Wielu z nas ma pewnie wspomnienie z dzieciństwa, w którym marudzi przy stole, a rodzic przywołuje do porządku:
– Ty tak wybrzydzasz, a dzieci w Afryce głodują.
Widzę czasem krążące w internecie memy wyśmiewające tę zależność, w myśl rozumowania: co ma niby wspólnego mój talerz z głodem człowieka znajdującego się na drugim krańcu świata? Podobne wątpliwości wyrażane są w kontekście oszczędzania wody. W jaki sposób oszczędzanie wody w Polsce sprawi, że będzie jej więcej w Afryce? – pytają niektórzy.
Bezpośredniego związku nie ma. Twoje niezmarnowane jedzenie (czyli zjedzone) nie nakarmi Afrykańczyka, podobnie jak Twoja niezmarnowana woda (czyli zakręcona w odpowiednim momencie, nie lana bez sensu) nie nawodni rejonów wody pozbawionych.
Chodzi o to, żeby otworzyć się na innych ludzi. Mieć świadomość, że nie jesteśmy jedynymi mieszkańcami tej planety. Obudzić w sobie empatię i współodczuwanie. Docenić wartość tego, co mamy i uszanować to.
Gdy marudzisz, że masz za małe mieszkanie, pomyśl o dzieciach mieszkających w indyjskich slumsach.
Gdy wkurzasz się, że u nas nie ma polityki prorodzinnej, pomyśl, co jeszcze niedawno musieli czuć mieszkańcy Chin, którzy mieli zakaz posiadania drugiego dziecka.
Gdy narzekasz na swoją nudną pracę, pomyśl o kobietach harujących w fabrykach odzieżowych w Bangladeszu zarabiających kilkadziesiąt dolarów miesięcznie za pracę po dziesięć godzin dziennie przez siedem dni w tygodniu.
Gdy lejesz bezmyślnie wodę podczas mycia zębów pomyśl, że ponad miliard osób nie ma dostępu do czystej wody pitnej, a 2,4 miliarda osób nie ma dostępu do urządzeń sanitarnych.
Gdy marudzisz na polski system szkolnictwa uświadom sobie, że na świecie ponad 15% nastolatków porzuca szkołę z powodu braku dostępu do urządzeń sanitarnych.
Kultura nadmiaru
Żyjemy w kulturze nadmiaru. Wszystkiego mamy za dużo: wyborów, ubrań, butów, zabawek, samochodów, pracy, tożsamości, portali społecznościowych, badań, artykułów, zdjęć, komentarzy, pieniędzy czy tam kredytów, rat, debetów, pożyczek itp. Co więcej, jesteśmy uzależnieni od tego „za dużo”. Do czego to prowadzi? Jak pięknie pisze Tenzin Gjaco, czyli Dalajlalama XIV, duchowy i polityczny przywódca Tybetu:
Mamy większe domy, ale mniejsze rodziny;
więcej udogodnień, ale mniej czasu;
Mamy więcej dyplomów, za to mniej sensu;
więcej wiedzy, ale mniej rozumu;
więcej ekspertów, a zarazem więcej problemów;
więcej lekarstw, lecz mniej zdrowia;
(…)
Świetnie u nas z ilością, ale słabo z jakością.
Żyjemy w czasach szybkiego żarcia,
lecz wolnego trawienia;
Wysokich mężczyzn o niskich charakterach;
Pikujących zysków, ale płytkich związków.
To czas, w którym mnóstwo wystawiamy w oknie,
nie mając nic w pokoju.
Nasza kultura, tak zwana kultura „zachodnia” to kultura nadmiaru. Tymczasem na tej samej planecie żyje równolegle kilka miliardów ludzi, którym doskwiera problem „za mało”: głodnych, bezdomnych, spragnionych, pozbawionych pracy i godności.
Nie lej bez sensu wody, bo innym może zabraknąć
Co to jest idea zrównoważonego rozwoju? To idea, by korzystać z dobrodziejstw współczesności bez szkody dla przyszłych pokoleń. To świadomość, że zasoby naszej planety nie są nieograniczone. Wody może zabraknąć, jeżeli nie nam to naszym dzieciom, albo wnukom.
Działania zachęcające do oszczędzania wody z jednej strony mają obudzić w nas empatię, a z drugiej zwrócić uwagę na to, że zasoby wody NIE są nieograniczone.
Na naszej planecie jest tylko kilka procent wody pitnej i marnując ją, na przykład poprzez zostawianie odkręconego kranu podczas mycia zębów czy warzyw (gdy odchodzimy sobie od kranu na dwie minuty, żeby wziąć garnek, wyjąć z lodówki produkty itd) przyczynia się do systematycznego uszczuplania zasobów wody zdatnej.
