fot. Fashionelka
Małżeńska kłótnia:
– Jak ci się coś nie podoba, to się ze mną rozwiedź! – wykrzykuję.
– Nie będę się z nikim rozwodził, a już na pewno nie z tobą! – grzmi.
♥
Lubię spisywać nasze rodzinne dialogi. Większość poświęcona jest moim dzieciom i publikuję je albo na blogu albo na fanpejdżu Nishki. Kilkanaście tygodni temu wpadłam na pomysł, by założyć na fejsbuku stronę, na której będę publikować wyłącznie małżeńskie dialogi i nazwałam ją Zła Żona, zainspirowana profilem Złej Matki: polecam oba fanpejdże i zachęcam do polubienia. 🙂
Ponieważ tylko co trzeci z Was zagląda na mój blog za pośrednictwem fejsbuka, a osoby, które tam mnie podglądają nie są w stanie zobaczyć wszystkich publikowanych przeze mnie treści, wreszcie: nie chcę, żeby publikowane tam dialogi uległy zapomnieniu i zginęły w czeluściach fejsbuka, dzielę się nimi jeszcze raz, bo na blogu nic nie zginie.
♥
— Ale ten czas szybko leci, co? — zagadał mnie rano w łóżku mąż.
— Oj tak — rozmarzyłam się — To niesamowite! Przecież ja je dopiero niedawno urodziłam. Nie mogę uwierzyć w to, że starsza już chodzi do gimnazjum. Nie obejrzymy się, a zaraz będzie zdawać maturę. Szok!
— Nie, nie. Chodziło mi o to, że już siódma dochodzi, a jeszcze przed chwilą było po szóstej!
♥
Córka uderzyła się głową w samochodową szybę.
– Masz coś ZIMNEGO, żeby przyłożyć jej do czoła? – pyta mnie mąż.
– Nie.
Po chwili doznaje iluminacji, coś sobie uświadamia i rzecze:
– Już wiem! Przyłóż ją do swojego serca…
♥
– Gdzie są karty parkingowe??! – smsa o takiej treści wysłał mi przed chwilą mąż. Fakt, to zawsze on kupuje karty i za każdym razem sugeruje, że skoro zdecydowaną większość kart zużywam ja, to żebym poczuła się również od czasu do czasu do odkupienia ich. Bo w sytuacji gdy on się śpieszy i jest przekonany, że w skrytce są karty i okazuje się jak bardzo się mylił, to trafia go szlag.
– W kiosku – odpisałam, udając głupka. 🙂
♥
Mąż pod nosem, niby do siebie:
– Mhm. Nie wiem czy to mi w brzuchu burczy z głodu, czy to telefon mi w kieszeni wibruje…
♥
Mąż jest z wykształcenia architektem, kilka lat temu swoje inżynierskie serce i umysł oddał zabytkom, dużo więc myślał o najlepszym dla STARYCH KAMIENIC wyglądzie.
Któregoś dnia szykowaliśmy się na imprezę. Malowałam się, używając standardowego dla mnie zestawu, czyli fluidu i tuszu do rzęs. Innych malowideł niestety nie umiem używać. Mąż, dotychczas kompletnie nie zainteresowany kwestiami tego typu, wnikliwie przygląda mi się, mruży oczy, zbliża się i oddala, analizuje. Wreszcie mówi:
— Tak sobie pomyślałem, że gdy masz związane włosy, na twoje policzki nie pada cień, w związku z czym może warto nadać jakiegoś koloru policzkom? Zasady kolorystyczne są uniwersalne, odnoszą się więc zarówno do elewacji budynków, jak i makijażu. Zaraz zastanowimy się, jaki kolor będzie dla ciebie najlepszy.
♥
W telewizji wnętrze kościoła, a w nim zakonnice. Nagle mój mąż zrywa się PRZERAŻONY. Po chwili opada z powrotem na fotel i oddychając z ulgą mówi:
– Myślałem, że moja była dziewczyna została zakonnicą, ale na szczęście nie.
– Nishka, załóż snapczata i kręć filmiki o swojej patologicznej rodzinie – namawiał mnie jakiś czas temu Jason Hunt (nick: jasonhunt.media).
– Nieee, to nie dla mnie… Krótkie, kilkusekundowe filmy, które znikają po dobie.. – odpierałam. Teraz wiem, jak bardzo się myliłam.
Gdy spotkałam się z Królową Snapchata Arleną Witt (nick: wittamina) i podejrzałam, jak snapuje, pomyślałam: raz się żyje, instaluję snapczata! Więcej o tym, co to jest snapchat tłumaczy Wittamina w tym tekście.
Gdy jeszcze na dodatek spędziłam weekend z Elizą Fashionelką, autorką dzisiejszych zdjęć, blogerką (dziś otworzyła ciekawy cykl: o polskiej, a wkrótce też światowej modzie ulicznej Wielki Powrót Street Fashion!) oraz snapowiczką (nick: fashionelka), coraz bardziej wkręcałam się w snapowanie.
I zostałam fanką snapczata! (nick: nishka.nishka). Publikuję tam krótkie, spontaniczne filmiki i mam przy tym mnóstwo frajdy!
Snap mnie, jeśli potrafisz! 🙂
Urzeka mnie, jak różne społecznościowe kanały mogą się uzupełniać. Przykładowo: na fejsbuku, na fanpejdżu Złej Żony napisałam wczoraj:
Tymczasem na snapczacie nakręciłam 10-sekundowy film, w którym pokazuję owe kwiaty od męża 🙂 A na blogu mogę przypomnieć tekst, który napisałam dawno temu, ale wciąż aktualny: Gdy mąż zapomina o rocznicach i urodzinach i jak to na blogu: nieśmiertelny, nigdy nie zniknie.
♥
Co do rocznicy, to obchodziliśmy kilka dni temu naszą 15 rocznicę ślubu. Chcę o swoich przemyśleniach na ten temat napisać wkrótce tekst, tymczasem dialog z ubiegłego roku:
– Pomyśleć, że minęło już 14 lat. Pamiętasz ten dzień, kiedy braliśmy ślub? Coś szczególnego utkwiło ci w pamięci? – pytam męża rozmarzona.
– Tak… Jak twoja mama powiedziała do mnie tuż przed ślubną ceremonią pół żartem pół serio: „Mam nadzieję, że będziesz o moją córkę dbał najlepiej jak potrafisz. Pamiętaj: jeżeli coś będzie nie tak, od razu ją do siebie zabieram z powrotem!”
– Naprawdę tak powiedziała? – uśmiecham się na myśl o tej sytuacji.
– Tak. Miało brzmieć jak groźba, ale dla mnie zabrzmiało to jak obietnica…
♥ ♥ ♥