Zanim porównasz się do innych, uszczypnij się w język


fot. Agnieszka Dzieniszewska

Obudziłam się wczoraj w całkiem dobrym nastroju i nagle dopadł mnie marazm. Porównałam się bowiem do innych i zechciałam być tam, gdzie mnie nie ma, a wiadomo: wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.

Oto bowiem zajrzałam na facebooka i zobaczyłam, że kilkoro moich ulubionych blogerów jest na konferencji WHO w ramach Europejskiego Tygodnia Szczepień.

– Ech, też chciałabym tam być – westchnęłam w duchu . – Spotkałabym się z Marysią Górecką, Hafiją, Matają i Blog Ojcem, porozmawiałabym sobie z nimi, wysłuchała wykładów i prelekcji i po raz setny odetchnęła z ulgą, że szczepię dzieci i napisała kolejny tekst zachęcający do szczepień. Słyszałam dziś w radiu, że w Polsce już 30 tysięcy dzieci jest niezaszczepionych i jeżeli ten trend się utrzyma, grozi nam epidemia – pomyślałam i na chwilę zapomniałam o swoich „zmartwieniach”, jednak zaraz, patrząc jak moje koleżanki wrzucają wspólne zdjęcia na Instagram, znów zaczęłam marudzić. –  I wyszłabym z domu. Tak jak oni. Są teraz razem. A ja sama, wróć: z absorbującym niemowlęciem. Oni razem. Ja tu, w lesie, w dresach, między grzechotką a papką z marchewki. A oni tam, w Warszawie, wystrojeni, nasiąkają treściami z ciekawych prelekcji. Ja i oni. Dzieli nas przepaść – porównałam nas.

Słowo klucz: PORÓWNAŁAM.

Wszyscy bębnią o tym, jak być szczęśliwym. A ja dziś podzielę się z Wami niezawodnym sposobem na to jak się unieszczęśliwić. Gotowi?! 🙂

Potrzebujesz do tego dwóch rodzajów lusterek.

Zacznijmy od tradycyjnego, czyli tafli szkła, w której będziesz mogła się przejrzeć, najlepiej dużej, odbijającej całą twoją sylwetkę. Przydatnym rekwizytem będzie zdjęcie kobiety (lub mężczyzny, jeżeli nim jesteś) ucieleśniającej współczesny ideał piękna (lub przystojności).

Pozwólcie, że na chwilę zostawię Was samych i pójdę do internetu poszukać takiej kobiety.

<szuka>

Mamy to.

Przyjrzyj się dokładnie temu zdjęciu. Następnie rozbierz się do bielizny i spójrz wnikliwie na swoje odbicie w lustrze. Porównaj wasze twarze, włosy,  biusty, brzuchy, talie, biodra, nogi.

Niech zgadnę: od razu Ci lepiej, prawda? 😀

Drugim lusterkiem, którego potrzebujesz, jest lustro metaforyczne, w którym będziesz mogła przyjrzeć się swojej duszy, intelektowi, wiedzy, pozycji społecznej, osiągnięciom. Słowem, temu, co na pierwszy rzut oka niewidoczne, a jednak określające Cię. Rekwizytem, którego będziesz potrzebować do tego zadania będą inni ludzie i ich osiągnięcia.

Pomyśl na przykład o takiej Angelinie Jolie.

Piękna, inteligentna, odważna, bogata, utalentowana, matka szóstki, aktorka, zdobywczyni Oskara, reżyserka, zaangażowana w działalność charytatywną, Ambasador Dobrej Woli. A Ty? Co zrobiłaś i osiągnęłaś w życiu?

Albo taki Lew Tołstoj: wiesz, że znał kilkanaście języków obcych? Fenomenalny powieściopisarz. Jego „Anna Karenina” jest jedną z moich ukochanych książek – jeżeli nie czytałyście, polecam! Choć może lepiej nie czytajcie, bo gdy w trakcie lektury porównacie się do tytułowej bohaterki i zrozumiecie, że nikt nie kocha Was tak mocno jak Wroński kochał Annę, może Wam się zrobić smutno. Sorry, nie jesteście tak wyjątkowe jak Karenina, zbyt wiele Wam do niej brakuje!