Od dzieciństwa mam wpojone, że woda nie może mi się przelewać przez palce.
– Zakręć wodę jak myjesz zęby, szanuj wodę. Jak tak lejesz wodę dwie minuty to marnujesz co najmniej dziesięć litrów. Wiesz ilu ludzi nie ma co pić? – słyszałam od taty.
Tak mi ów szacunek do wody zapadł w pamięci, że nigdy nie dopuszczam do tego, by woda lała się bez sensu. Zawsze zakręcam wodę, gdy myję zęby, gdy mydlę włosy pod prysznicem, gdy nakładam odżywkę.
I nie kierują mną względy ekonomiczne, bo za wodę nie płacę: nasza woda pochodzi z podziemi naszego podwórka. Po prostu widok lejącej się bez sensu, czyli marnotrawionej wody powoduje we mnie tak silny wewnętrzny sprzeciw, że czym prędzej zakręcam ją. I tego samego uczę dzieci.
Podobnie jest z jedzeniem. Owszem, nie zjem jedzenia, którego termin ważności upłynął, ale staram się nigdy do tego nie dopuszczać. Kontroluję datę ważności jogurtów, serów, ryb itp. i jem je, zanim nie przestaną być zdatne do użycia. Myśl o wyrzucaniu jedzenia budzi we mnie totalny sprzeciw. I to też chcę przekazać córkom: że nie można wyrzucać jedzenia.
Dobry nawyk oszczędzania
Wczoraj w Trójce słyszałam rozmowę komentatorów ekonomicznych. Brzmiała mniej więcej tak:
– Czy pan oszczędza?
– Tak, oszczędzam. Nie wyobrażam sobie, żeby nie oszczędzać.
– Bo może sobie pan na to pozwolić. 40 proc. ankietowanych przez TNS Polaków przyznało, że wszystkie dochody przeznacza na bieżące potrzeby, niczego nie odkłada i nie inwestuje.
– Część z nich z pewnością nie może sobie na to pozwolić: po prostu zarabia tak mało, że nie jest w stanie odłożyć ani złotówki. Jednak część z nich mogłaby, ale dopadła ją obsesja wydawania. Gdy słyszę, że 45-latkowie biorą na mieszkanie kredyt w wysokości półtora miliona złotych, które pewnie będą spłacać jeszcze ich dzieci, a może i wnuki to … nie potrafię się nadziwić.
I to jest moim zdaniem świetna analogia do oszczędzania wody. Świadomość, że w naszej rodzinie i na naszej planecie są i będą jeszcze inni ludzie, że świat nie kręci się tylko wokół nas, a co będzie potem to już nie nasza sprawa, „bo nas już nie będzie”.
Zwłaszcza, że w Polsce są bardzo niskie zasoby wody. Na 26 krajów europejskich, znajdujemy się na 22 miejscu. Nie chcę nikogo straszyć. NAM wody nie zabraknie. Naszym dzieciom raczej też nie. Ale wnukom? Prawnukom? To już niestety prawdopodobne.
Dlatego też zamiast myć się codziennie, myję się raz na trzy dni. Kąpiel u nas w domu wygląda tak, że najpierw kąpie się mój mąż, potem ja, potem starsza córka, na końcu młodsza. Wszyscy z tej samej wodzie. Zębów w ogóle nie myjemy, bo i po co, skoro je pobrudzimy?
ŻARTOWAŁAM 🙂
Jestem daleka od zachęcania do zaniechania mycia się czy ograniczenia higieny, wprost przeciwnie! Chcę jedynie zachęcić do wprowadzenie mądrych zwyczajów i rozsądnego gospodarowania wodą. Dobra zmiana zaczyna się od eliminacji złych nawyków, czyli zakręcania wody wtedy, gdy lać się nie musi. Nie wyobrażam sobie dnia bez umycia całego ciała i nie zamierzam zmieniać tych nawyków. Ale stojąc pod tym prysznicem, nie leję wody bezsensu.
Partnerem tekstu jest marka Roca: producent wyposażenia łazienkowego. Od lat prowadzi fundację We Are Water, a jej produkty, np. baterie łazienkowe wykonywane są w technologii pozwalającej zaoszczędzić wodę. Obchodząc tegoroczny Światowy Dzień Toalet ustanowiony przez ONZ, Roca przygotowała aplikację umożliwiającą indywidualny pomiar zużycia wody. Aplikacja „Lubię wodę” jest bezpłatna i dostępna w sklepie Google Play tutaj oraz już wkrótce także w Apple Store. Umożliwia indywidualny pomiar wody w umywalce, prysznicu lub wannie i pomaga wprowadzić do naszego codziennego życia niezbędne eko-zwyczaje.