.
A co, jeżeli mylę się, a to ty masz rację?
Gdybyście poznali mojego męża, przekonalibyście się, jakim jest upartym i przekonanym o własnej racji człowiekiem. Trudno się z nim dyskutuje, ma problem z przyjęciem poglądów drugiej strony, zdaje się być arogancki, zuchwały i zdecydowanie pewny tego, że racja leży wyłącznie po jego stronie. Gdy słucha drugiej strony, wzdycha i przewraca znacząco oczami, czasem wymownie uśmiecha się pod nosem, na znak, jak bardzo jego rozmówca myli się.
Jest jednak coś, co go ratuje: jest, jak go i podobnych mu ludzi, nazywam: Człowiekiem Reformowalnym. Gdy słyszy sensowne argumenty, umie je przyjąć. Zwykle potrzebuje na to czasu, nie przychodzi mu to z łatwością i gdy stwierdza:
– Rzeczywiście, myliłem się – czuć w jego głosie pewien zawód, zdaje się pytać siebie: jak mogłem od razu tego nie przyjąć. Ale nie ucieka przed tym i potrafi spojrzeć prawdzie w oczy.
Nie trzeba zawsze rozstrzygać, po czyjej stronie leży racja ani na siłę dochodzić do kompromisów. Warto czasem zabawić się w grę pod tytułem Chowam Swoją Rację Do Kieszeni i zakładam, że racja leży po stronie drugiego gracza.
Pamiętam, że kiedyś, dawno dawno temu, gdy jeszcze nie było takiego dostępu do internetu jak teraz i kampanii społecznych uczulających na problem bicia dzieci, moja znajoma powiedziała, że klaps jako metoda wychowawcza nikomu nie zaszkodzi i zamierza ją stosować na swoim dziecku (którego jeszcze wówczas nie miała).
– Rodzice mnie bili i wyrosłam na ludzi – rzekła tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Długo dyskutowałyśmy i przerzucałyśmy się argumentami. Wydawało się, że nie ma nadziei na porozumienie. Przekonywałam ją, że bicie kształtuje wzorce strachu i zemsty na całe życie. Rani nie tylko ciało, ale i duszę. Czy gdyby uderzył ją mąż, byłaby w stanie przyznać, że była niegrzeczna, więc zasłużyła na pięść w twarz?
– Nie porównuj pięści w twarz do klapsa w tyłek, no proszę.
– A dlaczego?
Nie pamiętam, który argument ją przekonał. Ważne, że po całej pełnej emocji dyskusji nagle powiedziała:
– Masz rację. A ja się myliłam.
Jestem pewna, że to jednak z najrzadziej wypowiadanych na świecie fraz. A jaka ładna! Powiedzenie tego zdania, tej sentencji jest jednym z najtrudniejszych wyzwań, przed którym stoimy. Każdy z nas ma problem z przyznaniem racji osobie, która ma zupełnie inne od nas poglądy, nie tylko mój mąż. 🙂 Kurczowo trzymamy się swojej opinii, nawet gdy czujemy, że nie mamy racji. Ciężko jest nam zmienić zdanie, często bronimy swoich tez jak lwy, traktując zamach na nie, jako zamach na samych siebie.
Sama też oczywiście borykam się z tą skłonnością. I za każdym razem, kiedy uda mi się zmienić zdanie i dojść do wniosku, że byłąm w błędzie, patrzę na to jak na sukces, nie porażkę.
Lubię ludzi reformowalnych. Ludzi, którzy potrafią pod wpływem sensownych argumentów zmienić zdanie i powiedzieć: masz rację. Od jakiegoś czasu, gdy uczestniczę w dyskusji, internetowej lub na żywo, w której mam z rozmówcą zupełnie inny pogląd na daną sprawę, staram się uruchomić w swojej głowie skrypt pod tytułem: „A teraz przyjmij, że on ma rację”. * Czasem prowadzi to do ciekawych wniosków. 🙂
* zasady tej nie stosuję jednak do kilku grup: ksenofobów, homofobów, rasistów, mizoginów, seksistów i antyszczepionkowców: z nimi zgodzić się nie mogę.