fot. Bartek Goldyn
Takiej talii, jak na tym zdjęciu, nigdy nie miałam. Być może to magia imienia: Natalia ma Na Talii tłuszcz. 😀 Ale jeżeli jest się zdolnym grafikiem, łatwo ją w Photoshopie uzyskać. Od kilku dni we Francji takie zdjęcia będą musiały być opatrzone informacją o retuszu.
Otóż wraz z początkiem października weszła tam w życie uchwalona w maju ustawa nakazująca specjalne oznaczanie zdjęć, które zostały poddane obróbce graficznej.
Narażanie młodych ludzi na niemieszczący się w normach i nierealistyczny wygląd ciała prowadzi do obniżania własnej samooceny.
– mówiła ówczesna minister zdrowia i spraw społecznych, Marisol Touraine.
Od teraz każde zdjęcie, które zostanie wykorzystane w kampanii reklamowej, a zostało poddane obróbce graficznej, musi mieć specjalną adnotację Photographie retouchée. I to w podobnym stylu, jak ostrzeżenia na paczkach papierosów, czyli czarny napis w ramce na białym tle. Kto złamie zakaz, będzie musiał zapłacić karę wynoszącą 30% budżetu reklamowego – czyli niemało!
Dwa lata temu opublikowałam na blogu tekst, do którego zdjęcia wykonywał mi mój przyjaciel Bartek Goldyn. Nie pamiętam już, kto z nas, ja czy on, wpadł na pomysł, żeby wtedy trochę Nishkę odchudzić. Przy okazji, zajrzyjcie na fanpage Bartka i zobaczcie, jakie rewelacyjne zdjęcia zwierząt robi! I wcale ich, jak mnie, nie wyszczupla! 😀
Nishka po retuszu i przed retuszem.
Pisałam wtedy:
[grunt to cytować samą siebie 😉 ]
Pamiętajcie, Drogie Kobiety i Drodzy Mężczyźni: nie sugerujcie się zdjęciami modelek, bo bardzo często ich zgrabne sylwetki są wynikiem majstrowania grafika obrabiającego zdjęcia. Ich nieskazitelne, pozbawione niedoskonałości ciała to często iluzja! Na pewno dałyście się nabrać widząc moje foty, prawda? Dam sobie rękę uciąć, że nie przyszło Wam do głowy, że to zdjęcie fałszuje rzeczywistość. Pamiętajcie: to Wy ustalacie kanon piękna Waszego ciała, to Wy decydujecie, czy jesteście z niego zadowolone, niezależnie od tego, czy kształtem odbiega czy nie od „norm” prezentowanych w popkulturze!
W pierwszej chwili bardzo ucieszyła mnie decyzja Francji, która jest odpowiedzią na fakt, że coraz więcej kobiet cierpi na obniżone poczucie własnej wartości i problem z akceptacją własnego wyglądu. Nic dziwnego: dokonując porównania do nierealistycznych, bo poprawionych w programach graficznych ciał i twarzy modelek występujących na zdjęciach, jesteśmy na przegranej pozycji. Wizerunek współczesnej kobiety prezentowany w kulturze masowej jest nierealny. Używanie Photoshopa jako poprawiacza urody – tu wygładzę, tu wyszczuplę, tu zaokrąglę, tu usunę zmarszczkę, to dodam koloru, stało się stałą praktyką, zwłaszcza magazynów modowych i urodowych. Oto kilka zdjęć celebrytek „przed” i „po” ukazujących, jak wiele może zmienić retusz.
Cieszy mnie, że coraz więcej mówi się o konieczności uświadamiania ludziom, zwłaszcza młodym, że to, co widzą w tak zwanej kulturze popularnej, jest często manipulacją i ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.
Z drugiej jednak strony, gdy się nad tym ruchem Francji zastanawiam, myślę sobie, czy nakazanie oznaczania retuszowanego zdjęcia, nie jest trochę naiwne?
– Bartek, a co jeszcze trzeba było, oprócz Twoich umiejętności, dobrego aparatu fotograficznego i luźnej atmosfery, która między nami panowała, żeby te zdjęcia wyszły, takie jakie wyszły? – spytałam go dziś.
– Kierunek światła/świateł. Jakość światła: odpowiednie rozproszenie, w tamtym przypadku zmiękczenie, bo tego chciałem- zaczął wyliczać. – Długość błysku. Ustawienie czarnych blend, aby światło się nie odbiło tam, gdzie go nie chciałem. Dobór ogniskowej, dobór przysłony obiektywu. Temperatura światła, barwy. Do tego doszło odpowiednie ułożenie się przed aparatem, czyli pozowanie.
– Plus miałam na sobie makijaż, włosy prosto od fryzjera, bo akurat dzień wcześniej je obcięłam i pofarbowałam i czarny kolor ubrania, który mnie również nieco optycznie wyszczuplił. Gdybym tam stanęła tuż po wstaniu z łóżka, w burej koszuli nocnej, to wyglądałabym inaczej. Może te wszystkie informacje też powinno się na zdjęciu podkreślić? „Kobieta na zdjęciu ma na sobie makijaż: podkład maskujący niedoskonałości jej cery, tusz do rzęs czyniący oczy bardziej wyrazistymi oraz wyszczuplające optycznie ubranie?” – zastanowiłam się.
– Poprawianie swojego wyglądu: tego „w życiu” i na zdjęciach istniało od zawsze. Teraz doszły po prostu następne narzędzia i jak każde narzędzie programów graficznych można go używać na różne sposoby – odparł Bartek. – Jednym pomagają wyrazić się, przedstawić to, co mają w głowie, inni będą podbudowywać swoje ego tworząc zdjęcia wręcz nieprawdopodobne, a jeszcze inni będą odchudzać do granic absurdu modelki i tworzyć ich skórę idealną.
Nieprawdopodobne zdjęcia zawsze kusiły – snuł dalej swoją opowieść Bartek. – Przykładowo, w okresie kiedy pojawiła się fotografia istnieli ludzie, którzy pierwszymi aparatami potrafili udokumentować istnienie duchów. Dziś istnieją osoby fotografujące zwierzęta: żaby, ślimaki, modliszki w nieprawdopodobnych sytuacjach. Wszystko to ustawki! Wrzuca taki fotograf następujące zdjęcie i dodaje opis:
„Kiedy wyszedłem na poranny spacer, spotkałem taką oto tańczącą żabę”.
Tysiące lajków, zachwytów, wzruszeń zagwarantowane. A w rzeczywistości koleś ustawił tę żabę do zdjęcia za pomocą sznurków, które potem w photoshopie wyciął! – opowiadał mi Bartek, interesujący się fotografią zwierząt -> KLIK. 🙂
Pojawia się pytanie, czy to oznacza, że zawsze trzeba ujawniać prawdziwe kulisy zrobienia zdjęcia? I co to znaczy retusz? Gdzie kończy się „dobry i słuszny” retusz, a zaczyna „zły i szkodliwy?” Czy influencerka, czyli np. właścicielka popularnego konta na Instagramie, która zrobi sobie zdjęcie w spodniach marki H&M czy Zary i usunie sobie na zdjęciu z twarzy ranę z zadrapania, które zrobił jej rano kot, a do tego zastosuje filtr na Instagramie, który przecież też będzie pewnego rodzaju obróbką, bo ingerencją, podejdzie pod tę ustawę?
Kluczem jest tutaj przede wszystkim edukacja. Tłumaczenie, zwłaszcza młodym pokoleniom, że wiele obrazów, za pomocą których przedstawiana jest współczesna kobieta, jest nierealnych, ma niewiele wspólnego z tym, jak wygląda w rzeczywistości, tuż po wstaniu z łóżka. 🙂 Albo, owszem, może tak wyglądać, ale może to być okupione setkami godzin spędzonych na siłowni, fitness klubach lub salonach piękności.
Z drugiej jednak strony, zdaję sobie sprawę z tego, że ciężko jest dorastać w świecie, w którym jesteśmy wprost bombardowani nierealistycznymi obrazami idealnych kobiet. Więc trochę jednak cieszę się z tego prztyczka w nos dla francuskich reklamodawców i w pewnym sensie chciałabym, żeby taka ustawa została uchwalona i w innych krajach. Ale potem pojawia mi się w głowie pytanie: a co, jeżeli doprowadzi to do tego, że zostaniemy zalani zdjęciami kobiet, które przeszły dziesiątki zabiegów „medycyny estetycznej”, operacji, mają na sobie tony makijażu, silikonu itd – słowem, są wyretuszowane nie przez Photoshopa, lecz przez chirurga plastycznego lub kosmetyczkę?
To, co mnie na pewno cieszy, to że da się zaobserwować trend odczarowywania perfekcyjności i przykładem tego jest na przykład tegoroczny kalendarz Pirelii, w którym gwiazdy wystąpiły bez makijażu.
Im więcej takich zdjęć, im więcej naturalności w prezentowaniu siebie i więcej dystansu do tego, co widzimy w internecie, social media, popkulturze itd tym lepiej. Z jednej strony miejmy świadomość, że niektóre zdjęcia mogą być „fake phototosami”, z drugiej strony nabądźmy umiejętność powiedzenia sobie:
– A nawet jeżeli ona tak naprawdę wygląda, to co z tego? Ja wyglądam tak, ona inaczej. Phi. Świat byłby nudny, gdybyśmy wszyscy byli skrojeni na jedną perfekcyjną miarę.