rys. Agata Dębicka
Na taką książkę, ze świetnymi rysunkami i tekstami, czekałam.
Kilka miesięcy temu Czytelniczka spytała mnie, czy polecam jakąś książkę dla świeżo upieczonych mam. Obiecałam, że zastanowię się, niestety nic mi nie przyszło do głowy. Na rynku wydawniczym z pewnością jest kilka ciekawych pozycji, jednak ja od lat konsekwentnie unikam wszelkiego rodzaju „poradników dla rodziców”. Nie lubię tego mentorskiego tonu, w którym eksperci prześcigają się w poradach, a raczej wytycznych co do tego, jak mam obchodzić się ze swoim brzuchem, a następnie dzieckiem.
Jednak niedawno do księgarń trafiła książka, która zasługuje na uwagę i którą z ręką na sercu mogę polecić: to książka „Złe matki są najlepsze” Matyldy Kozakiewicz znanej również jako Segritta i Zła Matka. Wtajemniczeni wiedzą, że z Matyldą przyjaźnimy się, jednak to nie zmienia faktu, że książkę naprawdę dobrze mi się czytało i podaruję ją w tzw. „odwiedkach” każdej świeżo upieczonej mamie!
Książka jest zbiorem lekko napisanych felietonów zahaczających o tematy ciążowe i rodzicielskie. Nie znajdziecie tu wszechwiedzącego tonu eksperta, lecz zapiski świeżo upieczonej mamy bardzo ufającej swojej intuicji: Matki Polki Instynktownej. Owszem Matylda co nie co dzieli się radami, a raczej wskazówkami rodem tips&tricks, ale robi to w sposób nienachalny: Czytelniczka może je sobie wziąć i z nich skorzystać, albo po prostu przerzucić kartkę, myśląc:
– A ja to jednak zrobię inaczej.
Znajdziecie w niej dużo humoru, ciekawych refleksji, porównań – a wszystko to podane miło, lekko i przyjemnie. Oprócz tego, prawdziwa gratka: rysunki Agaty Dębickiej stanowiące świetne uzupełnienie dla tekstów Matyldy Kozakiewicz. Kilka z nich pozwoliłam sobie zamieścić w tym tekście, wybaczcie jakość zdjęć, były robione laktatorem! 😉
Pozwolę sobie też (ale jestem dziś dla siebie łaskawa!) zacytować kilka moich ulubionych fragmentów z książki:
Nie da się zrobić z siebie lub z własnej piersi smoczka, bo to smoczek jest zastępnikiem piersi, a nie odwrotnie. Zrobić sobie z piersi smoczek to by było jak… zrobić sobie z dziecka laktator. Albo jak nazwać seks „podróbką masturbacji”. Albo jak palić papierosy, żeby rzucić gumy do żucia Nicorette.
„Czy tatuś powinien pomagać mamie w opiece nad małym dzieckiem? Być może zaskoczy was moja odpowiedź, ale i tak jestem jej pewna: nie. Nie powinien.
Pomagać to może ci starsze dziecko albo sąsiad, gdy chcesz, żeby ktoś ci wózek zniósł ze schodów. Tatuś zaś powinien zajmować się dzieckiem na równi z mamą. bo choć to ty zbudowałaś dziecko z dwóch komórek, to jest ono wasze, wspólne, mające dokładnie po połowie genów obojga rodziców i opieka nad nim jest obowiązkiem obojga rodziców. „
„Dziecko i pies. Najważniejszą rzeczą, o którą musisz zadbać, jeśli chcesz zbudować dobrą relację twojego dziecka z twoim psem, jest bezpieczeństwo psa. Serio. W większości znanych mi przypadków to nie pies stanowi zagrożenie dla dziecka, tylko odwrotnie.
Jeżeli spodziewacie się dziecka lub już jesteście rodzicami maluchów – nie wahajcie się i sięgnijcie po tę książkę – polecam! Możecie zamówić ją na przykład TUTAJ. A jeżeli Wasza sytuacja życiowa aktualnie nijak ma się do ruchów w brzuchu, pieluch i gugania – możecie podarować taki prezent jakiejś świeżo upieczonej mamie, czyli dać jej coś wartościowego, zamiast zaopatrywać ją w buciki dla noworodków, których – daję słowo – nikt nigdy nie włoży. 🙂