Gdy moje dzieci czytają, zielenieję z radości


Czytelnicy moi, wysłuchajcie tej opowieści i wiedzcie, że jest ona zaiste na miejscu, wszak cały świat świętuje dziś Dzień Książki. Za górami, za lasami żyła sobie starsza córka Nishki, która bardzo lubiła czytać książki. Pewnego dnia pielęgniarka szkolna skierowała ją na badanie okulistyczne.

Po badaniu, które wykazało krótkowzroczność, okulista rzekł bez zastanowienia do Nishki, nie zwracając zupełnie uwagi na to, że wszystkiemu bacznie przysłuchuje się dwunastolatka:

— Wie pani, prymitywne plemiona, które nie umiały czytać a tym samym nie nadwyrężały oczu, miały doskonały wzrok.

Po wyjściu od okulisty, córka rozpaczliwie krzyknęła do matki:

—  Dlaczego nie ostrzegłaś mnie, że czytanie zepsuje mi oczy?!

Było to nieprawdą ale matka nie potrafiła wyprowadzić dziecka z błędu. Dziewczyna na kilka miesięcy obraziła się na książki. Matka zapłakała. Różnych sposobów się podejmowała, żeby zachęcić dziecko do czytania, wszystko na marne! Jedyne, co mogła od córki wyegzekwować to czytanie lektur.

Tak było dopóty, dopóki w sprawę nie zaangażował się mąż Nishki. Oto, zasiadłszy dnia pewnego w swoim fotelu, wezwał do siebie córkę, wręczył jej „Hobbita” i tak do niej rzekł:

 — Skoro chcesz obejrzeć film „Hobbit”, najpierw przeczytaj książkę. Będziesz miała sposobność porównać wizję swoją i reżysera.

Dziewczynka połknęła „Hobbita” w kilka dni. Gdy go przetrawiła, zasiadła do uczty i skonsumowała „Czarnoksiężnika z Archipelagu”. Następnie babcia: matka Nishki, zaniepokojona niedożywieniem wnusi, rzuciła jej na pożarcie trzy części „Igrzysk śmierci”.

13-latka zwariowała! Czytała w każdej wolnej chwili! Któregoś poranka, wprowadzając matkę swą w konsternację oznajmiła:

— Dziś sobie poczytam na języku polskim, bo ostatnio strasznie nudne lekcje.

Tysiąc stron przeczytała w trzy tygodnie. Nieomalże straciła kontakt z rzeczywistością! Spóźniała się na spotkania!

 — Mamo, przepraszam, że jeszcze mnie tam nie ma, gdzie miałam być ale tak się zaczytałam, że straciłam rachubę czasu!!

Kto czytał, ten wie, że Nishka posiada jeszcze drugą córkę: ośmioletnią. Ta, dzięki zabiegom pani wychowawczyni, codziennie, dzielnie, przez 20 minut, z kuchennym stoperem, czytała. Podczas jednego z takich głośnych czytań, do uszu Nishki dobiegło takie oto sformułowanie:

— (…) wtedy królowa zzieleniała z radości.

Już, już chciała wyprowadzać dziecko z błędu i radość poprawić na zazdrość ale w ostatniej chwili postanowiła, że przemilczy to, wszak  tak też ładnie.

Gdy moje dzieci czytają, zielenieję z radości.

Czujny czytelnik zwrócił być może oczyma wyobraźni uwagę na kuchenny stoper, towarzyszący dziecku podczas głośnego czytania. Zaprawdę powiadam Wam ja – narratorka, która się właśnie ujawniam: odgrywa on kolosalną rolę! Kilka dni temu zaproponowałam córce, żeby wykorzystała powrotną drogę do domu na poczytanie, które zgodnie z wolą wychowawczyni ma trwać minimum 20 minut. Jakież było jej oburzenie, tego nie dowie się nikt, kto nam wtedy nie towarzyszył.

— Mamo, no coś ty!! Przecież w samochodzie nie mamy stopera kuchennego, więc jak zmierzymy czas?!!

Komentarze: