeszcze nie rozumie tej sztuki, może na początku wykazywać zdziwienie, widząc kilkudziesięciu rodziców stłoczonych w jednym miejscu i pokrzykującą na nich panią nauczycielkę:

– Proszę się rozejść, jak sztandar szkoły ma tędy przejść?!

Większość z nas takie reprymendy cieszą i podnoszą na duchu, bo sądząc po tonie jaki przybiera, myli nas z uczniami. Cieszymy się, nie dlatego, że  uświadamiamy sobie, że bycie uczniem mamy już dawno za sobą, lecz dlatego, że ta pomyłka oznacza, że bardzo młodo wyglądamy!

Podczas przedstawienia dochodzi do wielu interesujących wątków i zwrotów akcji, m.in.:

– trwających kilkadziesiąt minut podziękowań dla wszystkich zasłużonych szkolnej społeczności rodziców i członków rady rodzicielskiej

– przemowy dyrektora szkoły, który informuje, że oto nastąpił koniec roku szkolnego, że wakacje na pewno będą pełne wrażeń, że spotkamy się już za dwa miesiące

– podkreślenia, że wakacje zasłużone dla wszystkich, bo przecież wszyscy uczniowie ciężko pracowali, niezależnie od wyników i ocen, bo nie to jest najważniejsze. Mimo to, nagródźmy teraz tych NAJLEPSZYCH I NAJGRZECZNIEJSZYCH uczniów i wyczytajmy teraz wszystkich, a liczba ich to pewnie ze 144, bo w każdej z kilkunastu klas mamy takich uczniów po kilkunastu, zaprośmy teraz na scenę po kolei każdego z nich i wręczmy dyplom. A wy, pozostali uczniowie, głowa do góry. Jesteście trochę gorsi, ale to nic!

Zakończenie zawsze zaskakuje. Do ostatniej minuty widz trzymany jest w napięciu i niepewności, wszak nie wie, w którym miejscu nastąpi druga część widowiska, czyli do jakiej sali rozejdą się uczniowie z poszczególnych klas ze swoimi rodzicami na spotkanie z wychowawczynią.

Jeżeli ktoś ma takie szczęście jak ja i posiada dwójkę dzieci, które są w różnych przedziałach klasowych, to może jednego dnia uczestniczyć w dwóch przedstawieniach gratis! Oznacza to, że po drugiej części pierwszego widowiska, pędzę czym prędzej na pierwszą część drugiego widowiska!

Tekst pisałam, gdy starsza córka była jeszcze w podstawówce. Odkąd jest w gimnazjum nie życzy sobie, bym brała udział w jej uroczystości, nad czym bardzo ubolewam:(

Reasumując, szkolne uroczystości zakończenia roku szkolnego zakwalifikowałabym do najlepszych, jakie w życiu oglądałam. Polecam każdemu, kto szuka wrażeń i inspiracji. Jeżeli nie macie dzieci w wieku szkolnym, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby UDAĆ, że się jest czyimś rodzicem i po prostu incognito wejść podczas tego typu uroczystości do jakiejś pobliskiej szkoły! 🙂

Komentarze: