Moja prawdziwa twarz, czyli co mnie łączy z Fridą Kahlo?


fot. GRZEGORZ MOŚCIBROCKI

– Mamo, ile masz lat?
– 34.
– Wyglądasz o wiele młodziej!
– Dziękuję, córeczko. A na ile lat wyglądam?
– Na … 33!

Takie żarty stroją sobie ze mnie córki, nawiązując do innego dialogu rodzinnego, tym razem w wykonaniu mojego brata, który skomplementował kiedyś naszą mamę, odejmując jej rok życia. Taki urok kobiet w naszej rodzinie: wyglądamy o rok młodziej niż mamy w rzeczywistości 🙂

Co robię, żeby wyglądać młodziej? 

Jako Nishka Higienishka staram się zachować higienę spania, jedzenia i picia, czyli  dawkować wszystko w odpowiedniej ilości: nie za dużo i nie za mało. Pozostaję w dobrych relacjach ze świeżym powietrzem, z którym spotykam się na spacerach oraz podczas biegania. Pielęgnuję w sobie młodość ducha, poczucie humoru i dystans do siebie – bo w taki sposób  nie dość, że łatwiej i przyjemniej żyć, to jeszcze na dodatek można sobie ciekawie wyrzeźbić zmarszczkami twarz. Nie jestem naiwna i wiem, że trzeba czasem twarzy pomagać, dlatego nie stronię od dobrego kremu i wizyt u kosmetyczki. Ogólnie jestem otwarta na wszelkie inicjatywy mające sprawić, że będę wyglądała o rok młodziej niż mam w rzeczywistości, z wyjątkiem skalpela oraz botoksu, ich w swoim życiu nie planuję!

Kiedy więc marka Braun zwróciła się do mnie z propozycją, bym przetestowała ich szczoteczkę do twarzy, pomyślałam:

– Pewnie, że tak. Może teraz, po tym jak będę jej używać, córki odejmą mi jeszcze więcej lat, i dadzą mi na przykład 32 lata?! To by było szaleństwo! 

Do testów podeszłam bardzo profesjonalnie. Postanowiłam, że będę niczym Jessica Alba: ambasadorka marki Braun i przygotowałam identyczną jak jej stylizację.

Mam nadzieję, że widzicie to podobieństwo. Prawie jak siostry, prawda?! 😉

Szczoteczka, którą trzymam w ręku, w zbliżeniu wygląda tak:

Braun Face 820 + Braun Face 80-m

– Niech zgadnę: biała szczoteczka na zimę, różowa na wiosnę, niebieska na lato? – spytałam, otworzywszy przesyłkę.

– A co na jesień, mądralo? – zareagowałam, słysząc co wygaduję.

Pomogłam więc sobie i rozszyfrowałam instrukcję, dowiadując się, do czego służą poszczególne końcówki:

♦ gąbeczka: aplikacja kremu, olejków i podkładu na skórę,
♦ szczoteczka biała: czyszczenie skóry, usuwanie makijażu, czyszczenie porów,
♦ 
szczoteczka różowa: bardzo delikatne czyszczenie skóry, rekomendowana dla skóry suchej i wrażliwej,
♦ szczoteczka niebieska: końcówka złuszczająca, usuwająca martwy naskórek (brzmi to makabrycznie, ale nie sprawia żadnego bólu :), przeznaczona do użytku raz w tygodniu.

Moje wrażenia z używania szczoteczki do twarzy Braun Face: miło, wygodnie i przyjemnie. Kontakt ze skórą nie sprawia bólu, a wprost przeciwnie: przyjemne mrowienie. Gdy spytałam swoją twarz, czy jest zadowolona, skinęła głową. Obie czujemy się zadbane i zrelaksowane. A ile frajdy z tego, że możemy jej używać pod prysznicem!

Chcąc przetestować wszystkie funkcje szczoteczki wykonałam specjalny makijaż à la burak 🙂

Wszystko po to, by sprawdzić, czy tony pudru i czerwonego cienia zejdą z mojego lica wyłącznie dzięki użyciu białej szczoteczki. Zeszły 🙂

Nie powiedziałam Wam o jeszcze jednej funkcji tej szczoteczki, mianowicie końcówce do depilacji, którą trzymam poniżej. Można nią usuwać różne włosy z twarzy, np. wąsik! 🙂

Co ważne:

– NIE możemy używać końcówki depilującej do usuwania rzęs (ech, szkoda… zawsze chciałam usunąć sobie rzęsy 😉
– NIE używamy końcówki do tradycyjnego regulowania brwi, lecz do usuwania pojedynczych włosów. Ja np. co trzy tygodnie chodzę do kosmetyczki na regulację brwi. Czasem po kilku dniach wyrastają mi pojedyncze irytujące włoski. Dziś, z tą szczoteczką mogę je usunąć w 1 sekundę. Polecam 🙂

Wiecie, co by było, gdybym nie chodziła regularnie co trzy tygodnie do kosmetyczki i nie miała szczoteczki Braun Face? Oto odpowiedź 🙂

Wszystkie zdjęcia do dzisiejszego wpisu wykonał mi Grzegorz Mościbrocki, sesję zdjęciową urządziliśmy w Centroom.

Komentarze: