Siedzę w barze, jem sałatkę i grzanki, które od czasu do czasu popijam malinowym kompotem.
Nagle podchodzi przejęty kelner.
– Mogę przeszkodzić? – pyta.
– Tak, proszę – odpowiadam i zastanawiam się, na co zwróci mi uwagę: może dyskretnie poprosi, żebym odłożyła laptop? Że to nie wypada, żeby tak, jedząc, klepać w klawiaturę?
– Proszę mi wybaczyć – zacznie pewnie zaraz – ale to naprawdę nie przystoi: czy nie mogłaby pani na chwilę przerwać pracę i podelektować się posiłkiem? Przecież ten komputer zajmuje połowę stolika! Czy to jest pani towarzysz życia? Czy pani ma z nim randkę? – udzieli mi pewnie zaraz reprymendy.
Mhm, choć jego nieco zakłopotana mina mówi co innego. Pewnie zaraz usłyszę:
– Proszę wybaczyć, ale stolik, przy którym pani siedzi, jest zarezerwowany. Muszę więc panią pożegnać. Właściwie to nie tylko stolik, ale cały lokal. Za chwilę odwiedzi nas grupa japońskich turystów, która już dawno wynajęła nasz bar i mieliśmy dziś w ogóle go nie otwierać, ale w wyniku pomyłki i niedopatrzenia (…) – w głowie mnożyły mi się różne wersje tego, co powie stojący nade mną przejęty mężczyzna. Moje wyobrażenia przerwało pytanie, które w końcu z siebie wydusił:
– Czy smakuje pani nasza LEMONIADA Z MALIN?
🙂
Skoro mowa o randce w barze, bardzo zachęcam Was do obejrzenia tego filmu, wiele lat temu dostał Oskara w kategorii film krótkometrażowy. Rewelacyjny, poświęćcie kilka minut!