Podaję takie nieosiągalne przykłady, znana aktorka i nieżyjący już pisarz, a przecież można sięgnąć bliżej. Na pewno masz w swoim otoczeniu kogoś, z kim zestawiony wypadasz naprawdę słabo. Aż wszystkiego się odechciewa, co? I nie chodzi o to, że życzysz mu źle, czy że przemawia przez Ciebie zazdrość lub jeszcze gorzej: zawiść. Nie, po prostu gdy widzisz, jak inni świetnie sobie radzą, jakie odnoszą sukcesy w życiu zawodowym, rodzinnym, towarzyskim i porównujesz ich do siebie, to przestaje Ci się wszystkiego chcieć… Bo takie właśnie podstępne są te porównania. Odbierają nam wiarę w nasze możliwości, zapał i energię do działania, podcinają skrzydła.

PORÓWNANIA do innych są są formą osądu nad sobą, a to rzadko kiedy wychodzi nam na plus.

Zawsze znajdziemy kogoś, kto ma lepiej od nas.
Kto zapamiętuje automatycznie wszystko, co przeczyta, choćby dotyczyło to najtrudniejszych zagadnień chemicznych, ekonomicznych czy fizycznych (pozdrawiam mojego męża).
Kto może pochłaniać tony słodyczy i węglowodanów, a wciąż ma płaski brzuch.
Kto ma pokłady cierpliwości dla swoich dzieci.
Kto ma niesamowity dryg do języków obcych i beztrosko włada sobie angielskim, niemieckim i włoskmi, a rosyjskim na poziomie komunikatywnym (pozdrawiam moją kuzynkę Karinę).
Kto z mlekiem matki wyssał umiejętność składania suchego prania tuż po zdjęciu go ze sznurka lub wyjęciu z suszarki, dzięki czemu nigdy nie ma krzeseł z górą suchego prania aż po sufit.
Kto w najbliższy weekend majowy wyjeżdża, a Ty jak i rok temu zostajesz w domu.

Miesiąc temu, po roku przerwy wróciłam do biegania. Co drugi dzień pokonuję 4 km (więcej nie jestem w stanie). Jestem z siebie bardzo dumna! Wtem na facebooku wyświetla mi się informacja, że koleżanka dwa razy w tygodniu pokonuje 10 km, choć też miała roczną przerwę. Rany, ale mam beznadziejną kondycję.. – myślę.

Wiele z Was, czytając to, myśli pewnie:
– O, Nishka ty przynajmniej przebiegasz te 4 km, ja po 1 km wysiadam..
– Daj spokój, ja nawet kilometra nie przebiegnę… – dołącza ze smutkiem następny porównujący się.

Mam propozycję: dajmy sobie spokój z tymi porównaniami. 🙂

A to oczywiście zaczyna się już w dzieciństwie. Jeżeli porównujesz oceny swojego dziecka do ocen jego kolegi, istnieje duże prawdopodobieństwo, że w przyszłości będzie porównywało swoje zarobki/zawodowe osiągnięcia/ilość pochwał od szefa itd. do innych.


Mówiąc do dzieci:
–  Taki z ciebie chudzielec, bo nic nie jesz, patrz jaką Kasia ma ładną sylwetkę.
lub
– Gdybyś nie jadł tyle słodyczy to byłbyś szczupły jak Staś.
…zwiększamy prawdopodobieństwo, że będą w przyszłości bardzo porównywać swoje sylwetki do idealnych ciał innych „Katarzyn” i „Stanisławów”.

Zarówno w kwestii wyglądu jak i sferze osiągnięć, myślenie porównawcze rzadko kiedy przynosi pozytywny skutek i zwykle nas unieszczęśliwia albo, jeżeli porównujemy się do „dołu”, napełnia pychą i poczuciem wyższości.
Jasne, są sytuacje, w których może stać się sprzymierzeńcem i stanowić motyw do rozwoju, np. ktoś widząc, że leniwa Nishka jednak zmobilizowała się i ruszyła tyłek, może wziąć z niej przykład i zacząć biegać, jednak lepiej w porównaniach nie przeginać.

Oczywiście nie da się zupełnie z innymi nie porównywać. Inni ludzie stanowią nasz kontekst i punkt odniesienia. Odnosimy się do nich, z niektórymi identyfikujemy się i aspirujemy do nich, traktując ich jak wzór, innych negujemy i stajemy wobec nich w opozycji.(„Nigdy nie zachowałabym się jak on”). Dzięki porównaniom, które są głównym elementem kontekstu społecznego, określamy swoją tożsamość.

Kluczem jest to, żeby nadmiernie się nie porównywać. Nie wpadajmy w pułapkę porównań, bo… to pułapka. 🙂

Komentarze: