Dziecko i komputer

Stosując terminologię Margaret Mead:

Gdybyśmy żyli w erze preindustrialnej…
–  Córko, pozwól do mnie. Masz już 17 lat, nadszedł czas, żebym cię czegoś nauczyła. Czy mówi ci coś słowo „komputer”?

–  Coś, gdzieś, kiedyś, słyszałam..

–  Nie ma się czego wstydzić. Dziś wytłumaczę ci, jak włącza się komputer i obsługuje klawiaturę.

–  Hurra! Dziękuję, mamo!

 

Gdybyśmy żyli w erze industrialnej…

– Córko, dziś kończysz 17 lat, wszystkiego najlepszego!

– Mamo, czy mogłybyśmy dziś znowu posurfować razem po internecie?

– Jasne, córeczko, już odpalam kompa! Na fajną grę ostatnio trafiłam, może zagramy?

– Ok, zobaczymy, kto wygra tym razem!

 

Ale część z nas żyje już w erze postindustrialnej…

– Wiesz, co babcia mi powiedziała? – rechocze 12-letnia córka Nishki

– Co? – dopytuje jej 7-letnia siostra

– Żebym nigdzie się nie LOGOWAŁA bo od tego psuje się komputer.

– Od logowania psuje się komputer? Hahaha!

Oraz tak:

– Mam zrobić print screen?  – wyczytałam coś z ekranu komputera. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że było to 2 lata temu.

–  Przecież ani nie jestem grafikiem komputerowym, ani nie mam photoshopa ani czasu na robienie jakiś prąd skrinów! – dodałam oburzona.

– Mamo – 10-latka spojrzała na mnie z niedowierzaniem i schowała twarz w dłoni. Słowem: FACEPALM.

–  Chodź, pokażę ci, jak to się robi – westchnęła i wzięła sprawy w swoje ręce.

Komentarze: