Cała rodzina je czekoladę. Z wyjątkiem najmłodszej kilkunastomiesięcznej córki, która również bardzo domaga się słodkości.
– Dam jej kawałeczek.. Niech ma jakąś przyjemność z życia – myślę sobie.
Dziecko oczywiście zajada aż mu się uszy trzęsą. Sześcioletnia siostra obserwuje to z wyraźnym niepokojem i komentuje tonem ostrzegawczo-mądralińskim.
– Mamo, pamiętaj, że jak ona UMARNIE, to będzie to twoja wina.