.
Pokonanie obaw związanych z prowadzeniem samochodu daje ogromną satysfakcję i pewność siebie. Doświadczyłam tego na własnej skórze! Dziś opowiem Wam swoją historię i chętnie wysłucham Waszych. 🙂
Prawo jazdy uzyskałam dopiero mając 27 lat. Tymczasem moje koleżanki miały je już od dobrych kilku lat. A ja byłam pełna obaw i wciąż nie gotowa. Moje nieustanne przesuwanie w czasie nauki jazdy samochodem było o tyle dziwne, że miałam już dwójkę dzieci, więc umiejętność prowadzenia auta bardzo by mi się przydała. Jednak wciąż usprawiedliwiałam się: przecież mieszkamy w centrum miasta, wszędzie mamy blisko, pójdziemy piechotą. A gdy chciałam odwiedzić rodziców albo znajomych, którzy mieszkali na osiedlu oddalonym od centrum, mogłam przecież poprosić o pomoc męża, który woził mnie wte i wewte lub przejechać się autobusem (pech, gdy ktoś mieszkał 2 kilometry od przystanku, a padał deszcz). Gorzej, gdy chciałam jechać z dziećmi nad jezioro, a mąż nie mógł sobie pozwolić na urlop. Choć wtedy też zawsze coś wymyślałam, byleby nie zapisać się na kurs przygotowujący do jazdy autem. Przecież mogę jechać PKS-em, phi.
Aż tu nagle, aż tu wtem, mój mąż miał wyjechać na trzy miesiące do USA, by pomóc swojemu bratu w budowie domu. I wtedy zrozumiałam, że muszę wreszcie pokonać swoje lęki i zasiąść za kierownicą. Jakie miałam lęki? Obawiałam się, że jestem zbyt rozkojarzona, zdekoncentrowana, panikująca, nerwowa, niecierpliwa i że prowadzenie samochodu z takim temperamentem udać się nie może i skończy się tragedią.
Pamiętam, jak na moje obawy zareagowała teściowa: dobry obserwator ludzkich zachowań, która rzekła:
– Wiesz, Natalio, a mi się wydaje, że będzie wprost przeciwnie. Cechy, które w sobie dostrzegasz, nie uczynią z ciebie złego kierowcy. Zadzieje się inaczej: jazda samochodem sprawi, że wygrasz z tymi skłonnościami i staniesz się bardziej skoncentrowana, skupiona, spokojna i cierpliwa.
Wzięłam sobie jej słowa do serca i zapisałam się na kurs. Plan, by jeździć, gdy mąż będzie w USA, nie powiódł się, bo zdałam egzamin dopiero za czwartym razem, ale trudności, które odczuwałam będąc niezmotoryzowaną, tym bardziej zmobilizowały mnie do nauki. I „przepowiednia” mojej teściowej sprawdziła się: za kółkiem jestem skupiona i skoncentrowana, a to dodaje mi pewności siebie i na drodze i w życiu, słowem: poruszam się lepiej. 🙂
Choć oczywiście nie było tak od początku. Przez pierwsze miesiące, a zwłaszcza tygodnie, byłam pełna obaw.
Nie zapomnę na przykład, jak wybierałam się w pierwszą podróż za miasto.
– Proszę, zatrzymajmy się teraz i zamieńmy miejscami! – błagałam męża siedzącego obok mnie. – Te wszystkie samochody zaraz w nas wjadą i przeżyjemy zderzenie czołowe, którego nie przeżyjemy!
– Skup się na drodze, jedź spokojnie, uwierz w siebie, a wszystko będzie dobrze – przekonywał mnie mąż.
Po kilku takich jazdach byłam gotowa, żeby ruszyć w podróż poza miasto sama. Pozbyłam się obaw! 🙂
Równie ważne było to, że od razu po zdaniu egzaminu na prawo jazdy, zaczęłam jeździć samochodem. Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, a może sami macie takie doświadczenie, że wielu świeżo upieczonych kierowców, w obawie przed popełnieniem błędu, w strachu przed sytuacją, że obok po stronie pasażera nie siedzi już instruktor, nie siadają przed kierownicą, mówiąc sobie, że potrzebują „jeszcze trochę czasu”. A potem okazuje się, że mija miesiąc, dwa, pół roku i wtedy już naprawdę ciężko jest ponownie wsiąść za kółko. W tej sytuacji czas nie staje się sprzymierzeńcem, lecz wrogiem…
Jeżeli czytają mnie osoby, które mimo, że w portfelu mają dokument prawa jazdy, to od miesięcy/lat nie prowadziły samochodu, bardzo Was zachęcam: umówcie się na kilka jazd z instruktorem, które pomogą Wam z pozbyciu się obaw. Będzie dobrze, zobaczycie. 🙂
To, że jako kierowcy mamy za kółkiem obawy jest naturalne. Z psychologicznego i ewolucyjnego punktu widzenia strach, obawa i lęk jest uzasadniony: ostrzega nas przed niebezpieczeństwem, uruchamia czujność. Jednak warto wiedzieć, że wiele lęków możemy pokonać dzięki przyswojeniu kilku trików, zastosowaniu rad, wskazówek oraz dodaniu sobie wiary w siebie można je pokonać.
Możemy bać się parkowania na kopercie, wyprzedzania, tankowania paliwa, jazdy z deszczu, albo ogólnie: jazdy samochodem, bez wnikania co konkretnie nas przeraża, bo przeraża wszystko… itd. (przy okazji: poważny lęk, który jest fobią nazywa się amaksofobią – wtedy zachęcam do wizyty u psychologa lub psychoterapeuty.) Sztuką jest umieć się do nich przyznać, nad nimi popracować i stać się pewnym siebie, odpowiedzialnym i dobrym kierowcą. Dlatego z przyjemnością dołączyłam do Akcji Bez Obaw, której owocem było wzięcie udziału w krótkiej produkcji filmowej, w której opowiedziałam o jednej z moich obaw: obejrzyjcie TUTAJ! 🙂
Powiem Wam, że to uczucie, w którym człowiek pokona swoje obawy jest tak pokrzepiające, dodające mocy i sił, że naprawdę warto. 🙂 Nagle, gdy te obawy się pokona, zaczynamy patrzeć na świat przez zupełnie inne okulary, ogarnia nas radość, satysfakcja, duma z siebie. Polecam ten stan!
Uwierzcie w siebie drogie Panie! (i Panowie! ale jako że ponad 80% Czytelników stanowią Czytelniczki, zwracam się przede wszystkim właśnie do Was). Wiedzcie, że strach ma zwykle wielkie oczy. Warto pokonać obawy i urosnąć we własnych oczach. 🙂
I na koniec proponuję jeszcze rzec kilka słów o micie „baby za kółkiem”, czyli przekonaniu niektórych, że kobiety jeżdżą gorzej niż mężczyźni. Otóż nie ma żadnych podstaw ani dowodów, które przemawiałyby za tym, że kobiety jeżdżą gorzej niż mężczyźni. Prawo jazdy posiada około 9 milionów Polek, co oznacza, że około 44% wszystkich kierowców stanowią kobiety. Według statystyk Komendy Głównej Policji, kobiety odpowiadają za zaledwie co piąty wypadek.
Przyznam Wam się, że wkurza mnie stereotyp nieogarniętej, nieporadnej, utrudniającej ruch „baby za kierownicą”. Nie wątpię w to, że na ulicach zdarzają się takie panie, jednak nie mniej jest takich panów. Zarówno wśród kobiet jak i mężczyzn zdarzają się lepsi i gorsi kierowcy. Oby spotykać jak najwięcej tych dobrych, A żeby stać się dobrym kierowcą, warto określić swoje mocne i słabe strony, pracować nad tymi słabymi i zacząć jeździć bez obaw. Czego sobie i Wam życzę. 🙂
Do Akcji Bez Obaw zaprosiła mnie marka Uniroyal i portal Polki.pl. TUTAJ możecie zobaczyć triki na poradzenie sobie z obawami, z którymi wielu kierowców ma problem i raport podsumowujący, jak Polki czują się za kierownicą oraz świetne rysunki Magdy z Porysunki.