Sprawa jest prosta i wyłożę ją Wam w kilku punktach.
Jak odstawić dziecko od piersi? Nic trudnego: chwytasz dziecko za ramiona lub tułów, podnosisz je, odstawiasz od piersi i stawiasz na podłodze lub dywanie. A co, jeżeli dziecko jeszcze nie potrafi samodzielnie stać? Wtedy je sadzasz na podłodze lub dywanie. A jeżeli jeszcze nie siedzi? To je kładziesz na łóżku lub w kołysce lub w wózku.
A co, jeżeli dziecko chodzi do szkoły, które nie udostępniło matce krzesła do karmienia? Przynieś swoje krzesło. A co, jeżeli szwagier zięć lub synowa ma problem z tym, że wciąż karmisz jego małżonka piersią?! Wtedy zastanów się nad tym, że może to jednak już odpowiedni moment, by odstawić dziecko od piersi. A jak? Patrz wyżej. 😉
Dziś, czyli 13 lutego, mijają trzy tygodnie od kiedy przestałam karmić syna piersią. Przyznam, że sama się swoją decyzją zdziwiłam, bo w pewnym momencie postanowiłam, że będę to robić przez dwa lata, czyli tyle, ile rekomenduje WHO.
Teraz mały przerywnik i uwaga, o której nie raz już wspominałam, ale być może ktoś z Was właśnie zawitał na moim blogu pierwszy raz. Przypomnę więc jeszcze raz:
Karmienie piersią jest najlepsze dla dziecka pod względem zdrowotnym, jednak nie świadczy o tym, czy się jest „dobrą mamą”. Nigdy nie spojrzałam krzywym okiem na matkę karmiącą dziecko piersią krótko i zamiast tego decydującą się na podawanie mu mleka modyfikowanego i w żaden sposób nie czuję się lepsza przez to, że karmiłam piersią trójkę swoich dzieci. Rozumiem, że bywa różnie i czasem, z różnych względów, matki podają dziecku butelkę i nie oznacza to, że cierpi na tym więź między malcem a mamą, przecież można ją budować na różne inne sposoby oparte na dotyku (bo to dla maluchów najważniejszy zmysł): poprzez przytulanie, kołysanie, masaż, całowanie i różne zabawy oparte na dotyku. Niech każda matka karmi piersią tyle czasu, ile ma ochotę i dajmy im wszystkim święty spokój.
Wracając do mnie: dlaczego, planując karmić go 2 lata, przestałam jednak po 1,5 roku?
Powiem szczerze i wprost: nagle zaczęło mnie to męczyć. Po kilkunastu miesiącach mlecznej sielanki, „złe” emocje związane z karmieniem piersią: rozdrażnienie, irytacja, zniecierpliwienie itp. wzięły górę nad „dobrymi”. I wtedy doznałam olśnienia: chcę już przestać karmić, nic na siłę. Akurat tak się zdarzyło, że miałam wyjechać na trzy dni, więc postanowiłam, że wtedy właśnie skończę naszą „drogę mleczną”. Dodam, że nie był to mój pierwszy wyjazd bez syna i wcześniej nie zaburzało to w żaden sposób laktacji (choć zaczęłam wyjeżdżać na dłużej niż dzień dopiero po jego pierwszych urodzinach).
Możliwe, że na moje zniechęcenie mógł wpłynąć fakt, że syn zaczął postrzegać moje piersi jako odrębny byt. JEGO byt. Najchętniej zabrałby mi którąś z piersi i poszedł sobie z nią do innego pokoju, niczym z maskotką.
– A ty, mamo, zostań w salonie. Irytujesz mnie – oznajmiłby ze złością. – Dlaczego zawsze chcesz mnie przebrać lub przewinąć akurat, gdy jestem czymś zajęty? Serio, fakt, że wszedłem do kuchennego zlewu i jestem cały mokry to wystarczający powód, by mnie przebrać? Serio ważąca kilka kilogramów pieluszka musi być zdjęta akurat teraz?! Nie możesz poczekać z tym do jutra? Przecież wyrzucam właśnie z szafek garnki, nie widzisz, że jestem zajęty? Argh, zdenerwowałem się, biorę sobie moją pierś i idę z nią daleko od ciebie.
😉
♣ Jak syn przeżył odstawienie od piersi?
Spoko. 🙂 Spodziewałam się, że będzie urządzał dramatyczne sceny z wznoszeniem rączek ku niebu i okrzykami:
– DLACZEGO JA?! DLACZEGO SPOTKAŁO TO WŁAŚNIE MNIE?!
Ale nic z tego. Owszem, przeżywał to, czasem próbował wziąć „co swoje”, ale z czułością i miłością, jednak asertywnie mu odmawiałam, tłumacząc, że mleka już nie ma. I przyjmował to ze zrozumieniem.
Jednak niemałe znaczenie dla powodzenia naszej akcji ma fakt, że kilka miesięcy temu uczestniczyłam w kursie Jak łagodnie zakończyć karmienie piersią? prowadzonym przez Magdę Komstę z bloga Wymagające (którą wielokrotnie polecałam na blogu) oraz Zuzię Antecką z bloga SzpinakRobiBlee. Obie są psycholożkami, dodatkowo Magda jest promotorką karmienia piersią i doulą, natomiast Zuzia dietetykiem. To kurs online, czyli siedzisz w domu i oglądasz. 🙂Tam wyposażyłam się w kilka naprawdę cennych rad, o tym np. jak odstawić nocne karmienie, zmniejszyć ilość dziennych, jak stawiać dziecku granice, co z dietą dziecka po odstawieniu od piersi itd.
