A to nasza mamusia

mamusia

Moje dzieci uwielbiają się ze mnie nabijać. Inicjatorem wszelkich żartów, zwłaszcza związanych z tym, że założyłam bloga jest starsza córka, która coraz częściej wciąga w to młodszą siostrę.

Niedawno dzieci narysowały portet swojej „mamusi”. Ten rysunek tak doskonale ukazuje moją mimikę i rysy twarzy, że momentami mam wątpliwości, czy to aby na pewno rysunek a nie zdjęcie zrobione mi gdzieś ukradkiem przez moje córki.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

„Dzieci! Ja teraz iść na siano podrzemać!”

Gdy rejestrowałam domenę „nishka”, firma która przy tym pośredniczyła wysłała mi certyfikat. Ot, taki marketingowy chwyt – gruby elegancki papier, hasło „certyfikat”, moje Imię i Nazwisko otrzymuje niniejszym domenę nishka.pl

 

– Mamo, gdzie jest ten twój certyfikat?

 

– Nie wiem, gdzieś w szufladzie leży.

 

– Możemy go na chwilę zobaczyć?

 

Zgodziłam się i zapomniałam o temacie. Kilka godzin później weszłam do sypialni i oto, co ujrzałam: w miejsce akwareli, która wisiała na ścianie od lat… zawisł OPRAWIONY W SZKŁO CERTYFIKAT NISHKI.
W tle rozlegał się chichot dziewcząt.

 

 

Komentarze: