fot. Bartek Goldyn
Na tym zdjęciu to nie do końca ja we własnej osobie. 🙂
Ale o tym za chwilę.
Ostatnio marka Braun przeprowadziła z TNS Polska badania opinii na temat samooceny kobiet pokazujące, czy Polki są zadowolone ze swojego ciała. Wydawało mi się, że wyniki mogą nie być zbyt radosne, przeczuwałam, że ukażą samokrytycyzm respondentek, malkontenctwo, niską samoocenę. Jakoś zostało mi w głowie, że zwykle kobiety marudzą na swój wygląd i zawsze jest coś, co chciałyby w nim zmienić.
Tekst powstał we współpracy z marką Braun.
Tymczasem wyniki zaskoczyły: Polki są ze swoich ciał zadowolone! Najczęściej, jako powód największego ukontentowania wskazywały nogi 39%, ale także biust (20%), talię (19%) i pośladki (10%). Zapytane o to, czy gładkość ma dla nich znaczenie, aż 94% badanych kobiet odpowiedziało, że wydepilowane nogi dodają im pewności siebie i pozytywnie wpływają na ich nastrój. Stąd pomysł marki Braun na stworzenie takiej koszulki. 🙂
Wyniki badań prezentuje ta infografika:
Gdy zastanawiam się nad tymi wynikami nasuwa mi się refleksja: jak, do diaska, gładkość nóg może wpływać na pewność siebie i poprawiać humor?! 🙂 Z drugiej strony wiem z własnego doświadczenia, że gdy doprowadzę się do stanu zaniedbania to zaczynam czuć się źle sama ze sobą.
Zademonstruję to na przykładzie włosów, ale na głowie. 🙂 Raczej rzadko prezentuję Wam swoje zdjęcia, więc pewnie nieliczni z Was widząc te dzisiejsze zauważyli, że ścięłam włosy: dość dużo, bo około 10 centymetrów i na dodatek pofarbowałam je – pierwszy raz w życiu! (Nie licząc epizodu sprzed dwudziestu lat, czyli gdy byłam 15-letnią fioletowowłosą pannicą). Dotychczas bowiem nie widziałam takiej potrzeby, prawdę mówiąc nie chciało mi się dokładać sobie kolejnego obowiązku związanego z tzw. „dbaniem o siebie”, czyli kontrolowaniem odrostów, regularnym nakładaniem farby itd. Jednak kiedy zauważyłam, że spod mojej brązowej czupryny zaczyna prześwitywać coraz więcej siwulców (w sumie i tak jestem zdziwiona, że były na tyle życzliwe, że tak długo nie dawały mi o sobie znać), powiedziałam sobie:
– Nishka, weź się w garść i pofarbuj wreszcie włosy i zrób coś z tymi zniszczonymi końcówkami – rzekłam i kilka dni później siedziałam na fotelu u fryzjerki.
Powiedzenie, że włosy, które dawno nie widziały nożyczek i siwizna odbierały mi pewność siebie, jest zbyt daleko idącym wnioskiem, jednak na pewno jakoś wpływały na mój nastrój, powodując dyskomfort. Dlatego coś z tym zrobiłam. Podobnie jest z innymi zabiegami pielęgnującymi, na przykład depilacją. 🙂 Gdy zaczynam czuć się ze sobą źle, czyli de facto powoduje to mój zły nastrój, biorę się w garść.
I co ważne: robię to dla SIEBIE. Nie dbam o siebie na przykład dla męża, dbam o siebie dla siebie. 🙂 Bo jeżeli będziemy opierać dbałość o siebie na kimś, to wystarczy mały kryzys i troska o siebie znika? Czy gdy mój mąż wyjechał na dwa miesiące do USA, oznaczało to, że moje nogi przypominały nogi NeanderNatalki? Nie! 🙂
Odkąd pamiętam, mam w łazienkowej szufladzie depilator. Kiedy więc Braun zaproponował mi, żebym przetestowała ich nowy model: Braun Silk-épil 5 Wet & Dry, nie wpadłam w panikę, krzycząc: „Ale czy to będzie bolało?!?!”, bo dla mnie ta czynność to jak bułka z masłem. #twardzielka.
Testowałam Braun Silk-épil 5 na wszelkie możliwe sposoby!
Zatelefonowałam do przyjaciółki, żeby spytać ją, czy jest zadowolona ze swojego ciała.
Zrobiłam sobie selfie prezentujące moją pewność siebie i zadowolenie.
Depilowałam wszystko, co było w zasięgu mojej ręki! 😉
Wrażenia? Najważniejszą i dotychczas dla mnie nieznaną funkcją była możliwość używania go zarówno na sucho, jak i na mokro, czyli w wodzie. (Nie obawiajcie się, że wpadnie Wam do wody, bo posiada antypoślizgową rączkę). Depilacja w wodzie pomaga zrelaksować skórę i zmniejsza dyskomfort podczas usuwania włosków. To idealne rozwiązanie dla nowicjuszek, ale i dla starych wyjadaczek jak ja, które bólu się nie boją, ale jednocześnie za nim nie przepadają. 🙂
Dodatkowo, warty odnotowania jest system masażu o wysokiej częstotliwości, który stymuluje skórę, podnosząc komfort zabiegu i sprawia, że depilacja jest delikatniejsza. Poza tym, dzięki innowacyjnej technologii MicroGrip, usuwane są 4 razy krótsze włoski niż wosk, nawet tak małe jak ziarenko piasku: 0,5 mm! Ha! 🙂
Na koniec zostawiam małą niespodziankę…
Przypomnę jeszcze raz zdjęcie, które opublikowałam na początku:
A teraz pokażę Wam prawie takie same zdjęcie, prezentujące moje prawdziwe oblicze.
Znajdź różnicę:)
To wszystko zasługa mojego ulubionego fotografa i kumpla: Bartka Goldyna 🙂
Pamiętajcie moje drogie kobiety i mężczyźni: nie sugerujcie się zdjęciami modelek, bo bardzo często ich zgrabne sylwetki są wynikiem majstrowania fotografa lub grafika obrabiającego zdjęcia. Ich nieskazitelne, pozbawione niedoskonałości ciała to często iluzja! Na pewno dałyście się nabrać widząc moje foty, prawda? Dam sobie rękę uciąć, że nie przyszło Wam do głowy, że to zdjęcie fałszuje rzeczywistość.
Pamiętajcie: to Wy ustalacie kanon piękna Waszego ciała, to Wy decydujecie, czy jesteście z niego zadowolone, niezależnie od tego, czy kształtem odbiega czy nie od „norm” prezentowanych w popkulturze!
Dla mnie sprawa jest prosta: jeżeli nie jestem zadowolona ze swojego ciała to coś z nim robię: brzuszki, przysiady, joggingi, peelingi, depilacje, manicure, pedicure, strzyżenie itd. I przede wszystkim robię to dla SIEBIE, a nie dla innych.
I jestem dumna za swojego ciała. Ty też bądź. 🙂 #ProudOfMyLegs #ProudOfMyself