Fakt, że był to proces stopniowy, sprawił, że zarówno syn jak i ja przeżyliśmy to naprawdę łagodnie. Szczegóły, czyli na czym polega taki kurs, ile kosztuje, co macie w ramach znajdziecie TUTAJ. Polecam kurs dziewczyn i uprzedzam, że zapisy trwają tylko do czwartku, 24 maja do godziny 23.59.
♣ Jak ja przeżyłam odstawienie?
W pierwszym tygodniu bardzo to przeżywałam: czułam smutek, żal, miałam poczucie winy. Jednak świadomość, że takie emocje mają prawo się u mnie pojawić (co jest związane m.in. ze spadkiem poziomu oksytocyny i prolaktyny w organizmie, a ja jestem bardzo podatna na działanie hormonów), o czym przeczytałam w tekście Magdy Trudne emocje po odstawieniu dziecka od piersi bardzo mi pomogła. Od dwóch tygodni czuję się normalnie i dobrze.
To, co jest urocze, to że syn od tego czasu sam z siebie przytula się do mnie. W pierwszych dniach po odstawieniu miałam wrażenie, że podchodząc i tuląc się do mnie chce sprawdzić, czy nadal jesteśmy blisko i ja oczywiście utwierdzałam (i nadal to robię) go w tym, odwzajemniając czułość.
Dobrze, a teraz powiem Wam jak jest NAPRAWDĘ. 😀 Żeby potem nie było, że nie ostrzegałam. Miejcie świadomość, że po odstawieniu od piersi prawdopodobnie zadzieją się takie cuda-wianki:
Dziecko zacznie dużo jeść. Gdy piszę ten tekst, jest godzina 9.00, a mój syn zdążył wtarabanić już: banana, jajecznicę na maśle z dwóch jajek, pół bułki kajzerki, dwa biszkopty i dobiera się do mojego omleta, patrząc na mnie oczyma głodnego psa, kto ma psa, wie o czym mówię. Tymczasem za Piersiej Ery zjadłby zapewne na śniadanie dwa biszkopty.
Ergo: licz się ze zwiększonymi kosztami życia. Zwłaszcza, gdy dziecko je jak moje jajecznicę na maśle, czyli bryle złota. 😉
Dziecko zacznie dużo pić.
Ergo: koszty (chyba, że pije wodę, jak zwierzęta 😉 + wylewanie napojów. Mój syn np. nie dał się przekonać do „kubka niekapka” itd, musi mieć zwykły kubek lub szklankę, czyli takie naczynie jak siostry i rodzice i wszystko chce robić SAM.
Zacznie wcześniej budzić się. Za Piersiej Ery spał tyle, ile ja. (z małymi wyjątkami). Wstawałam z łóżka o 7? Syn też. Ja o 8? Berbeć też. Ja o 9? Pacholęcie również. Dziś budzi się około 6. Chura! Ekhm, sorry za ortografa, powinno być: „Hura!” ale spałam dziś 5,5 godzin, więc wolniej myślę.
Musisz znaleźć nowe sposoby na usypianie. Kiedyś myk, pierś i po kilku/nastu minutach lądował w objęciach Morfeusza. Dziś szukamy nowych sposobów: na razie kołysanki, wkrótce pewnie bajki.
Przy okazji zdradzę Wam swój patent: na melodię „Aaaa kotki dwa♩♩” śpiewam:
(kolejność i gatunek zwierząt przypadkowa)
kotek śpi ♩
piesek śpi ♩
krowa śpi i ♩
konik śpi ♩
kogut śpi ♩
kura śpi ♩
ryba śpi i ♩
ptaszek śpi♩
– Hu-hu! – nawołuje syn.
– Tak. Sowa śpi ♩ – usypiam jego ulubionego ptaka.
tygrys śpi ♩
pająk śpi i♩
zebra śpi.
(….. 20/30 zwierząt później)
wrukla śpi ♩
garwle śpi♩
(zaczynam wymyślać nazwy zwierząt i jeżeli nie spotyka się to z jego oburzeniem, znaczy że jest już w śnie lub półśnie. Ewentualnie zaczynam lecieć z imionami członków rodziny i funkcji, które pełnią. A potem już tylko nucę. Mmmmmmmm. lalalalala.
….A kiedyś wystarczyło Pierś, bach, dziesięć minut i po kłopocie….
Przestajesz być Królową. Tą, która jako jedyna w rodzinie ma argument zamykający delikwentowi buzię – dosłownie i w przenośni. Dotychczas działo się tak: jest afera, jest płacz, albo wprost przeciwnie, wszystko gra, zabawa, że hej, atrakcje i fajerwerki, dziecko pochłoniętę zabawą z ojcem lub samo ze sobą i nagle, i wtem:
Wchodzisz Ty, cała na biało
Zwolnione tempo, wszystkie światła nakierowane na Ciebie, jedyną, która ma magiczny eliksir, My Precious Twojego dziecka.
I teraz, gdy przestałaś karmić, okazuje się, że nie masz nic, czego nie miałby ojciec. I nagle okazuje się, że ojciec ma wszystko, co masz Ty….
<smutna melodia>
I w pewnym momencie zaczynasz rozumieć, że ostatni punkt, który w pierwszych dniach po odstawieniu (nie mylić z piersimi dniami) jawi Ci się jako minus, nagle okazuje się być plusem. Bo przecież to dobrze, że przestałaś być niezastąpiona! Zwłaszcza, że wciąż jesteś ukochaną mamą i fakt, że już nie karmisz piersią nie ma żadnego znaczenia, jeżeli chodzi o siłę Waszej miłości. 🙂 ♥
Fajnie jest karmić piersią, fajnie też jest przestać karmić. 🙂
Jeżeli o tym myślicie, zajrzyjcie do dziewczyn.