
Zafundowałeś mi łzy wzruszenia, gdy w Wall Museum przeniosłam się do 1989 roku i widziałam euforię ludzi na wieść o zburzeniu Twojego muru.
Zafundowałeś mi nadzieję na to, że podobne doświadczenia spotka teraz Białorusinów.
Zafundowałeś mi przygnębienie, gdy spacerowałam obok Pomniku Pomordowanych Żydów Europy.Zafundowałeś mi rozkosz podniebienia, bo każda potrawa, którą mnie częstowałeś, była przepyszna (i wegańska).
Zafundowałeś mi błogość, gdy mogłam beztrosko spędzić dwa wieczory z Pauliną w Twoich kreuzbergskich kawiarniach i pubach.
Zafundowałeś mi złość, bo pomyślałam, że dlaczego Ty potrafisz szanować ludzi bez względu na wszystko, np. orientację seksualną, a w moim mieście zawisły niedawno bilbordy prześladujące społeczność LGBT na znak walki z „tęczowym totalitaryzmem”?
Zafundowałeś mi radość i pogodę ducha, uwodząc od rana do wieczora swoim klimatem i atmosferą.
Zafundowałeś mi ranę na stopie, bo przez 2,5 dnia zrobiłam 50 tysięcy kroków, chcąc jak najwięcej się o Tobie dowiedzieć.
Zafundowałeś mi tęsknotę, którą czuję, żegnając się dziś z Tobą.Fajny jesteś, Berlinie, jeszcze do Ciebie wrócę. <3