Jak z Kantem o narkotykach sobie porozmawialiśmy

Pu publikacji ostatniego tekstu, w którym opisywałam jak córka zwierzyła mi się, że jej 13-letnia koleżanka Kornelia planuje przyszłość jako diler narkotykowy (vide:
Kim będę w przyszłości?, w mojej głowie pojawiło się pytanie:

— Czy powinnam powiadomić o tym rodziców Kornelii?

Mhm, zastanówmy się.

    • Głupie gadanie nastolatek. Gdyby tak się wszystkim przejmować, co między sobą trejkoczą, to można oszaleć.
    • Robienie z igły widły. Jakie tam dilerem? Jakie tam narkotykowym? Co ona wie o narkotykach, mając 13 lat? Zresztą to wzorowa uczennica z dobrego domu, zejście na „złą drogę” jej nie grozi.
    • Nielojalność wobec córki: gdyby wiedziała, że powiem o tym rodzicom koleżanki, nie powiedziałaby mi o tym. Stracę u niej zaufanie.
    • Wtrącanie się w cudze sprawy. To są sprawy Kornelii i jej rodziców. Jeżeli z nią dużo rozmawiają, to wiedzą o jej planach. Jeżeli nie rozmawiają, to ich problem, niech zaczną rozmawiać.
    • Doświadczenie: miałam już różne rozmowy i doświadczenia z rodzicami dzieci z klasy mojej córki i zwykle pojawiał się argument „Proszę lepiej skupić się na swojej córce” (oto jedna z rozmów)
    • Zawstydzenie, skrępowanie. Bo jak zacząć rozmowę?

— Dobry wieczór. Otóż Państwa córka planuje być dilerem narkotykowym. Wprawdzie jeszcze się waha, ale kto wie. Ojej, ja tu gadu gady a tam mleko mi kipi, dobranoc!

 Od jakiegoś czasu gdy mam wątpliwość, jak postąpić,  telefonuję do wujaszka Immanuela i proszę go o radę.

— Wujaszku, co robić, jak żyć?

— Stryjenko Nishko. Otóż należy postępować według takich reguł, co do których chciałabyś, aby były one stosowane przez każdego i zawsze. Czy chciałabyś, żeby rodzic koleżanki twojej córki dowiedziawszy się, że twoje dziecko snuje plany bycia dilerem narkotykowym, powiedział ci o tym?

— Tak!

— Więc na co czekasz? Ludzie narzekają na znieczulicę społeczną, obojętność wobec krzywdzenia dzieci czy współmałżonków. A często w ogóle nie reagują, słysząc dochodzące zza sąsiednich drzwi dramatyczne krzyki, mogące świadczyć o przemocy.

— Kilka lat temu jakiś łobuz, z którym jechałam autobusem, wziął sobie mój portfel. Gdy się zorientowałam i zaczęłam go gonić i prosić ludzi o pomoc, nikt oprócz jednego staruszka, nie zareagował. Wszyscy byli zajęci i nieobecni. Gdyby nie ten pan, który laską zaczął okładać złodzieja, myślałabym, że wychodząc z domu nałożyłam przypadkiem czapkę niewidkę mojej córki! — krzyknęłam Kantowi do słuchawki.

— Tak, a zapewne co druga z tych osób narzeka na „Czasy, w których człowiek na człowieka liczyć nie może. Każdy myśli tylko o swoich sprawach, nie interesuje się innymi i ma ich gdzieś.”. My tu gadu gadu a ja mleko zostawiłem na gazie. Dobranoc. A Ty wiesz co masz robić.

Tato Kornelki podziękował mi za telefon. Rozmawialiśmy prawie pół godziny. Umówiliśmy się, że jak dojdą do niego sygnały, że moja córka również planuje studiować Dileryzm Narkotyczny, też da mi znać.

(Umówimy dziewczynki i niech razem przygotowują się do egzaminów, w grupie raźniej 😉

Komentarze: